Zaraz też przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i
wyprzedzali Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. Gdy
rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. Wieczór
zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie.
Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im
przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc
po jeziorze, i chciał ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli
kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć.
Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz
przemówił do nich: «Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!». I
wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. Oni tym bardziej
byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z chlebami, gdyż
umysł ich był otępiały.
(Mk 6,45-52)
W życiu doświadczamy zła. Bywa
ono bardzo różne. Te doświadczenia, których jesteśmy udziałem
mogą mieć różną intensywność i czas trwania. Ale są to zawsze
sytuacje, kiedy jesteśmy bezradni i z którymi nie potrafimy sobie
poradzić. Czujemy się słabi. Czasami nawet się załamujemy,
tracimy nadzieję. W sercu pojawia się odczucie zniechęcenia.
Pytamy się sami siebie: czy to ma sens, by się tak starać i
walczyć, skoro nie ma żadnych efektów?
Zło, którego doświadczamy, jest
często wynikiem naszych grzechów, przychodzi także z lękami,
strachem, może być związane z chorobami, na które cierpimy, które
ciągną się od bardzo dawna i nikt nie może nam pomóc. Złe
doświadczenia to słabości i cierpienia w naszych rodzinach.
Wszystkie te doświadczenia możemy
nazwać swego rodzaju ciemnością. Są to stany w których nie
potrafimy się poruszać. Nie potrafimy ich zaakceptować. Nikt nie
lubi być w mroku, szukamy wtedy światła. Ale powinniśmy
zrozumieć, że i ciemność jest ważna w naszym życiu. Ona nie
pojawia się przypadkowo. Kiedy Bóg stworzył świat, oddzielił
ciemność od światła – dzień od nocy.
Ziemia zaś była bezładem i
pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch
Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się
stanie światłość!» I stała się światłość. Bóg widząc, że
światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg
światłość dniem, a ciemność nazwał nocą.
(Rdz 1, 2-5)
Noc jest dobra
dla naszego odpoczynku, to czas, kiedy możemy nabrać siły do
wszelkich obowiązków, które wykonujemy w dzień. Tak samo jest z
trudnymi sytuacjami, które doświadczamy. Choć ich często nie
akceptujemy, mają dla nas ogromne znaczenie.
Wrócę teraz do
wydarzenia, które opisuje Ewangelista Marek. W wielu sytuacjach w
Piśmie Świętym widać, że ważne rzeczy działy się nocą w
ciemnościach. Tak, jak wtedy, gdy uczniowie po raz kolejny
przeprawiają się przez jezioro, kierując się nakazem Jezusa.
Nagle zrywa się burza. Mimo tego, że Apostołowie podejmują trud i
wysiłek, nie mogą dotrzeć do brzegu. Wiatr jest im przeciwny.
Bezskutecznie starają się dotrzeć do celu, który wyznaczył im
Chrystus.
Nagle z ciemności
wyłania się postać. Wyłania się, jakby z ich przeszłości.
Uczniowie biorą ją za złego ducha. Jednak w pewnym momencie
słyszą:
Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie
się!
(Mk 6,50)