Hiram, król Tyru, wysłał posłów do Dawida z drzewem cedrowym, cieślami i murarzami, aby zbudowali Dawidowi pałac. Wtedy
Dawid uznał, że Pan potwierdził go królem nad Izraelem i że jego władzę
królewską wywyższył ze względu na lud swój - Izraela. Po przybyciu z Hebronu Dawid wziął sobie jeszcze nałożnicę i żony z Jerozolimy. Urodzili się Dawidowi jeszcze synowie i córki. Oto imiona tych, którzy urodzili się w Jerozolimie: Szammua, Szobab, Natan, Salomon, Jibchar, Eliszua, Nefeg, Jafija, Eliszama, Eliada i Elifelet. Filistyni usłyszawszy,
że Dawid został namaszczony na króla nad Izraelem, wyruszyli wszyscy,
aby pochwycić Dawida. Gdy się Dawid o tym dowiedział, schronił się do
twierdzy. (2 Sm 5,11-17)
Dziś kolejny fragment Księgi Samuela
odsłonił przede mną piękną rzecz. Dawid został królem i nawet obce kraje składają mu dary i
hołd.
Jednak Dawid mówi: zrozumiałem, że Bóg ustanowił mnie królem
nad Izraelem i wyniósł moje królestwo ze względu na lud i w tych
czterech ostatnich słowach jest sedno. Owszem Dawid otrzymał dary,
które umożliwiły mu wykonanie Bożego planu, Pan dodatkowo
doświadczył go dość boleśnie (przecież od momentu namaszczenia Dawida na króla przez Samuela, do
okrzyknięcia Dawida królem, mijają lata)
ale tak
naprawdę chodziło tylko i wyłącznie o naród wybrany. To był
cel.
Bóg był przy Dawidzie, sprzyjał mu i opiekował się nim, ponieważ Dawid był Panu wierny. Myślę, że podobnie jest z
nami, jeśli żyjemy zgodnie z Bożym prawem, przestrzegając
przykazań, Pan będzie nam błogosławił ale każdy z nas musi
odpowiedzieć sobie, jakie jest jego powołanie. Ja długo się nad
tym zastanawiałem, setki razy pytałem Boga, by pokazał mi drogę i
powiedział, czego ode mnie pragnie. Zrozumiałem jednak, że
odpowiedz jest w moim sercu i sercu każdego człowieka.
To my
wybieramy drogę i nasze powołanie, a jeśli kochamy Boga i nie
zapominamy o Jego prawie, to będzie to dobry wybór, a Pan nam w tym
pomoże i będzie Mu się to podobało.
Druga sprawa z tego
fragmentu. Kiedy Filistyńczycy dowiedzieli się, że Dawid został
królem ruszyli, by go pojmać ale on wycofał się do swojej
twierdzy.
Tu ocieramy się o knowania
złego. Jeśli odkryjemy nasze powołanie i kiedy kroczymy Bożą
drogą, będą się zdarzać sytuacje, podstępy złego, byśmy zwątpili, zboczyli z
drogi. To z jednej strony wystawi naszą wiarę i nadzieję na próbę
ale z drugiej strony wzmocni nas, jeśli nie ulegniemy. I co ważne, pytanie o –
twierdzę. Gdzie jest moja twierdza, czym jest moja twierdza, gdzie
mogę się schronić, gdy przychodzi niebezpieczeństwo?Co jakiś czas mamy zły dzień,
pojawiają się złe myśli, beznadzieja, smutek, pokusy.Jak wtedy reaguję, co myślę, co robię? Warto odpowiedzieć sobie na to pytanie.