niedziela, 30 czerwca 2013

Izaak - on się uśmiecha

Człowiek jak cień przemija, na próżno tyle się niepokoi, gromadzi, lecz nie wie, kto to zabierze.
(Ps 39, 7)

Co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne.
( Ga 6,9-10)

A sprawiedliwy z wiary żyć będzie.
(Rz 1, 17)

A błogosławiony jest ten, który się mną nie zgorszy.
(Łk 7,23)

pierwszy człowiek, który doszedł do tego, że Bóg istnieje


    Abraham był pierwszym człowiekiem według Tory, który uwierzył w Boga. Mówi się, że jest to pierwszy człowiek, który doszedł do tego, że Bóg istnieje. Obserwując świat, dzięki swoim zmysłom, dzięki rozumowi stwierdził, że, żeby ten świat mógł istnieć, musi mieć swojego stwórcę. W jego czasach było to wyjątkowe osiągniecie, ponieważ cały świat wówczas pogrążony był w bałwochwalstwie.


    Abraham był jedynym, który powiedział, że wszystkie wierzenia, które wtedy funkcjonowały są nieprawdziwe, wiara w ciała niebieskie, w różnych innych bożków nie ma sensu. Istnieje tylko jeden, jedyny Bóg i zaczął trwać w tym przekonaniu, nie mając jeszcze wtedy kontaktu z Bogiem. Pan do tamtej pory jeszcze mu się nie objawił. Dla swoich przekonań był gotów poświęcić życie. 


     W owym czasie żył Nimrod, który był czołowym bałwochwalcą, przywódcą ludzkości w tamtym czasie, wrzucił Abrahama do pieczary pełnej ognia, a Abraham to przetrwał. Nie zginął w ogniu i później został wyprowadzony przez swojego ojca do innej miejscowości.
    Abraham, przede wszystkim przez swoją bezgraniczną wiarę i zaufanie, jest jedną z wielu postaci Starego Testamentu, które są dla mnie wzorem do naśladowania. Pewnie nieosiągalnym wzorem ale od czego są marzenia.

Natchnieni - ks. Alojzy Henel

Należysz do tych ptaków,
które muszą bardzo dbać
o skrzydła -
trzepocesz,
drżysz,
bez skargi lecisz nad wodę -
nie zawracasz,
nie pytasz,
nie przyjmujesz pomocy.
To są cudne loty samotników,
którzy porozumieli się
z Bogiem.
 

piątek, 28 czerwca 2013

Siedmiu śpiących

    Wczoraj wracając z wyjazdu służbowego, usłyszałem w radiu pewną historię, która jest związana z dniem 27-mym czerwca i znana jest w Niemczech, jako dzień siedmiu śpiących. 
Ma ona swój początek w okresie wczesnego Chrześcijaństwa, wtedy, kiedy wyznawcy Jezusa byli poddawani prześladowaniom i represjom.
    Cesarz Decjusz, znany przeciwnik Chrześcijan, przybywszy do Efezu nakazał zburzyć ich świątynie i rozkazał wszystkim mieszkańcom oddać cześć rzymskim bogom. Siedmiu braci, którzy byli pasterzami owiec: Maksymian, Malchus, Martynian, Dionizy, Jan, Serapion i Konstanty, nie chcąc sprzeniewierzyć się swojej wierze ukryło się w jaskini nieopodal miasta. Rzymscy żołnierze znaleźli ich kryjówkę i w roku 251 zamurowali do niej wejście, myśląc iż skazują zbiegów na śmierć z głodu. Tak się nie jednak nie stało, gdyż młodzieńcy zapadli w trwający 200 lat sen.


    W roku 447 pewien chłop chciał wykorzystać ową jaskinię, jako swego rodzaju szopę dla swoich owiec. Usunął ścianę, która zamurowywała wejście i znalazł siedmiu braci, którzy przebudzili się z wieloletniego snu. Jeden z nich pobiegł do miasta, zakupić chleb i odkrył, że monety, które posiadał już dawno wyszły z obiegu. 
    Po krótkim czasie bracia zmarli, a jaskinia stała się miejscem wielu pielgrzymek. Nie zmieniło się to gdy ziemie te dostały się pod panowanie tureckie. Legenda zyskała nawet na popularności, gdyż miejscowi Chrześcijanie żyjący pod panowaniem islamu dostrzegali podobieństwo swojej sytuacji do tej w jakiej znajdowało się siedmiu młodzieńców. Dziś z powodu małej liczby Chrześcijan w Turcji, Jaskinia nie jest już miejscem dużych pielgrzymek, stanowi jednak atrakcję turystyczną i odwiedza ją część turystów zwiedzających ruiny Efezu.


    W Niemczech ten dzień kojarzy się z pewną pogodową zasadą. Dzień siedmiu śpiących jest przepowiednią dla całego lata. Jeśli w owym dniu pada, wówczas padać będzie przez kolejne siedem tygodni. 
    Ja osobiście mam nadzieję, że to nieprawda, ponieważ ... no cóż wczoraj padało.

Cierpliwa miłość - wg Moniki

    W związku z tym, że się jeszcze nie "przestawiłem", po powrocie z wyjazdu służbowego. Ale tak jest, kiedy przebywa się kilka dni na wysokości 1600 m npm., a później wraca się na niziny. Wykorzystam dziś słowa Moniki do napisania kolejnego posta. Otóż jakiś czas temu zaproponowałem jej pewną dyskusję i jej owocem jest definicja miłości cierpliwej. Oczywiście rozmawialiśmy na temat listu do Koryntian (1Kor 13). Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się kolejne przemyślenia dotyczące owego fragmentu Pisma Świętego.    


    Święty Paweł wymieniając cechy prawdziwej miłości cierpliwość umieszcza na pierwszym miejscu sugerując niejako jej fundamentalne znaczenie. Przeczytałam, że cierpliwość to pierwsze imię miłości. Miłość to dar i zadanie. Jestem przekonana, że tylko z Bożą pomocą można je zrealizować. Pan Bóg jest świetnym pedagogiem i nie zostawia nas samym sobie, daje drogowskazy. Jednym z nich jest właśnie cierpliwość, która chroni przed pośpiechem, radykalnymi krokami. Cierpliwość czyni nas mądrymi. Nie popycha ku wyciąganiu pochopnych wniosków czy formułowaniem pośpiesznych sądów.
    Cierpliwość jest wyrazem dobrej woli - daje szansę drugiemu człowiekowi. A szczególnie wspólne życie bardzo często wywołuje sytuacje, które tylko cierpliwość potrafi opanować. Cierpliwość pozwala być sobą. Wiem, że każdy ma potknięcia, popełnia błędy i będąc osobą cierpliwą ofiaruję mu więcej czasu niż nawet zasługuje, by błędy naprawił.
   Patrząc na wyraz "cierpliwość" można zauważyć bliskość do "cierpienia", bo to wcale nie jest łatwe. W każdej relacji, nawet wydawałoby się najlepszej, dojdziemy do różnic i one z jednej strony mogą ubogacać, a z drugiej powodować konflikty, bo rzeczywistość okazuje się tak często inna niż oczekiwania i wtedy cierpliwość może okazać się zbawienna, bo nie będziemy stawiać spraw na ostrzu noża. Cierpliwość (gdzieś o tym czytałam) jest mostem między wyobrażeniami a realnością.
    Cierpliwość buduje, jej brak zamienia życie w piekło.


podziękowania dla Moniki

    Dziś, na samym początku, chciałem poprzez tego posta podziękować Monice, która dzielnie walczyła z blogiem pod moją nieobecność (musiałem bowiem wyjechać służbowo i chcąc, czy nie chcąc, nie miałem dostępu do internetu). 
    Już jakiś czas temu prosiłem ją o napisanie jakiegoś tekstu, ponieważ doceniam jej zdanie i cenię sobie szczere rozmowy o Bogu. Niestety, jak to kobieta, miała sto tysięcy wymówek. A że się krępuje, a że nie da rady, nie ma pomysłu i tak cały czas. W związku z tym wykorzystałem mały fortel i niejako "wykorzystałem" jej dobre serce oraz pragnienie pomagania bliźnim.
    Monika jest teraz w Australii, odkrywa nieznane lądy, przełamuje swoje granice, a przede wszystkim stara się odnaleźć sercem drogę do Boga. 
    Tak sobie pomyślałem, że skoro już przełamała pierwsze lody, to od czasu do czasu podzieli się z nami swoimi wrażeniami z "innego świata". Monika liczymy na Ciebie - teraz już się nie wykręcisz.

    Dziękuję za to, że pod moją nieobecność nie było tu pusto. A poniższy kolarz jest niewielkim wyrazem wdzięczności. 

czwartek, 27 czerwca 2013

Czekając


  Tak już w życiu jest, że wciąż na kogoś lub na coś czekamy. Zazwyczaj towarzyszą temu określone emocje - w zależności od sytuacji jest to radość, niecierpliwość lub strach. Nie ma jednak ważniejszego czekania w naszym życiu duchowym, jak to na Pana.
  Pięknie pisze o tym psalmista:


Z nadzieją czekałem na Pana,
a On się pochylił nade mną,
i wysłuchał mego wołania.

Wydobył mnie z dołu zagłady,
 z błotnego grzęzawiska.

Stopy moje postawił na skale
i umocnił moje kroki (...)
Szczęśliwy człowiek,
który nadzieję pokłada w Panu.
Panie, Boże mój, wiele uczyniłeś cudów
i w Twoich zamiarach wobec nas
nikt Ci nie dorówna (...)
Ps. 40


Warto przytoczyć też refleksję ks.Jana Twardowskiego:

Czekanie

Popatrz na psa uwiązanego przed sklepem
o swym panu myśli
i rwie się do niego
na dwóch łapach czeka
pan dla niego podwórzem łąką lasem domem
oczami za nim biegnie i tęskni ogonem
pocałuj go w łapę bo uczy jak na Boga czekać



Życzę cierpliwości i pewności, że nasz Pan na pewno przyjdzie i nic Mu nie przeszkodzi.


środa, 26 czerwca 2013

Serce Jezusa oznacza miłość

Zapraszam dzisiaj, w tych ostatnich dniach czerwca, na nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa.


Wielu papieży w ciągu wieków uczyło, że kult Najświętszego Serca Pana Jezusa nie jest tylko jednym z wielu istniejących nabożeństw. Jest on, obok Eucharystii, szczytową formą pobożności, bo jej podmiotem jest miłość Boga.W naszych czasach niektórzy wierni nie doceniają lub nie rozumieją sensu tego nabożeństwa. Dlatego miesiąc czerwiec jest dobrą okazją, aby przypomnieć jasną i wyraźną naukę papieży w tej materii. Nauczają oni zgodnie, że kult Serca Jezusa jest streszczeniem całej religii chrześcijańskiej.    Papieże zwracali uwagę na różne istotne aspekty kultu Bożego Serca. Leon XIII uważał go za wypróbowaną formę pobożności. Natomiast św. Pius X widział w nim "streszczenie całej religii i normę doskonalszego życia chrześcijańskiego". Pius XII uczy, iż kult ten jest "doskonale zharmonizowany z istotą chrześcijaństwa i wypływa z podstawowych zasad doktryny chrześcijańskiej". Paweł VI zaś zachęca, żeby "ten wspaniały kult rozwijał się i był ceniony przez wszystkich".  
Wzywać Serce Jezusowe to wzywać Jezusa, do którego należy to serce, czerpiąc w godności, przymiotach i uczuciach tego Serca pobudki do uwielbienia i do ufności.                                                       


Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa

Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże - zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata Boże - zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty Boże - zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże - zmiłuj się nad nami.

Serce Jezusa, Syna Ojca Przedwiecznego, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone,
Serce Jezusa, ze Słowem Bożym istotowo zjednoczone,
Serce Jezusa, nieskończonego majestatu,
Serce Jezusa, świątynio Boga,
Serce Jezusa, przybytku Najwyższego,
Serce Jezusa, domie Boży i bramo niebios,
Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości,
Serce Jezusa, sprawiedliwości i miłości skarbnico,
Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne,
Serce Jezusa, cnót wszelkich bezdenna głębino,
Serce Jezusa, wszelkiej chwały najgodniejsze,
Serce Jezusa, królu i zjednoczenie serc wszystkich,
Serce Jezusa, w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności,
Serce Jezusa, w którym mieszka cała pełnia Bóstwa,
Serce Jezusa, w którym sobie Ojciec bardzo upodobał,
Serce Jezusa, z którego pełni wszyscyśmy otrzymali,
Serce Jezusa, odwieczne upragnienie świata,
Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia,
Serce Jezusa, hojne dla wszystkich, którzy Cię wzywają,
Serce Jezusa, źródło życia i świętości,
Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze,
Serce Jezusa, zelżywością napełnione,
Serce Jezusa, dla nieprawości naszych starte,
Serce Jezusa, aż do śmierci posłuszne,
Serce Jezusa, włócznią przebite,
Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy,
Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze,
Serce Jezusa, pokoju i pojednanie nasze,
Serce Jezusa, krwawa ofiaro grzeszników,
Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie,
Serce Jezusa, nadziejo w Tobie umierających,
Serce Jezusa, rozkoszy wszystkich Świętych,

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

W. Jezu cichy i pokornego serca.
O. Uczyń serca nasze według Serca Twego.
 

Módlmy się: Wszechmogący, wieczny Boże, wejrzyj na Serce najmilszego Syna swego i na chwałę i zadość-uczynienie, jakie w imieniu grzeszników Ci składa; daj się przebłagać tym, którzy żebrzą Twego miłosierdzia i racz udzielić przebaczenia w imię tegoż Syna swego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

wtorek, 25 czerwca 2013

Natchnieni - ks.Alojzy Henel


Potrzebne
   są karteczki tak maleńkie,
   żeby nawet mrówki
   nie musiały podnosić głowy
   przy czytaniu.

   Potrzebne
   są myśli tak drobne,
   żeby nawet główka maku
   nie popadała
   w kompleksy.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Dobrze, że jesteś

Czy wiesz, że "wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem, możemy latać tylko wtedy, gdy obejmiemy drugiego człowieka".



Sprawiedliwość

Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny

Dziękuję Ci że sprawiedliwość twoja jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychłódło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
i odczytywać całość

ks.Jan Twardowski

Obserwując świat można zauważyć, że Bóg tak wspaniale go stworzył, aby wszystko wzajemnie się uzupełniało. Na szczęście nikt nie jest doskonały i nikt nie ma wszystkiego, dlatego potrzebujemy siebie - takimi, jakimi  jesteśmy.
 Może warto dziś podziękować wszystkim, którzy pojawili się w naszym życiu za to czego dzięki nim doświadczyliśmy, dowiadując się dzięki temu, kim jesteśmy.
Dziękuję Ci, że jesteś.



Pragnę polecić francuski film O.Nakache i E.Toledano "Nietykalni" - opartą na faktach opowieść, która przekonuje, że razem jesteśmy w stanie wszystko, nawet to, co pozornie wydaje się być niemożliwe. 

niedziela, 23 czerwca 2013

Rok Wiary

  Od 11.10.2012r trwamy w ogłoszonym przez papieża Benedykta XVI Roku Wiary i może warto
od czasu do czasu przystanąć nad tym faktem. Wydarzenie to jest zaproszeniem do autentycznego i nowego nawrócenia do Chrystusa po to, by świadectwo życia ludzi wierzących było coraz bardziej wiarygodne. Wiara jest obcowaniem z tajemnicą Boga i swoją mocą nie jesteśmy w stanie jej ogarnąć, dlatego stale wołam : "Panie wierzę, zaradź memu niedowiarstwu" Mk 9,24
   Benedykt XVI zachęcał, aby do 24.11.2013r - zakończenia Roku Wiary - tekst
Wyznania Wiary stał się częścią codziennej modlitwy każdego wierzącego. Credo odmawiane w duchu pobożności pozwala ugruntować podstawy wyznawanej i celebrowanej wiary.



Wierzę w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego,
Stworzyciela nieba i ziemi,
wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych.
I w jednego Pana Jezusa Chrystusa,
Syna Bożego Jednorodzonego,
który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami.
Bóg z Boga, Światłość ze Światłości,
Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego.
Zrodzony a nie stworzony, współistotny Ojcu,
a przez Niego wszystko się stało.
On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba.
I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy
i stał się człowiekiem.
Ukrzyżowany również za nas, pod Poncjuszem Piłatem
został umęczony i pogrzebany.
I zmartwychwstał dnia trzeciego, jak oznajmia Pismo.
I wstąpił do nieba; siedzi po prawicy Ojca.
I powtórnie przyjdzie w chwale
sądzić żywych i umarłych,
a Królestwu Jego nie będzie końca.
Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela,
który od Ojca i Syna pochodzi.
Który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę
który mówił przez Proroków.
Wierzę w jeden, Święty, powszechny i apostolski Kościół.
Wyznaję jeden chrzest na odpuszczenie grzechów.
I oczekuję wskrzeszenia umarłych.
I życia wiecznego w przyszłym świecie.Amen. 


Niech nas błogosławi Jezus Chrystus - Pantokrator - Logos, Wcielone Słowo.

sobota, 22 czerwca 2013

Nie martw się

Nikt nie może dwóm panom służyć,gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo jednemu będzie oddany, a drugiego zlekceważy. Nie możecie służyć Bogu i mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie martwcie się zbytnio o swoje życie- o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?  Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?  Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?  A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą.  A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was,ludzie małej wiary?  Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Szukajcie najpierw królestwa Bożego i Jego sprawiedliwosci, a wszystko inne będzie wam dodane.  Nie martwcie sie o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Każdy dzień ma dosyć swoich kłopotów.(Mt, 6, 24-34)

 Jedną  z największych współczesnych bolączek wydaje się być lęk - o  życie, zdrowie, zabezpieczenie materialne. Jezus staje dziś i dwukrotnie powtarza: "Nie martw się człowieku". Naprawdę mi na Tobie zależy. Wiem, czego Ci najbardziej potrzeba i chcę Ci to dać, tylko Mi zaufaj. Ja doskonale znam Twoje lęki, słabości, wiem co Ci dolega i na pewno nie zostawię Cię samego, ale czy w to wierzysz?
  Zapraszam Cię dzisiaj, abyś rozejrzał się wokół, dostrzegł ile jest piękna. To wszystko zostało stworzone dla Ciebie, abyś się radował. Świat ma tyle barw, ile jesteśmy w stanie dostrzec. A TY ile ich widzisz?



 
  Panie Jezu, ucz nas cieszyć się tym, co mamy; korzystać z dobrodziejstw dnia dzisiejszego.Wlewaj w nasze serca ufność, że Ty wiesz, czego najbardziej potrzebujemy i pewność, ze sam się o to zatroszczysz.




środa, 19 czerwca 2013

Natchnieni - Karol Wojtyła - Miłość mi wszystko wyjaśniła

    Miłość mi wszystko wyjaśniła,
    Miłość wszystko rozwiązała -
    dlatego uwielbiam tę Miłość,
    gdziekolwiek by przebywała.

    A że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
    w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
    ale wiele jest z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
    i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.

    Więc w tej ciszy ukryty ja - liść,
    oswobodzony od wiatru,
    już się nie troskam o żaden z upadających dni,
    gdy wiem, że wszystkie upadną.

Burze w naszym życiu cz.3

    Uczniowie, którzy bezradnie walczyli z burzą na jeziorze, nagle usłyszeli słowa:

Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie się!
(Mk 6,50)
 
 
     Jezus widząc, jak się trudzimy z życiu, jak wiele sytuacji jest nam przeciwnych, spieszy nam na pomoc. Dziwne tylko jest to, dlaczego zawsze chcemy działać sami. Nie liczymy na nikogo, nawet na Boga. Czasami nawet, gdy czujemy się bezradni, szukamy pomocy w ramionach złego.
    Dlaczego człowiek nie woła Boga?  Dlaczego nie chce Go poprosić?
Apostołowie wzięli Jezusa za zjawę. Za coś, co budzi lęk. Tak też się dzieję w naszym życiu. Nie myślimy o Chrystusie, dlatego, gdy do nas przychodzi, nie od razu potrafimy go rozpoznać. 
    Ewangelista pisze, że w tym samym momencie, gdy pojawił się Jezus i doszedł do łodzi apostołów, łódź dobiła do brzegu. Obecność Jezusa sprawia, że od razu docierają do celu. 
Jezus wysyła nas w momencie naszego narodzenia, byśmy dotarli do kresu naszego życia, do brzegu, czyli do życia wiecznego. 
    W ciągu naszej drogi zmagamy się nie tylko z teraźniejszością i z tym, co przyniesie przyszłość. Często to nasza przeszłość jest bardzo mroczna. Doświadczyliśmy wiele zła i niesprawiedliwości. Popełniliśmy wiele błędów i grzechów. Odwracamy się od naszej przeszłości. Nie chcemy o niej myśleć. Nie chcemy do niej wracać. Boimy się, że ktoś nasze błędy wyciągnie na światło, ośmieszy nas. Chcielibyśmy zostawić za sobą, spychamy więc wszystko do podświadomości ale wtedy dzieje się coś takiego, że nie możemy się poruszyć, stoimy w miejscu. 
 
 
     Z jednej strony staramy się ze wszystkich sił dotrzeć do obranego brzegu, lepszego i spokojniejszego życia, a z drugiej strony coś nas przytrzymuje i wiąże z przeszłością. Możemy podejmować wiele wysiłku i trudu, uczestniczyć w rekolekcjach i dniach skupienia ale im przeszłość jest bardziej mroczna, bolesna, tym bardziej zdaje się nam ciążyć. 

Izaak - on się uśmiecha

Wypełnieniem Prawa jest miłość, kto miłuje bliźniego, wypełnił Prawo.
(brewiarz)

Ożywcza roso w znużeniu,
Ogniu wśród chłodu zwątpienia
I jasne światło nadziei,
Przyjdź do nas Duchu Najświętszy!
(brewiarz)

Aby jednak stworzenia nie tylko istniały ale istniały dobrze, spodobało się Bogu użyczyć im swej Mądrości. 
(św. Atanazy)

To samo trudne doświadczenie dla kogoś, kto nie podąża ścieżkami Boga, będzie zagładą ale dla kogoś, kto jest uświęcony obecnością Pana, to doświadczenie będzie drogą.
(usłyszane)

wtorek, 18 czerwca 2013

Szafelnia - a Bóg miłości i pokoju niech będzie z wami

Bracia, radujcie się, dążcie do doskonałości, pokrzepiajcie się na duchu, jedno myślcie, pokój zachowujcie, a Bóg miłości i pokoju niech będzie z wami!
(2 Kor 13,11)


     Niesamowite jest to zdanie. Wiesz, przeczytałem je i od razu zauważyłem, jak wiele informacji nam przekazuje. Dla mnie to jedno z takich zdań szyfrów. Każde słowo można rozwinąć i powstaje kształt świadomego człowieka, podążającego drogą Boga. Chciałbym się z Tobą podzielić moimi spostrzeżeniami i myślami. 
  • radujcie się – no właśnie. Wiara daje nam ogromną nadzieję i zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i oparcie. Ale czy tak właśnie jest? Patrząc na własne życie, widzę tak wiele chwil zwątpienia, strachu, tak wiele momentów, kiedy czułe się słaby. Nawet dziś przeczytałem w mailu od znajomej: „czy słyszałeś, że nasz papież Franciszek ubolewał ostatnio nad smutnymi chrześcijanami? ”Tak więc chyba czas, byśmy faktycznie spojrzeli na piękny świat dookoła, na wiosnę, która się budzi do życia, na cuda i wszelkie dzieła Pana i zrozumieli, że On to wszystko stworzył dla nas. Kłopoty są, jak burza, przychodzą i nie ma możliwości, by je powstrzymać, nie ma sensu walczyć z nimi, trzeba przeczekać, cierpliwie i pokornie i prosić Boga o pomoc. Po każdej burzy wychodzi słońce, a przy odrobinie szczęścia na niebie pokazuje się tęcza, symbol przymierza Boga z człowiekiem. 
  • dążcie do doskonałości – te trzy słowa podniosły mnie na duchu, ponieważ zrozumiałem, że całe życie to droga. Stałe i niekończące się dążenie do doskonałości. Czasami się denerwuję i upadam na duchu, ponieważ walczę z jakąś własną słabością i co? Nic. Wydaje mi się, że jest lepiej albo zupełnie dobrze i nagle... Bum. Jak bumerang. W liście do Koryntian napisane jest „dążcie”, czyli jest to stan ciągły. Wieczna walka, więc jeśli wróci i upadnę, proszę Jezusa, by mi podał rękę, wstaję i próbuję dalej. Życie to moja arena, a ja jestem wojownikiem. 
  • pokrzepiajcie się na duchu – człowiek nie jest w stanie przeżyć bez wody i pokarmu. Uda nam się przetrwać kilka dni ale wcześniej, czy później opadniemy z sił i skonamy. Tak, jak karmimy swoje ciało, a potrafimy opanowywać tę sztukę do perfekcji, rozpieszczając się przysmakami i smakołykami, tak samo powinniśmy zadbać o naszą duszę. A czego potrzebuje serce naszej duszy? Duchowej strawy. Czy potrafimy zadbać o nasze duchowe podniebienie? Tak samo, jak przeskakujemy się w wymyślaniu nowych potraw, pomyślmy o naszej duszy. Najlepszym pokarmem jest oczywiście Słowo Boże ale także modlitwa i rozmowa z Bogiem. Medytacje, kontemplacje, artykuły i filmy. Do tego na deser pokuśmy się o dyskusje z najbliższymi albo znajomymi, a nasza dusza będzie syta.
  • jedno myślcie – tu miałem trochę problemów, ponieważ w dwojaki sposób rozumiem te słowa. Po pierwsze jedno myśleć, czyli cokolwiek robię, nie zapominam o Bogu. Ofiarowuję swoje życie i to, co robię Panu. Dokonując wyborów i idąc ścieżką swojego życia, próbuję rozeznać się w woli Bożej i zgodnie z nią działać. Trochę tak, jakbym był monotematyczny ale w tym przypadku w dobrym tego słowa znaczeniu. Po drugie jedno myśleć, czyli żyć razem ze wspólnotą Kościoła. Kierując się pewnymi zasadami i przede wszystkim przykazaniami Bożymi. Jednomyślnie, Jednocześnie, Jednogłośnie. 
  • pokój zachowujcie – jak często narzekamy, że ktoś nas zdenerwował? Ale, czy zastanawiamy się także nad tym, czy my jesteśmy powodem wzburzenia dla innych? Jeśli nasze zachowanie wzbudziło u kogoś negatywne emocje, złość, gniew, wściekłość, a nawet wyzwiska i przekleństwa, to staliśmy się powodem grzechu dla tej osoby. Owszem, czasami nie jesteśmy winni ale wiem, że rzadko się nad tym zastanawiamy. Patrzymy na wiele spraw przez pryzmat własnych uczuć, racji, tego, czy nam się należy albo zasłużyliśmy. Zachowywać pokój własny jest dość łatwo ale nie chodźmy na łatwiznę i pomyślmy o innych. 
  • a Bóg miłości i pokoju niech będzie z wami!- tego chyba nie potrzebuję nikomu wyjaśniać.

O, jak miła Mi jest żywa wiara

    Wykonując swoje codzienne obowiązki, czy odpoczywając, radując się i płacząc ofiaruj to, jako modlitwę w zjednoczeniu z Chrystusem, którego w tym samym czasie ktoś adoruje w kościołach i kaplicach na całym świecie.

„Dziś adoracja nocna. Nie mogłam brać udziału w niej z powodu słabego zdrowia, jednak nim zasnęłam, łączyłam się z siostrami adorującymi. W godzinie od czwartej do piątej nagle zostałam zbudzona, usłyszałam głos, abym wzięła udział w modlitwie z tymi osobami, które teraz adorują. Poznałam, że jest wśród adorujących dusza, która się za mnie modli. Kiedy się pogrążyłam w modlitwie, zostałam w duchu przeniesiona do kaplicy i ujrzałam Pana Jezusa wystawionego w monstrancji; na miejscu monstrancji widziałam chwalebne oblicze Pana i powiedział mi Pan: co ty widzisz w rzeczywistości, dusze te widzą przez wiarę. O, jak bardzo mi jest miła ich wielka wiara. Widzisz, że choć na pozór nie ma we mnie śladu życia, to jednak w rzeczywistości ono jest w całej pełni i to w każdej Hostii zawarte; jednak abym mógł działać w duszy, dusza musi mieć wiarę. O, jak miła Mi jest żywa wiara.”
(św. s. Faustyna Kowalska, Dzienniczek, nr 1421)

Natchnieni - Monika - Bóg, jako świetny gospodarz

  Muszę zacytować słowa, które dziś napisała o Bogu moja znajoma, po wysłuchaniu fragmentu pewnej bajki.

"Na razie Bóg ukazał mi się, jako świetny gospodarz, który od razu zauważa potrzeby swoich gości, ale nie daje im tego, czego chcą, ale to co ma. Ja już przekonałam się, że we wszystkim trzeba zdawać się na Pana. Był czas, że spełniły się moje jakieś marzenia, a okazało się, że wcale nie byłam szczęśliwa. Bo dziś to wiem, nie były one zgodne z wolą Boga. Dlatego ja już nie chcę wymyślać, tylko uważniej Go słuchać."

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Izaak - on się uśmiecha

Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła.
I dobrze znasz moją duszę.
(Ps 139,14)

Duch Święty prowadzi nas po ścieżkach niemożliwości.
(rekolekcje)

Stańcie na drogach i patrzcie, zapytajcie o dawne ścieżki, gdzie jest droga najlepsza, idźcie po niej, a znajdziecie dla siebie wytchnienie. 
(Jr 6,16)

Pobiegnę drogę Twych przykazań Panie, gdy szeroko otworzysz me serce. 
(brewiarz)

Jak bardzo trudno jest spojrzeć Panu Bogu w oczy. 
(zasłyszane)

Burze w naszym życiu cz.2

Zaraz też przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzali Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: «Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!». I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. Oni tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.
(Mk 6,45-52)
 

     W życiu doświadczamy zła. Bywa ono bardzo różne. Te doświadczenia, których jesteśmy udziałem mogą mieć różną intensywność i czas trwania. Ale są to zawsze sytuacje, kiedy jesteśmy bezradni i z którymi nie potrafimy sobie poradzić. Czujemy się słabi. Czasami nawet się załamujemy, tracimy nadzieję. W sercu pojawia się odczucie zniechęcenia. Pytamy się sami siebie: czy to ma sens, by się tak starać i walczyć, skoro nie ma żadnych efektów?
     Zło, którego doświadczamy, jest często wynikiem naszych grzechów, przychodzi także z lękami, strachem, może być związane z chorobami, na które cierpimy, które ciągną się od bardzo dawna i nikt nie może nam pomóc. Złe doświadczenia to słabości i cierpienia w naszych rodzinach.
     Wszystkie te doświadczenia możemy nazwać swego rodzaju ciemnością. Są to stany w których nie potrafimy się poruszać. Nie potrafimy ich zaakceptować. Nikt nie lubi być w mroku, szukamy wtedy światła. Ale powinniśmy zrozumieć, że i ciemność jest ważna w naszym życiu. Ona nie pojawia się przypadkowo. Kiedy Bóg stworzył świat, oddzielił ciemność od światła – dzień od nocy.

Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!» I stała się światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą.
(Rdz 1, 2-5)

     Noc jest dobra dla naszego odpoczynku, to czas, kiedy możemy nabrać siły do wszelkich obowiązków, które wykonujemy w dzień. Tak samo jest z trudnymi sytuacjami, które doświadczamy. Choć ich często nie akceptujemy, mają dla nas ogromne znaczenie. 


    Wrócę teraz do wydarzenia, które opisuje Ewangelista Marek. W wielu sytuacjach w Piśmie Świętym widać, że ważne rzeczy działy się nocą w ciemnościach. Tak, jak wtedy, gdy uczniowie po raz kolejny przeprawiają się przez jezioro, kierując się nakazem Jezusa. Nagle zrywa się burza. Mimo tego, że Apostołowie podejmują trud i wysiłek, nie mogą dotrzeć do brzegu. Wiatr jest im przeciwny. Bezskutecznie starają się dotrzeć do celu, który wyznaczył im Chrystus.
    Nagle z ciemności wyłania się postać. Wyłania się, jakby z ich przeszłości. Uczniowie biorą ją za złego ducha. Jednak w pewnym momencie słyszą:

Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie się!
(Mk 6,50)

Miłość zniesie wszystko

Może Bóg ma dla mnie inny plan, niż ja sam.
Wiem, że to nie koniec mojej drogi.
Może Pan zesłał Ciebie, abyś pomogła mi pogodzić się z moim życiem.
Jesteś moim aniołem.

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, 
stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.  
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę,
 i wszelką wiarę, tak iżbym góry przenosił,  a miłości bym nie miał, byłbym niczym. 
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. 

Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
 
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.  
Miłość nigdy nie ustaje.  
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. 
(1Kor 13)




Wszystko, co wydarzy się jutro, przeżyliśmy już dziś.
Jeśli kiedyś się jeszcze spotkamy, to dobrze.
                                              Nic nie zmieni tego, że noszę Cię w sercu.

niedziela, 16 czerwca 2013

Burze w naszym życiu cz.1

    Tę historię znasz chyba bardzo dobrze. Mimo wszystko ma ona tak ogromne przesłanie, że można o niej mówić często. 
Jezus wraz z uczniami przeprawia się na drugą stronę jeziora. 

    W czasie tej drogi nagle nadciągają gęste czarne chmury i wybucha burza. Gwałtowny wicher, który, tworzy potężne fale uderzające o łódź. Woda powoli wlewa się do środka. Jezus w tym czasie spał głębokim snem. (Mistrz doskonale wszystko zaplanował). Co robią uczniowie? Walczą z żywiołem - sami. Są w końcu rybakami. Znają się doskonale na swojej pracy. Niejednokrotnie dawali sobie już radę z niesprzyjającymi warunkami. Ale ta burza jest inna, potężniejsza. Sprawiła, że uczniowie bezradnie wylewają wodę, której przybywa coraz bardziej. Nie dają sobie rady, pojawia się lęk, obawa o własne życie. Burze w tamtych regionach były zjawiskiem dość częstym. 
    Nasze życie niesie ze sobą podobne burze. Pojawiają się nagle, niespodziewanie i często równie szybko mijają. Wydaje się nam, że damy sobie radę, bo to przecież nie pierwsza i nie ostatnia taka sytuacja. Wtedy najczęściej nie myślimy o Jezusie, który cały czas jest blisko. Przecież potrafimy sobie świetnie radzić bez Niego. 
    Jednak w pewnym momencie wszystko może wymknąć się spod kontroli. Burza problemów staje się gwałtowniejsza. Wiatr przeciwności silniejszy. Ciemność niewiedzy jeszcze bardziej gęsta. Wszystko nas przerasta. Kiedy wpuszczamy strach do naszych serc, staje się ono sparaliżowane. Tracimy siły i wiarę. Wówczas w obliczu klęski nareszcie przypominamy sobie o Tym, który jest zawsze z nami. Tak samo uczniowie przypomnieli sobie o Chrystusie, który uzdrawia, uwalnia od złych duchów, rozmnaża chleb, po prostu czyni cuda.
    Tylko, że Jezus zachowuje się według nich niezrozumiale. On beztrosko śpi. Nie interesuje go i nie obchodzi, że Jego uczniowie giną. Uczniowie budzą swojego Mistrza:

Nauczycielu, nic Cię nie obchodzi, że giniemy? (Mk 4,38)


    Jezus wstaje. Jest pełen spokoju. Nie ma w Nim lęku. Zachowuje się, jakby się nic nie działo. Zwraca się do wichru i gromi go. A do jeziora mówi:

Milcz, ucisz się! (Mt 4, 39)

Na Jego słowa burza ucisza się i zapada błogi spokój. 

Natchnieni - ks. Alojzy Henel - Zacznij po prostu iść

"Gdy zaczniesz
prostować drogi,
zmęczysz się.
Gdy postanowisz
wyrównać pagórki,
nie dojdziesz do celu.
Gdy zaczniesz
podnosić upadłych,
braknie ci sil.
Gdy postanowisz
porządkować świat,
braknie ci czasu...
Zacznij po prostu iść
prosta droga, przez pagórki,
wśród byle czego...
Może ktoś pójdzie za tobą?"