niedziela, 28 kwietnia 2013

Izaak - on się uśmiecha

Kochaj i rób, co chcesz w relacji z Chrystusem. Gdzie jest Bóg, tam jest wolność.
(zasłyszane)

Gniew można spróbować przełknąć albo wykrzyczeć ale dopiero kiedy się go porzuci, zaczyna się nowe życie.
(film "jak poznałem waszą matkę")

    Człowiek nigdy nie  przestaje  ma­rzyć. Marzenie jest pokarmem  dla duszy, jak żywność jest strawą dla ciała. Przez lata naszego życia bardzo często się zdarza, że marzenia niosą rozczarowanie, a pragnienia kończą się za­wodem, mimo to wciąż trzeba marzyć, w prze­ciwnym razie nasza dusza umiera i Agape nie może jej przeniknąć.
    Dobra Walka to ta, którą podejmujemy w imię naszych marzeń. Kiedy wybucha w nas z pełną mocą - w młodości - mamy wielką odwa­gę, ale nie potrafimy jeszcze walczyć. Gdy po licznych wysiłkach zdołamy posiąść tę umiejęt­ność, nie mamy już tyle odwagi w walce. Wów­czas zwracamy się przeciw sobie, by w końcu stać się swym najgorszym wrogiem. Uważamy własne marzenia za infantylne, nieziszczalne, za owoc nieznajomości realiów życia. Zabijamy na­sze marzenia, bojąc się podjąć Dobrą Walkę.
    Obja­wem śmierci naszych marzeń jest pewność prze­konań. Ponieważ nie chcemy spoglądać na życie jak na wielką przygodę do przeżycia, zaczyna­my uważać się za rozważnych, sprawiedliwych i przykładnych, ale naprawdę wymagamy od sie­bie  równie  mało jak  od  życia.
(Pielgrzym - Paulo Coelho) 

Chrystus nie chce udawania, dlatego pomyśl, jakie masz nałożone maski?
(rekolekcje u Dominikanów) 

Tęcza - symbol przymierza

Potem Bóg tak rzekł do Noego i do jego synów: Ja zawieram przymierze z wami i z waszym potomstwem, które po was będzie; z wszelką istotą żywą, która jest z wami: z ptactwem, ze zwierzętami domowymi i polnymi, jakie są przy was, ze wszystkimi, które wyszły z arki, z wszelkim zwierzęciem na ziemi. Zawieram z wami przymierze, tak iż nigdy już nie zostanie zgładzona wodami potopu żadna istota żywa i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię.  
 Po czym Bóg dodał: A to jest znak przymierza, które ja zawieram z wami i każdą istotą żywą, jaka jest z wami, na wieczne czasy: Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną a ziemią. A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze, które zawarłem z wami i z wszelką istotą żywą, z każdym człowiekiem; i nie będzie już nigdy wód potopu na zniszczenie żadnego jestestwa. Gdy zatem będzie ten łuk na obłokach, patrząc na niego, wspomnę na przymierze wieczne między mną a wszelką istotą żyjącą w każdym ciele, które jest na ziemi.
(Rdz 9, 8 - 17)


    Bardzo dobrze znamy  historię Potopu i wybudowanie Arki przez Noego. To jeden z niewielu fragmentów Pisma Świętego, gdzie Bóg pokazuje swoje bardzo surowe oblicze. Jednakże tylko na krótką chwilę. Później zawiera z Noem i jego potomstwem przymierze. Kładzie tęczę na obłoki. Jest to znak piękna, znak przyjaźni. Tęcza symbolizuje przymierze i Bożą obietnicę. Poprzez Potop (który można porównać z chrztem wodą i Duchem Świętym) Bóg chce zniszczyć w nas starego człowieka po to, by pojawił się w nas nowy człowiek. 

    Raz w życiu zdarzyło mi się coś przedziwnego. Znajdowałem się w bardzo trudnej sytuacji. Jechałem samochodem. Pogoda za oknem była bardzo kiepska. Na niebie widać było tłuste, ciemne, gęste chmury. Byłem smutny, zmartwiony, dość zagubiony. Rozmawiałem z Bogiem i zastanawiałem się, co powinienem robić dalej. Poprosiłem o coś Boga i w tym momencie zobaczyłem w bocznym lusterku tęczę. Właśnie w owej chwili, kiedy prosiłem Pana o coś ważnego, nagle nie wiadomo skąd, na ułamek sekundy na niebie pojawiła się tęcza, choć nigdzie nie było słońca. Ja wiem, że to był znak. 

    Jako dziecko słyszałem opowieści, że koniec tęczy wskazuje miejsce ukrycia skarbu. Nie zdawałem sobie tylko sprawy, że to największy skarb, jaki mógłbym sobie wyobrazić. 

Ja jestem dobrym pasterzem



    Dziś opowiem Ci ciekawą historię, która usłyszałem kiedyś na rekolekcjach. Pokazuje ona w prosty sposób siłę zaufania i odpowiedzialność, jaką nosimy.

     Wyobraź sobie ogromne zielone pastwiska. A na nich pasące się owce. 


    Stado jest tak duże, że potrzeba kilku pasterzy. Jedno z pastwisk leży nad urwiskiem i pewnego dnia jedna z owiec nieopatrznie zbliżyła się do krawędzi w poszukiwaniu świeżej, soczystej trawy. Wychyliwszy się zachłannie, spadła. Miała jednak na szczęście, ponieważ zatrzymała się kilka metrów niżej na niewielkiej półce skalnej. Pasterze dość szybko dowiedzieli się o sytuacji, po tym, jak owca zaczęła przeraźliwie beczeć. Zebrali się, by podjąć decyzje, co dalej. Stwierdzili, że jedynym sposobem na ocalenie owcy, będzie spuszczenie kogoś na linie na półkę skalną, a później wciągnięcie pasterza ze zwierzęciem. Zrozumieli jednak, że muszą między sobą wybrać najmniejszą i najlżejszą osobę. I padło na małego chłopca, który był miedzy nimi. Ten jednak ze strachu nie zgodził się. Reszta pasterzy próbowała go przekonać i nakłonić do pomocy. Po dłuższej chwili chłopiec zgodził się ale pod jednym warunkiem, że linę będzie trzymał jego ojciec. 


    Natychmiast sprowadzono ojca chłopca. Później wszystko działo się dość szybko i sprawnie. Ojciec spuścił swojego syna na linie, a gdy ten pochwycił owcę, wciągnął go na górę. 
 
    Historia ta nie jest może porywająca, nie ma nieoczekiwanych zwrotów akcji, nie ma barwnych postaci i zdarzeń. Jest prosta i nieskomplikowana ale mnie w jakiś magiczny sposób zaczarowała. Być może dlatego, że chciałbym mieć takie zaufanie do swojego Ojca. Staram się uczyć Jego miłości i poznawać Jego prawdziwe oblicze. 

   
    Nie zawsze jest prosto, pozwolić się opuścić na linie nad przepaścią.

sobota, 27 kwietnia 2013

Natchnienie - Wiem, że jesteś tam - Wyszkoni



Wiem, że jesteś tam
Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam
Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi
Każdy chciałby wiedzieć, jak ma dalej żyć

Wiem, że jesteś tam
Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas
I choć nigdy o nic nie prosiłem Cię
Dzisiaj proszę, bez kolejki przyjmij mnie

Ten jeden raz zatrzymaj się
Ten jeden raz stań tuż obok mnie
Dziś czuję, że brak mi sił
Ten jeden raz bądź blisko mnie
Poczuć mi daj, że to wszystko ma sens

Obietnica Boga - Duch Święty

    Bóg od zawsze zapowiadał przez swoich proroków, że przyjdzie czas, gdy ześle do serc ludzkich swojego Ducha. 


I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem. 
(Ez 36, 26-28)

     Jezus sam powiedział, że , gdy przez swoją ofiarę pokona wszelki grzech i dokona odkupienia, wtedy spełnienie obietnicy stanie się możliwe. Jezus zapowiadał, że kiedy odejdzie, ześle Obietnicę Ojca, tą Obietnicą jest Duch Święty. 

Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was. (J 16,7)

A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca:
«Słyszeliście o niej ode Mnie - [mówił] - Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym». (Dz 1,4-5)


    Duch Święty ma wolną wolę, intelekt i zdolność do relacji z człowiekiem. Dzieje Apostolskie opisują relacje Ducha Świętego z apostołami, to On ich prowadził, wspierał, udzielał pomocy i swoich darów.  

 «Podejdź i przyłącz się do tego wozu!» - powiedział Duch do Filipa. (Dz 8,29)

A teraz, przynaglany Duchem, udaję się do Jerozolimy; nie wiem, co mnie tam spotka 23 oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście. (Dz 20, 22-23)

    Duch Święty jest dla nas Nauczycielem, Pocieszycielem, Doradcą i Orędownikiem. On prowadzi nas przez życie.

A gdy was poprowadzą, żeby was wydać, nie martwcie się przedtem, co macie mówić; ale mówcie to, co wam w owej chwili będzie dane. Bo nie wy będziecie mówić, ale Duch Święty.  (Mk 13,11)




Izaak - on się uśmiecha

Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, czym syn człowieczy, że troszczysz się o niego?
(Ps 8,5)
 
Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie.
(Ga 3, 27-2)
 
Bóg kocha nas miłością absolutną. Miłością, która wybacza wszystkie zdrady. To jest przerażająco bezpieczne. Uspokaja ale i przeraża dobrocią. Mimo to, wiem, że Bóg będzie mnie stawiał wobec takich sytuacji, przez które będzie można osiwieć z wątpliwości lub przerażenia, bo tylko wtedy może się ukazać i potwierdzić moja wierność. 
(zasłyszane)
 
Ateizm nie uśmierca Boga ale uśmierca nadzieję ateisty. 
(konferencja ks. Pawlukiewicz) 
 

Natchnieni - Adrian Wacław Brzózka OFM


Uśmiech skowronka

Nie czekaj
– tyle razy słyszałem te słowa
nie wypatruj
przez okiennice
     swoich wspomnie
ń
ja wrócę o poranku
wraz ze śpiewem anioła
po rosie
po źdźble trawy drzemiącej
- jednak stoję na ganku
wczoraj
teraz i zawsze
choć z obawą…
lękam się abym nie umarł
przed Twoim przybyciem
Panno wierna
bym Cię nie zawiódł
nie zranił gdy zobaczę
- Ciebie tak pięknej
jak śpiew skowronka

 Narodzenie Maryi, Giowanni di Milano, ok. 1365 r.

piątek, 26 kwietnia 2013

Kain i Abel

Rzekł Kain do Abla, brata swego: «Chodźmy na pole». A gdy byli na polu, Kain rzucił się na swego brata Abla i zabił go.  Wtedy Bóg zapytał Kaina: «Gdzie jest brat twój, Abel?» On odpowiedział: «Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?»  Rzekł Bóg: «Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi! Bądź więc teraz przeklęty na tej roli, która rozwarła swą paszczę, aby wchłonąć krew brata twego, przelaną przez ciebie. Gdy rolę tę będziesz uprawiał, nie da ci już ona więcej plonu. Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi!» Kain rzekł do Pana: «Zbyt wielka jest kara moja, abym mógł ją znieść. Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli, i mam się ukrywać przed tobą, i być tułaczem i zbiegiem na ziemi, każdy, kto mnie spotka, będzie mógł mnie zabić!» Ale Pan mu powiedział: «O, nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie!» Dał też Pan znamię Kainowi, aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka.(Rdz 4, 8-15)
    Kain jest symbolem Izraela, jest rolnikiem, uprawia ziemię. Choć Bogu, składana przez niego ofiara, się nie podoba, należy zauważyć, że tylko on rozmawia z Bogiem. Pan zaprasza go do szczególnej relacji. A dialog z Bogiem jest przecież najważniejszy. Trzeba zwrócić uwagę, że Bóg nie zamienia z Ablem ani słowa. Abel jest symbolem ludów, które są poza Izraelem. 

    Bóg, po tym, jak Kain popełnił morderstwo, daje mu dwukrotnie szanse, naprawienia zła. Po raz pierwszy, gdy pyta łagodnie o brata, chociaż doskonale wie, że Abel został zabity. To zachowanie Boga miało wzbudzić w Kainie skruchę i żal. Bóg chciał by Kain stanął przed Nim w prawdzie i wyrzekł swój grzech oraz poczuł pragnienie Bożego przebaczenia.Kain nie dokonuje skruchy, choć szansę otrzymał.
    Po raz drugi Bóg wyciąga do Kaina rękę, gdy chroni Kaina przed unicestwieniem, karze go wygnaniem ale daje mu znak, który go chroni. Dzięki temu Kain, kiedy się nawróci, będzie mógł wrócić do Boga.

    Powodem bratobójstwa, wg znawców Biblii, było kilka. Oczywiście mówi się o zazdrości po tym, jak dar Abla został bardziej doceniony przez Boga. Poza tym przyjęcie daru Abla było symbolem objęcia przez niego dziedzictwa ziemi Kanan, co oznaczało, że nie zostanie ona przekazana Kainowi. Kolejnym powodem była kobieta, przyrodnia siostra Abla, która miała zostać jego żoną, a której pragnął Kain. 

    Ta pierwsza zbrodnia jest rodzajem przyjęcia rozróżnienia. Człowiek uczy się, że w życiu trzeba dokonywać wyborów, że istnieją podziały. Uczy się, że na świat nie można patrzeć tylko swoimi oczyma, tylko ze swojej prespektywy. 
    Jest także ostrzeżeniem od Boga, że relacja z Nim nie może prowadzić do niszczenia innego życia. Człowiek wierzący nie może czuć się lepszy od innych. Nie może się wywyższać, odczuwając brak szacunku do drugiej osoby i spychając ją na margines.

„ Przypadkowo” z woli Pana Boga - cz. 2

     Zgodnie z obietnicą, opowiem Ci dziś o dwóch sytuacjach, kiedy Pan Bóg przez św. Judę Tadeusza nauczył mnie kilku ważnych rzeczy. 



    Na marginesie, wielokrotnie zastanawiałem się dlaczego Bóg z nami nie rozmawia, dlaczego nie przemawia do nas, tak jak to się zdarzało za czasów Izraela ze Starego Testamentu. Pewnie nigdy nie poznam odpowiedzi, bo tylko Pan Bóg zna powód. Jednakże patrząc pod innym kątem zrozumiałem, że choć nie słyszymy Bożych Słów, tak, jak przywykliśmy słyszeć np. ludzką mowę, Bóg mówi do nas poprzez innych ludzi i pewne sytuacje. Musimy mięć tylko otwarte oczy i gotowe serce.
    Doświadczyłem tego niejednokrotnie na własnej skórze. oto dowód. Pewnego dnia wybrałem się do kapliczki św. Judy Tadeusza, zabierając ze sobą kilka świeczek. Zazwyczaj nikogo tam nie spotykam, czasami poznaję, że ktoś był na modlitwach, po stojącej, zapalonej świeczce. Spokój i odosobnienie, które tam odczuwam, pasują mi całkowicie, ponieważ mogę się na chwile „zapomnieć” i pogrążyć we własnych myślach. Tego dnia, gdy byłem w drodze uświadomiłem sobie, że zapomniałem zapałek. To oczywiście nie koniec świata ale mimo wszystko problem, ponieważ nie miałem, jak odpalić świeczki. Nie zniechęciłem  się  i pomyślałem: Panie, ufam Tobie i wiem, że mi jakoś pomożesz.
    Liczyłem na to, że może ktoś był przede mną w kapliczce i zostawił coś zapalonego. Tak się jednak nie stało, pech. Postanowiłem postawić mimo wszystko swoją niezapaloną świeczkę i zatopiłem się w modlitwie. Po kilku minutach poczułem, że ktoś stoi za moimi plecami. Nagle usłyszałem słowa: „Nie chce przeszkadzać w skupieniu, położę tylko swoją świeczkę i pójdę dalej”. Odwróciłem się i zobaczyłem uśmiechniętą kobietę z wiklinowym koszem. Odpowiedziałem: „w sumie bardzo się cieszę z powodu tego „zakłócenia”, ponieważ nie mam czym odpalić swojej świeczki?.
    W ten sposób Bóg pomógł mi rozwiązać mój problem, a cała paczkę zapałek dostałem od tej Pani w prezencie. To chyba była nagroda za wiarę i zaufanie. 


Druga sytuacja jest dość podobna, choć tym razem Pan Bóg pokazał mi także swoje poczucie humoru i dał pewną lekcję, której nie zapomnę. Początek historii jest taki sam. Starzeję się i coraz częściej robię się zapominalski. Tym razem nikt nie przyszedł, by podarować mi paczkę zapałek. Zmuszony byłem faktycznie zostawić niezapaloną świeczkę.
    Działko się  to pewnego słonecznego dnia, dość wczesnym rankiem. Tego samego dnia ale popołudniu wybrałem się z moim niepełnosprawnym podopiecznym na długi spacer. Miejscowość, w której historia ta mam miejsce, jest bardzo niewielkim, malowniczo położonym miasteczkiem. Wędrowaliśmy kilka godzin i w owym momencie byliśmy już w drodze do domu. Dodam, że znajdowaliśmy się na drugim końcu miejscowości w stosunku do kapliczki św. Judy Tadeusza.
    Nagle na drodze zauważyłem leżącą zapalniczkę. Podniosłem ją. Możesz mi nie uwierzyć ale od razu pomyślałem o mojej niezapalonej świeczce. I stwierdziłem, że to nie przypadek. Oczywiście nadłożyliśmy drogi i udaliśmy się do kapliczki. Zapaliłem moją, nadal samotną, niezapaloną świeczkę, znalezioną zapalniczką. Wtedy to zrozumiałem, że często mając problemy, obmyślamy własne rozwiązania i nie pokładamy naszego zaufania w Bogu. Myślę, że Bóg pokazał mi tego dnia, że zawsze jest ze mną i pragnie bym Mu zaufał. Nie zawsze rozwiązanie problemu przyjdzie tak, jak ja sobie to wymyślę i wymarzę, często stanie się to w zupełnie inny sposób i co ważne, nie wtedy, kiedy według mnie będzie to odpowiedni moment. Tylko Pan zna najlepsze rozwiązanie i właściwy czas na wszystko. Dlatego uczę się częściej ufać i poddawać się Jego woli i rzadziej opierać się na moich własnych wyobrażeniach.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Izaak - on się uśmiecha

Albowiem Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce. 
(1Sm 16, 1-7)

Widząc  zatem palącego papierosa współwięźnia, wiedzieliśmy, że utracił on siły do dalszego życia; zdawaliśmy sobie też sprawę, że raz utracona wola przeżycia rzadko kiedy powraca...
(Człowiek w poszukiwaniu sensu - V.E. Frankl)

Panie nakłoń Twe ucho i usłysz moją modlitwę.
Spraw, aby moje ramiona wytrzymały, a głos się nie załamał.
Uczyń mnie narzędziem Twojego pokoju.
(zasłyszane)

Jestem cały czas krok za tobą.
(rekolekcje ignacjańskie)

Szafelnia - Pan natomiast patrzy na serce



    Kilka słów po dzisiejszej medytacji. Tym razem Samuel odkrył przede mną piękny przekaz. Te słowa powaliły mnie, oczywiście w pozytywnym sensie. Od razu wyryły się w mojej głowie i tam już chyba pozostaną. Będzie także o fragmencie, który mnie niesamowicie rozbawił. Moja znajoma często powtarza, że Pan Bóg ma ogromne poczucie humoru. Zgadzam się z tym całkowicie.
Fragment wyjęty oczywiście z 1szej Księgi Samuela.

Rzekł Pan do Samuela: Dopókiż będziesz bolał nad Saulem, że ja nim wzgardziłem, aby nie był królem nad Izraelem? Napełnij oliwą twój róg i idź: Posyłam cię do Jessego do Betlejem, gdyż między jego synami upatrzyłem sobie króla. Samuel odrzekł: Jakże pójdę? Usłyszy o tym Saul i zabije mnie. Pan odpowiedział: Weźmiesz ze sobą jałowicę i będziesz mówił: "Przybywam złożyć ofiarę Panu". Zaprosisz więc Jessego na ucztę ofiarną, a Ja wtedy powiem ci, co masz robić: wtedy namaścisz tego, którego ci wskażę. Samuel uczynił tak, jak polecił mu Pan, i udał się do Betlejem. Naprzeciw niego wyszła przelękniona starszyzna miasta. [Jeden z nich] zapytał: Czy twe przybycie oznacza pokój ? Odpowiedział: Pokój. Przybyłem złożyć ofiarę Panu. Oczyśćcie się i chodźcie złożyć ze mną ofiarę. Oczyścił też Jessego i jego synów i zaprosił ich na ofiarę. Kiedy przybyli, spostrzegł Eliaba i mówił: Z pewnością przed Panem jest jego pomazaniec. Pan jednak rzekł do Samuela: Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, nie uważam go za godnego. Albowiem Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce. (1Sm 16, 1-7)


    W drugim zdaniu zawarte są według mnie dwie ważne informacje. Mianowicie pierwsza, to kolejny raz podkreślenie, by nie żałować straty. Prawdziwa więź z Bogiem sprawia, że jesteśmy świadomi swojej grzeszności i tego, że upadamy, popełniając błędy. Jednakże miarą naszej wiary jest świadomość miłosierdzia Boga. Oczywiście nie znaczy to, że mamy bezkarnie grzeszyć, ponieważ Bóg nam przebaczy. Chcę przez to powiedzieć, że powinniśmy potrafić ze skruchą stanąć przed Bogiem, by wyznać Mu nasze błędy, a także z pełną świadomością i ze spokojem przyjąć konsekwencje naszego grzechu. Przyjąć Boża „kare” bez słowa skargi i żalu. Dlatego Bóg pyta Samuela, jak długo będziesz żałować Saula? Saul odwrócił się od Pana i nie wykonywał Jego poleceń. W związku z tym, Bóg odrzucił go, jako króla. Zachowanie Saula było jedynym powodem utraty przez niego panowania. Nie Boża wola, tylko sam Saul był winny. 
     Druga ważna kwestia. Pan Bóg wzgardził Saulem, jako królem ale nie wzgardził nim, jako człowiekiem. Można by rzec dal mu szansę na prawdziwą skruchę i żal za grzechy. Podobnie, jak dał szansę Kainowi, po tym, jak ten zamordował brata. Wówczas Bóg zapytał się Kaina: gdzie jest Twój brat? Kain miał wybór, mógł paść przed Panem na kolana i w skrusze wyznać swój zły czyn, błagając  o przebaczenie albo, jak się dalej stało, „iść w zaparte”. 

    W odpowiedzi Samuela na polecenie Boga, by pójść namaścić nowego króla w pierwszej chwili zobaczyłem słabość. Prorok wystraszył się, że zostanie zabity przez Saula ale później zacząłem się nad tym zastanawiać i stwierdziłem, że to niemożliwe. Samuel był jednym z najwierniejszych sług Pana, po tym wszystkim, czego doświadczył, odrzuciłem jego odmowę, jako świadectwo strachu, czy braku zaufania do Bożej opatrzności. Pomyślałem sobie, że raczej jest to obawa o to, czy jest w stanie spełnić nakaz Boga, obawa, że nie będzie w stanie wypełnić powierzonego mu dzieła. Poza tym zachowanie Samuela pokazuje nam, że jeśli się trwa w prawdziwej więzi z Bogiem, On pozwala nam na dialog ze sobą. 


    Naprawdę rozbawiła mnie reakcja starszyzny z Betlejem, która wyszła Samuelowi na przeciw z pytaniem: Czy Twoje przyjście oznacza pokój? Wyobraziłem sobie tą scenę i wydala mi się zabawna. Choć jeśli się głębiej zastanowimy na tymi słowami i strachem, pewna rzecz wydaje się dość ważna. Skoro w ten sposób zachowała się starszyzna, oznacza to, że byli świadomi swojej grzesznej natury i w związku z tym liczyli się z ewentualną karą Bożą. Jak dalece to zachowanie jest inne od stanowiska faryzeusza wspominanego w
przypowieści o faryzeuszu i celniku, który tak bardzo jest pewny siebie i swojej bezgrzeszności.

Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony (Łk 18,9-14).


    "Nie zważaj na jego wygląd i wzrost", te słowa kieruje Bóg do każdego z nas. Jak bardzo ludzkie jest powierzchowne ocenianie. Jak często krzywdzące jest wyciąganie wniosków na podstawie zewnętrznych informacji. Kierowanie się stereotypami, opinią innych, brakiem obiektywnej wiedzy. Pierwszy król Izraela był pięknym, rosłym i bardzo silnym mężczyzną ale to nie ustrzegło go przed zamysłami jego własnego serca i odejściem od Boga.
     Cóż ostatnie zdanie jest streszczeniem tego, co powyżej zapisałem. Jest tak cudne w swojej prostocie, że nie potrzebuje żadnego komentarza. Natomiast wymaga od nas, byśmy te słowa wyryli w naszych sercach i starali się nimi kierować w życiu.