Z lekkim
opóźnieniem opowiem Ci dziś o moim kolejnym nocnym czuwaniu w Katedrze.
Pytasz, czy wyciągnąłem dla Ciebie karteczkę z fragmentem Pisma Świętego?
Oczywiście, jak mógłbym zapomnieć.
Oto słowa, które skierował do Ciebie Pan:
Ulituje się znowu nad
nami, zetrze nasze nieprawości. (Mi 7,19)
Raz w miesiącu w
Katedrze w Kolonii odbywa się nocne czuwanie z wystawionym Najświętszym
Sakramentem.
Odkąd przeżyłem to po raz pierwszy, robię teraz wszystko, by
zawsze być tego dnia razem z innymi i adorować Chrystusa.
Na początku o
godzinie 18.00 jest msza święta. Już w jej trakcie unosi się w powietrzu
napięcie i oczekiwanie. Ilekroć jestem w środku, to miejsce robi na mnie
wielkie wrażenie. Katedra jest ogromna, ma przepiękne olbrzymie witraże,
zdobiony sufit, mnóstwo rzeźb
i obrazów.
Bardzo lubię boczny ołtarzyk Maryi.
Wiesz, kiedy
człowiek tam przebywa, naprawdę czuje obecność Boga. Msza nie wyróżnia się
niczym szczególnym, poza tym, że słowa i muzyka w takim miejscu inaczej brzmią.
Po mszy wszyscy muszą opuścić katedrę, ponieważ główna nawa jest wyłączona z
obiegu, tylko bocznymi drzwiami wchodzi się na tyły, pod ołtarz.
Wyobraź sobie tą ogromną katedrę. Światła
są wyłączone, tylko widoczna jest wyznaczona przez świecące się świeczki, droga
pod ołtarz.
Przy wejściu stoją zawsze uśmiechnięci i życzliwi wolontariusze i
ludzie związani z ruchem młodych chrześcijan. Od nich można dostać świeczkę,
którą zapala się i stawia przed ołtarzem.
Nie wiem dlaczego
ale te kilkanaście metrów, które pokonuję od drzwi do ołtarza, zawsze są
niesamowite. Kiedy w końcu staję przed Chrystusem uśmiecham się, a serce się
raduje. W tle, za ołtarzem widać złotą urnę w której spoczywają relikwie Trzech
Króli.
Przed ołtarzem są trzy schodki, na których ustawia się zapalone
świeczki. Na początku jest ich kilka, a później robi się płonące morze.
Tam też
stoją dwa kosze z karteczkami z fragmentami Pisma Świętego. Każdy może
wylosować sobie kartkę, wierząc w to, że te właśnie słowa kieruje do niego Pan.
Jest też skrzynka, do której wrzuca się kartki z napisanymi intencjami.
Przed schodkami, trzy pierwsze rzędy
to małe dywaniki, na których można uklęknąć, by pomodlić się.
Z tyłu są
tradycyjne ławki i krzesła ale ja wole tą bliskość Chrystusa.
Oczywiście całość oprawiona jest w
piękną muzykę i od czasu do czasu recytowanymi modlitwami. Grupy śpiewające
zmieniają się co jakiś czas w związku z tym muzyka nie jest monotonna.
Atmosfera jest niesamowita. Mi najbardziej podoba się to, że przez cały czas,
aż do północy, przychodzą nowi ludzie. Niektórzy zostają tylko na moment,
zapalają świeczkę i wychodzą. Inni klękają i zostają dłużej. Duża grupa trwa na
czuwaniu cały czas. Czasami, gdzieś za plecami słyszę płacz. Widzę różne
twarze, niektóre uśmiechnięte, niektóre zamyślone, smutne i puste albo i te
pełne wiary i nadziei.
Te kilka godzin w katedrze na
czuwaniu dają mi zawsze dużo siły. Wracam zazwyczaj jakiś taki lżejszy.
Radośniejszy sercem, spokojniejszy, pozytywnie nakręcony. Wiele myśli, przemyśleń,
wniosków.
Do tej pory Chrystus zawsze był
obecny i za każdym razem rozmawialiśmy sobie.