piątek, 26 kwietnia 2013

Kain i Abel

Rzekł Kain do Abla, brata swego: «Chodźmy na pole». A gdy byli na polu, Kain rzucił się na swego brata Abla i zabił go.  Wtedy Bóg zapytał Kaina: «Gdzie jest brat twój, Abel?» On odpowiedział: «Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?»  Rzekł Bóg: «Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi! Bądź więc teraz przeklęty na tej roli, która rozwarła swą paszczę, aby wchłonąć krew brata twego, przelaną przez ciebie. Gdy rolę tę będziesz uprawiał, nie da ci już ona więcej plonu. Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi!» Kain rzekł do Pana: «Zbyt wielka jest kara moja, abym mógł ją znieść. Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli, i mam się ukrywać przed tobą, i być tułaczem i zbiegiem na ziemi, każdy, kto mnie spotka, będzie mógł mnie zabić!» Ale Pan mu powiedział: «O, nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie!» Dał też Pan znamię Kainowi, aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka.(Rdz 4, 8-15)
    Kain jest symbolem Izraela, jest rolnikiem, uprawia ziemię. Choć Bogu, składana przez niego ofiara, się nie podoba, należy zauważyć, że tylko on rozmawia z Bogiem. Pan zaprasza go do szczególnej relacji. A dialog z Bogiem jest przecież najważniejszy. Trzeba zwrócić uwagę, że Bóg nie zamienia z Ablem ani słowa. Abel jest symbolem ludów, które są poza Izraelem. 

    Bóg, po tym, jak Kain popełnił morderstwo, daje mu dwukrotnie szanse, naprawienia zła. Po raz pierwszy, gdy pyta łagodnie o brata, chociaż doskonale wie, że Abel został zabity. To zachowanie Boga miało wzbudzić w Kainie skruchę i żal. Bóg chciał by Kain stanął przed Nim w prawdzie i wyrzekł swój grzech oraz poczuł pragnienie Bożego przebaczenia.Kain nie dokonuje skruchy, choć szansę otrzymał.
    Po raz drugi Bóg wyciąga do Kaina rękę, gdy chroni Kaina przed unicestwieniem, karze go wygnaniem ale daje mu znak, który go chroni. Dzięki temu Kain, kiedy się nawróci, będzie mógł wrócić do Boga.

    Powodem bratobójstwa, wg znawców Biblii, było kilka. Oczywiście mówi się o zazdrości po tym, jak dar Abla został bardziej doceniony przez Boga. Poza tym przyjęcie daru Abla było symbolem objęcia przez niego dziedzictwa ziemi Kanan, co oznaczało, że nie zostanie ona przekazana Kainowi. Kolejnym powodem była kobieta, przyrodnia siostra Abla, która miała zostać jego żoną, a której pragnął Kain. 

    Ta pierwsza zbrodnia jest rodzajem przyjęcia rozróżnienia. Człowiek uczy się, że w życiu trzeba dokonywać wyborów, że istnieją podziały. Uczy się, że na świat nie można patrzeć tylko swoimi oczyma, tylko ze swojej prespektywy. 
    Jest także ostrzeżeniem od Boga, że relacja z Nim nie może prowadzić do niszczenia innego życia. Człowiek wierzący nie może czuć się lepszy od innych. Nie może się wywyższać, odczuwając brak szacunku do drugiej osoby i spychając ją na margines.

„ Przypadkowo” z woli Pana Boga - cz. 2

     Zgodnie z obietnicą, opowiem Ci dziś o dwóch sytuacjach, kiedy Pan Bóg przez św. Judę Tadeusza nauczył mnie kilku ważnych rzeczy. 



    Na marginesie, wielokrotnie zastanawiałem się dlaczego Bóg z nami nie rozmawia, dlaczego nie przemawia do nas, tak jak to się zdarzało za czasów Izraela ze Starego Testamentu. Pewnie nigdy nie poznam odpowiedzi, bo tylko Pan Bóg zna powód. Jednakże patrząc pod innym kątem zrozumiałem, że choć nie słyszymy Bożych Słów, tak, jak przywykliśmy słyszeć np. ludzką mowę, Bóg mówi do nas poprzez innych ludzi i pewne sytuacje. Musimy mięć tylko otwarte oczy i gotowe serce.
    Doświadczyłem tego niejednokrotnie na własnej skórze. oto dowód. Pewnego dnia wybrałem się do kapliczki św. Judy Tadeusza, zabierając ze sobą kilka świeczek. Zazwyczaj nikogo tam nie spotykam, czasami poznaję, że ktoś był na modlitwach, po stojącej, zapalonej świeczce. Spokój i odosobnienie, które tam odczuwam, pasują mi całkowicie, ponieważ mogę się na chwile „zapomnieć” i pogrążyć we własnych myślach. Tego dnia, gdy byłem w drodze uświadomiłem sobie, że zapomniałem zapałek. To oczywiście nie koniec świata ale mimo wszystko problem, ponieważ nie miałem, jak odpalić świeczki. Nie zniechęciłem  się  i pomyślałem: Panie, ufam Tobie i wiem, że mi jakoś pomożesz.
    Liczyłem na to, że może ktoś był przede mną w kapliczce i zostawił coś zapalonego. Tak się jednak nie stało, pech. Postanowiłem postawić mimo wszystko swoją niezapaloną świeczkę i zatopiłem się w modlitwie. Po kilku minutach poczułem, że ktoś stoi za moimi plecami. Nagle usłyszałem słowa: „Nie chce przeszkadzać w skupieniu, położę tylko swoją świeczkę i pójdę dalej”. Odwróciłem się i zobaczyłem uśmiechniętą kobietę z wiklinowym koszem. Odpowiedziałem: „w sumie bardzo się cieszę z powodu tego „zakłócenia”, ponieważ nie mam czym odpalić swojej świeczki?.
    W ten sposób Bóg pomógł mi rozwiązać mój problem, a cała paczkę zapałek dostałem od tej Pani w prezencie. To chyba była nagroda za wiarę i zaufanie. 


Druga sytuacja jest dość podobna, choć tym razem Pan Bóg pokazał mi także swoje poczucie humoru i dał pewną lekcję, której nie zapomnę. Początek historii jest taki sam. Starzeję się i coraz częściej robię się zapominalski. Tym razem nikt nie przyszedł, by podarować mi paczkę zapałek. Zmuszony byłem faktycznie zostawić niezapaloną świeczkę.
    Działko się  to pewnego słonecznego dnia, dość wczesnym rankiem. Tego samego dnia ale popołudniu wybrałem się z moim niepełnosprawnym podopiecznym na długi spacer. Miejscowość, w której historia ta mam miejsce, jest bardzo niewielkim, malowniczo położonym miasteczkiem. Wędrowaliśmy kilka godzin i w owym momencie byliśmy już w drodze do domu. Dodam, że znajdowaliśmy się na drugim końcu miejscowości w stosunku do kapliczki św. Judy Tadeusza.
    Nagle na drodze zauważyłem leżącą zapalniczkę. Podniosłem ją. Możesz mi nie uwierzyć ale od razu pomyślałem o mojej niezapalonej świeczce. I stwierdziłem, że to nie przypadek. Oczywiście nadłożyliśmy drogi i udaliśmy się do kapliczki. Zapaliłem moją, nadal samotną, niezapaloną świeczkę, znalezioną zapalniczką. Wtedy to zrozumiałem, że często mając problemy, obmyślamy własne rozwiązania i nie pokładamy naszego zaufania w Bogu. Myślę, że Bóg pokazał mi tego dnia, że zawsze jest ze mną i pragnie bym Mu zaufał. Nie zawsze rozwiązanie problemu przyjdzie tak, jak ja sobie to wymyślę i wymarzę, często stanie się to w zupełnie inny sposób i co ważne, nie wtedy, kiedy według mnie będzie to odpowiedni moment. Tylko Pan zna najlepsze rozwiązanie i właściwy czas na wszystko. Dlatego uczę się częściej ufać i poddawać się Jego woli i rzadziej opierać się na moich własnych wyobrażeniach.