wtorek, 23 kwietnia 2013

Izaak - on się uśmiecha

Boże, mój Boże, szukam Ciebie i pragnie Ciebie moja dusza.
Ciało moje tęskni za Tobą, jak zeschła ziemia łaknąca wody.
(Ps 63,2)
 
To niebo podtrzymuje ziemię.
(z filmu o św. Franciszku)

Każdy krzyż wymalowany na kartce, ma swoje białe tło.
(konferencja ks. Pawlukiewicz)

Podobnie bywa z nami, przez bezmyślne gadanie, złorzeczenie, czy zaniedbanie modlitwy możemy w ciągu jednego dnia utracić obecność Chrystusa, apotem trzeba wielu dni pełnych troski i poszukiwań, aby Go odnaleźć i odzyskać spokój. 
(życie Jezusa)
 

Szafelnia - gdyż to nie człowiek, aby żałował



Gdyż nieposłuszeństwo jest jak grzech wróżbiarstwa, a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa.
Ponieważ wzgardziłeś nakazem Pana, więc i On wzgardził tobą i nie będziesz królem».
Saul odrzekł na to Samuelowi: «Popełniłem grzech: Przekroczyłem nakaz Pana i twoje wskazania, bałem się bowiem ludu i usłuchałem jego głosu. Teraz jednak odpuść mi mój grzech i zawróć ze mną, a oddam pokłon Panu».  Na to Samuel odrzekł Saulowi: «Nie pójdę z tobą, gdyż odrzuciłeś słowo Pana i dlatego odrzucił cię Pan. Nie będziesz już królem nad Izraelem».
Kiedy Samuel odwrócił się, by odejść, [Saul] chwycił kraj jego płaszcza, tak że go rozdarł. Wtedy rzekł do niego Samuel: «Pan odebrał ci dziś królestwo izraelskie, a powierzył je komu innemu, lepszemu od ciebie. Chwała Izraela nie kłamie i nie żałuje, gdyż to nie człowiek, aby żałował» (1Sm 15,23-29).


    Pan Bóg doskonale wie, że jesteśmy słabi i grzeszni. W swoim miłosierdziu przyjmuje nas nawet wtedy, kiedy upadamy. Jednak Bóg nie toleruje nieposłuszeństwa i krnąbrności popełnionej w pysze. Pan nienawidzi serc zatwardziałych, które ślepo wierzą w swoją nieomylność i wielkość. Ludzi, którzy nie chcą widzieć własnych błędów i obarczają winą innych, którzy nie znają pokory i uniżenia. Bóg kocha serca skruszone, nawet te słabe i skalane grzechem ale szukające w Nim oczyszczenia i pomocy, chroniące się w Jego dłoniach.
    Jak rażąca jest postawa Saula, który zamiast rozpoznać i przyjąć swoje błędy, prawie z zuchwałością i wielką pewnością siebie mówi: odpuść, a oddam pokłon. Przekonany o własnej wielkości, zapomniał, że wszystko, co ma, otrzymał od Boga. 


    Ostatnie zdanie jest ciekawe. Wiem, że sens jest trochę inny ale moje pierwsze skojarzenia były takie:
    Jeśli w życiu upadniemy i przez słabość (pychę, egoizm, lenistwo) obrazimy Boga, sami sprowadzimy na siebie Boży gniew. Bóg nie jest mściwy i nie ma upodobania w karaniu nas ale grzech powoduje, że oddalamy się od Niego i z własnej woli popadamy w ciemności i otchłań. Często w konsekwencji tracimy coś albo płacimy za popełnione czyny. Wtedy możemy albo ślepo brnąć w kłamstwa i wymówki, obarczając winą innych i samego Pana albo stanąć przed Bogiem i wyrazić skruchę i żal. Powinniśmy uświadomić sobie, że strata, jaką ponieśliśmy, jest konsekwencją świadomego  lub nieświadomego ale naszego działania i musimy to przyjąć. Żałować grzechu ale nie żałować starty. Zaakceptować i wyciągnąć naukę, ponieważ w słabości moc się kształtuje. 

Ps. Zdjęcia zrobione w pobliskim parku. Niesamowity Chrystus. 

Nocne czuwanie w Katedrze



    Z lekkim opóźnieniem opowiem Ci dziś o moim kolejnym nocnym czuwaniu w Katedrze.
Pytasz, czy wyciągnąłem dla Ciebie karteczkę z fragmentem Pisma Świętego?
Oczywiście, jak mógłbym zapomnieć.
Oto słowa, które skierował do Ciebie Pan:

Ulituje się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości. (Mi 7,19)

    Raz w miesiącu w Katedrze w Kolonii odbywa się nocne czuwanie z wystawionym Najświętszym Sakramentem.



    Odkąd przeżyłem to po raz pierwszy, robię teraz wszystko, by zawsze być tego dnia razem z innymi i adorować Chrystusa.
    Na początku o godzinie 18.00 jest msza święta. Już w jej trakcie unosi się w powietrzu napięcie i oczekiwanie. Ilekroć jestem w środku, to miejsce robi na mnie wielkie wrażenie. Katedra jest ogromna, ma przepiękne olbrzymie witraże,

zdobiony sufit, mnóstwo rzeźb 


i obrazów.

Bardzo lubię boczny ołtarzyk Maryi.


    Wiesz, kiedy człowiek tam przebywa, naprawdę czuje obecność Boga. Msza nie wyróżnia się niczym szczególnym, poza tym, że słowa i muzyka w takim miejscu inaczej brzmią. Po mszy wszyscy muszą opuścić katedrę, ponieważ główna nawa jest wyłączona z obiegu, tylko bocznymi drzwiami wchodzi się na tyły, pod ołtarz. 


    Wyobraź sobie tą ogromną katedrę. Światła są wyłączone, tylko widoczna jest wyznaczona przez świecące się świeczki, droga pod ołtarz. 


    Przy wejściu stoją zawsze uśmiechnięci i życzliwi wolontariusze i ludzie związani z ruchem młodych chrześcijan. Od nich można dostać świeczkę, którą zapala się i stawia przed ołtarzem.
    Nie wiem dlaczego ale te kilkanaście metrów, które pokonuję od drzwi do ołtarza, zawsze są niesamowite. Kiedy w końcu staję przed Chrystusem uśmiecham się, a serce się raduje. W tle, za ołtarzem widać złotą urnę w której spoczywają relikwie Trzech Króli. 


    Przed ołtarzem są trzy schodki, na których ustawia się zapalone świeczki. Na początku jest ich kilka, a później robi się płonące morze. 


    Tam też stoją dwa kosze z karteczkami z fragmentami Pisma Świętego. Każdy może wylosować sobie kartkę, wierząc w to, że te właśnie słowa kieruje do niego Pan. Jest też skrzynka, do której wrzuca się kartki z napisanymi intencjami.
    Przed schodkami, trzy pierwsze rzędy to małe dywaniki, na których można uklęknąć, by pomodlić się. 


    Z tyłu są tradycyjne ławki i krzesła ale ja wole tą bliskość Chrystusa.
   Oczywiście całość oprawiona jest w piękną muzykę i od czasu do czasu recytowanymi modlitwami. Grupy śpiewające zmieniają się co jakiś czas w związku z tym muzyka nie jest monotonna. 


      Atmosfera jest niesamowita. Mi najbardziej podoba się to, że przez cały czas, aż do północy, przychodzą nowi ludzie. Niektórzy zostają tylko na moment, zapalają świeczkę i wychodzą. Inni klękają i zostają dłużej. Duża grupa trwa na czuwaniu cały czas. Czasami, gdzieś za plecami słyszę płacz. Widzę różne twarze, niektóre uśmiechnięte, niektóre zamyślone, smutne i puste albo i te pełne wiary i nadziei. 


    Te kilka godzin w katedrze na czuwaniu dają mi zawsze dużo siły. Wracam zazwyczaj jakiś taki lżejszy. Radośniejszy sercem, spokojniejszy, pozytywnie nakręcony. Wiele myśli, przemyśleń, wniosków. 


    Do tej pory Chrystus zawsze był obecny i za każdym razem rozmawialiśmy sobie.