niedziela, 21 kwietnia 2013

O mnie w fotografii…

    Chyba mówi się na to "prawo słuszności społecznej". W każdym razie piszę to w bardzo pozytywnym znaczeniu. Zaczęła chyba Jo..., a ja zobaczyłem to u Ju... i też mi się spodobało. A kto naprawdę zaczął, nikt nie wie. Czy to ważne? Najważniejsze, że wszyscy się bawimy i dodatkowo możemy się czegoś o sobie dowiedzieć. 

Jest siedemnaście pytań…
 
 1. Codziennie widzisz: stokrotki


 2. Ubranie w którym mieszkasz: miłość


3. Ulubiona pora dnia: drzemka popołudniowa w hamaku


4. Coś nowego: znajomość


5. Właśnie tęsknisz za: tym, co jest niewidzialne dla oczu...


6. Piosenka, która chodzi Ci po głowie: Tears in heaven -
I wiem, że nie będzie więcej łez w Niebie.


 7. Nagłówek Twojego tygodnia: za tydzień urlop...


8. Najlepszy moment tygodnia:  sobotni wieczór w katedrze na nocnym czuwaniu


 9. Kim chciałeś być jako dziecko: bohaterem filmu "wszystko za życie"

  
10. Nie roztajesz się z: brewiarzem


11. Co można znaleźć na Twojej liście marzeń:................


12. Twoja miłość od pierwszego wejrzenia:  szczeniak


13. Coś, co robisz cały czas:  wierzę...


14. Zdjęcie tygodnia: Rodzina Święta


 15. Ulubione słowo, wyrażenie: Agape


 16. Najlepszy moment roku: wciąż przede mną 


17. Ktoś, kto zawsze potrafi Cię uszczęśliwić: ona o tym wie...

Natchnieni - Nieść swój krzyż - Adrian Wacław Brzózka OFM

NIEŚĆ SWÓJ KRZYŻ

Wyruszam w drogę
do Ciebie, Boże.
Trudna jest – wiem,
stroma, cierniem pokryta
ale idę,
pragnę dojść,
pokonać wszystko.
Ja wiem,
tak chcesz,
aby iść z Tobą,
nieść swój krzyż,
krzyż zbawienia.
Wziąłem go
na swoje ramiona,
ciężki ogromnie,
lecz słodki
jest dla mnie,
gdyż wiem,
że tak chcesz
Ty, Boże.
Choć mnie przygniata
na bruk świata powala,
ale wstaję,
idę dalej,
bo tak chcesz,
Ty, Panie
Boże w Trójcy Jedyny.

Czy Ty nie żyjesz?

    Muszę Ci opowiedzieć o zabawnej sytuacji, która mi się wczoraj zdarzyła. Najpierw kilka słów o głównym bohaterze. 


    Od kilkunastu miesięcy zajmuję się zawodowo Stephanem. To młody mężczyzna, który urodził się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Niedotlenienie mózgu, które wystąpiło podczas porodu spowodowało trwałe zmiany i uszkodzenia tkanki mózgowej. W związku z czym Stephan nie rozwijał się prawidłowo i dzisiaj siedzi na wózku, nie mogąc samodzielnie "funkcjonować". Występuje u niego porażenie czterokończynowe wiotkie, co w skrócie oznacza, że nie potrafi kontrolować swoich ruchów. Przy każdej czynności potrzebuje pomocy drugiej osoby. Dodatkowo Stephan cierpi na afazję, czyli nie potrafi mówić. Komunikujemy się za pomocą przeźroczystej tabliczki na której wypisane są litery. Tabliczkę tą trzymam między nami na wysokości głowy i śledząc ruch jego oczu, odczytuję litery, budując wyrazy i zdania. Brzmi skomplikowanie ale metoda ta jest niesamowicie prosta i pomysłowa, choć na początku potrzeba trochę treningu i wprawy. 

     Stephan, mimo ogromu problemów z którymi się wspólnie w między czasie borykaliśmy, jest błogosławieństwem od Boga, ponieważ nauczył mnie tak wielu rzeczy. Przede wszystkim cierpliwości. Uwierz, bardzo jej przy nim potrzebuję. Optymizmu i poszanowania wszystkiego, co mam. Człowiek nie zdaje sobie sprawy, jak wielkim darem są dwie nogi, którą mogą wchodzić po schodach, dwóch rąk, które mogą ukroić kromkę chleba. Dopiero praca z takim człowiekiem, jak Stephan, uczy pokory i szacunku.
   Jak już wspomniałem Stephan jest skomplikowanym człowiekiem, poza tym tak bardzo innym ode mnie i często dzieli nas różnica zdań, poglądy i podejście do życia.Nie zawsze jest prosto, czasami strasznie trudno ale dzięki niemu mogę powiedzieć, że nauczyłem się dostrzegać w drugim człowieku Chrystusa. Powoli nauczyłem się, co znaczy próbować zrozumieć i przyjąć drugą osobę taką, jaka jest.
    Postaram Ci się od czasu do czasu poopowiadać o naszych perypetiach i wspólnej walce, by nadać życiu trochę normalności. 



    A teraz wracam do sytuacji, która nam się wczoraj wydarzyła. Byliśmy na spacerze i kiedy wracaliśmy do domu, przechodziliśmy obok małego boiska, na którym bawiło się dwóch chłopców. Mieli może po 5-6 lat. W pewnej chwili jeden z nich zapytał się mnie: czy on nie żyje? Wskazując oczywiście na Stephana. Z uśmiechem udzieliłem przeczącej odpowiedzi i poszliśmy dalej ale to pytanie pozostało w mojej głowie. Uzmysłowiłem sobie, że faktycznie wielu z nas jest martwymi, żyjąc. Stephan na swoim wózku, opatulony kocem, nie poruszający się, może wydawać się, małemu dziecku, nieżywy. Jednak nie o niego mi chodzi. Przywaleni problemami, wciąż w stresie, stale za czymś biegnąc, osaczeni lękami, barierami, ograniczeniami, zblokowani uzależnieniami nie żyjemy. Istniejemy ale bez życia. Bez ochoty, bez pasji, bez radości. Zawsze podobał mi się tytuł filmu: oczy szeroko zamknięte. Jak życie bez pełni i sensu. Tak czasami się zachowujemy. Takie jest życie bez Boga. To On nadaje naszemu życiu barwy i kształtu. To Bóg tchnie w nasze serca życie i prawdziwe "bycie". 

"Szukajcie Boga, a Wasze serce ożyje" (Ps 69,33)



    Kiedy Bóg jest w naszym sercu, nikt nie zapyta się nas: czy Ty nie żyjesz?

Kącik intencji - Marysia



   W życiu dzieje się czasami tak, że nasze drogi splatają się z drogami innych osób. Jak w pełnej symbiozie następuje wówczas wymiana wszelkich komponentów i przez lata nic się nie zmienia. Bywają przyjaźnie na całe życie. Są to ludzie, których obecność jest stałym i niezmiennym elementem naszego świata.  
    Zdarza się jednak od czasu do czasu inaczej. Spotykamy na krótka chwilę kogoś, kto wnosi do naszego życia trwały ślad. Dziś wiem, że taka jest wola Boga.
    Ja poznałem jakiś czas temu Marysię. Nasza znajomość trwała kilka dni, ponieważ ona zmaga się z bardzo poważną chorobą, która uniemożliwia jej „normalne” funkcjonowanie. To niesamowite, jak wiele można nauczyć się od drugiej osoby w bardzo krótkim czasie. Marysia pokazała mi coś, czego bez niej nigdy bym nie zrozumiał. |
     Ona jest bardzo pozytywnie zakręconą osobą, mimo cierpienia i krzyża, jaki niesie prze wiele lat, uśmiech i pozytywne nastawienie nie znika z jej ust. Potrafi zarażać optymizmem i ochotą do życia. Człowiek ma wrażenie, jakby była wszędzie, jakby była ptakiem, który przeleciał świat w poszukiwaniu prawdziwego Boga.

      Dlatego dziś chciałbym prosić każdego, kto odwiedzi moja stronę o chociażby krótką modlitwę i przesłanie promyka słońca Marysi. Myślę, że to by jej się spodobało.
Maryśka, jak obiecałem, zapaliłem dla Ciebie świeczkę w kapliczce. Oto dowód.



    Panie Boże, wiem, że Marysia jest urodzonym wojownikiem ale proszę Cię o siłę dla niej w tych momentach, kiedy nadejdą wątpliwości, kiedy upadnie na duchu. Bądź z nią Panie w chwilach, kiedy poczuje się samotna i zabraknie jej bliskości i ciepła, kiedy starci poczucie bezpieczeństwa. Niech Twoja wola się stanie, cokolwiek dla nas przygotowałeś. Daj jej mądrość i światło, by potrafiła zrozumieć Twój plan, by potrafiła porzucić zamysły swojego serca i oddała się w spokoju i zaufaniu w Twoje ręce. Panie Boże spraw, by otaczali ją prawdziwi przyjaciele i ludzie, którzy dadzą jej siłę do walki.
    Maryśka trzymaj się i głowa do góry. Czekam, aż wrócisz.