poniedziałek, 1 lipca 2013

Drogocenna perła

"Podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją." (Mt 13, 45-46)


    W tej krótkiej przypowieści Jezus żywo porusza wyobraźnię słuchaczy. Wszyscy dobrze znali wartość pereł, które, podobnie jak złoto, uznawano wtedy za coś najcenniejszego. Co więcej, Pismo Święte mówiło o mądrości, czyli o znajomości Boga, jako o czymś nieporównywalnym nawet z „drogimi kamieniami". 
    Lecz w tej przypowieści zostało ukazane zdarzenie wyjątkowe, przejmujące i nieoczekiwane. Tak je przeżywa kupiec, który - być może na bazarze - oczami znawcy dostrzegł perłę, która posiadała niezmierną wartość i mogła mu przynieść ogromny zysk.          
    Dlatego też, gdy oszacował w myśli ryzyko, zdecydował, że warto sprzedać wszystko, by ją kupić. Któż nie postąpiłby tak samo na jego miejscu? Tu kryje się głęboki sens przypowieści: spotkanie z Jezusem, a więc z Królestwem Bożym pośród nas - to właśnie owa perła! To wyjątkowa okazja, którą trzeba chwycić w lot, angażując bez reszty całą energię i wszystko, co się posiada. 


     Jest to dla wszystkich konkretna zachęta do porzucenia tych bożków, które w sercu mogą zająć miejsce Boga, jak kariera, małżeństwo, nauka, piękny dom, praca zawodowa, sport czy rozrywka. 
    Jest to zachęta do postawienia Boga na pierwszym miejscu, ponad każdą myślą, każdym uczuciem, ponieważ wszystko w naszym życiu powinno kierować się do Niego i od Niego pochodzić. Gdy tak będziemy postępować, gdy będziemy szukać Królestwa, reszta, zgodnie z obietnicami Ewangelii, będzie nam szczodrze dodana. Odsuwając wszystko dla Królestwa Bożego otrzymamy stokrotnie więcej domów, braci, sióstr, ojców i matek. 
    Ewangelia ma bowiem bezsprzecznie także wymiar ziemski: Jezus jest Bogiem-człowiekiem i wraz z pokarmem duchowym zapewnia nam chleb, dom, rodzinę, ubranie.

Urwane rozmowy

    I przyszedł ten okropny dzień, kiedy wszystko było szare i zniekształcone. Często nie wiem dlaczego. Co wywołuje taki stan, co go powoduje, że się nagle materializuje, jak zły duch? Nagle, bez zapowiedzi, znalazłem się w tak podłym i pieskim nastroju. Pojawiły się wątpliwości, smutek, żal, mieszanka samych nieciekawych emocji. Nic nie pomagało, nic, co zazwyczaj funkcjonowało.
    Stanąłem przed Bogiem, bezradny, zagubiony i prawie krzyczałem:
- gdzie jesteś Panie? Powiedź mi, czego ode mnie pragniesz? Nie potrafię Cię usłyszeć i zrozumieć? Nie czuję Twojej obecności. Czuję kompletną pustkę.


    Ale nic się nie zdarzyło. Przerażająca cisza. Stałem niezdolny zrobić, jakikolwiek krok. Pan Bóg nie zstąpił z nieba, nie wyciągnął ręki, by mnie wydobyć z tej ciemności, nie usłyszałem Jego głosu z góry. Stałem i patrzyłem w niebo, a dookoła panowała cisza. Żadnego ruchu, znaku, nic.

Jednak Pan był blisko mnie. Przemówił przez drugiego człowieka:

„Prawdopodobnie Bóg ma dla Ciebie jakiś plan i bardzo Cię kocha, więc i doświadcza.”

    - Pan mnie doświadcza - Powtarzałem z namaszczeniem te trzy słowa. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że istnienie w Bogu i kroczenie za Chrystusem jest walką ale nie do końca rozumiem rzeczy, które dzieją się w moim życiu, zwłaszcza sprawy, które wydarzyły się niezależnie ode mnie. Wtedy usłyszałem:

„Wiem jedno, Pan Bóg pisze prosto po krzywych liniach człowieka i rzeczywiście pewne rzeczy po ludzku są niemożliwe, ale on jest Panem właśnie rzeczy niemożliwych.”


    I ja w to wierzę. Bóg daje mi siłę i nadzieję do pokonywania każdego kolejnego dnia. Staram się być cierpliwy i trwać mimo przeciwności ale czasem tych problemów i trudów jest zbyt dużo i one przytłaczają, jak wielki głaz:

„Bóg dopuszcza nawet złe rzeczy, ale tylko po to, żeby jeszcze większe dobro z tego było.”

    Patrzę w przeszłość i widzę te sytuacje, które wydawały się tragedią i końcem mojego świata, a później nagle, z pewnej perspektywy okazywało się, że dzięki tym doświadczeniom, zmieniłem się, dojrzałem i zobaczyłem więcej, niż potrafiłem wcześniej. Zobaczyłem inne możliwości i drogi.

„ Zawsze jest jakieś wyjście. Pan Bóg, jak zamyka drzwi, to otwiera okno. ”


    Czyli znowu muszę się rozejrzeć. Spojrzeć na rzeczy takimi, jakimi są. Bez dodawania od siebie. Odszukać prawdę. Posłuchać serca. Zebrać nowe siły i zawalczyć:

„Bóg lubi, żeby Go męczyć i prosić o więcej niż trochę, a prawda leży tam, gdzie leży.”

    Nagle poczułem się znacznie lepiej. Być może zbyt wiele chcę naraz. Być może za bardzo się staram. Wciąż rozmyślam i kontroluję. Próbuję, szukam, biegnę.
    Ze strachu by się nie zgubić, zabłądziłem.
A przecież:

„Nie bój się, Bóg sam wystarczy.”

Natchnieni - Ewa J. - Bajka dla wszystkich

Wędrował starzec po wielkim świecie,
szukając domu i strawy.
U jego boku dreptało dziecię,
co nie poznało zabawy.

Strudzeni drogą swego istnienia,
zmęczeni ciągłym szukaniem,
porozsiadali się na kamieniach,
gdzieś na przyjaznej polanie.


Noc już zapadła i księżyc błyska,
las kołysankę zanucił
a taniec iskry na tle ogniska
ogrzewa zziębniętych ludzi.

Wyciągnął starzec z łachmanów fajkę,
dziecinę objął ramieniem
i opowiada jej swoją bajkę,
o czasach, gdy było lepiej.

O tamtych ludziach – dobrych, sędziwych,
co Boga w swym sercu mieli
i chlebem z bratem swym się dzielili,
choć sami też byli biedni.

Z wielkim szacunkiem chleb całowali,
kreśląc znak krzyża na bochnie.
A gdy kapliczkę ujrzeli w dali,
spokojnie ruszali w drogę.

Trudno jest spotkać dziś takich ludzi
odkąd Zły przybył na ziemię
i w sercach ludzkich nienawiść wzbudził,
zmieniając w zimne kamienie.


- I tylko miłość rozgrzać je umie,
jak nas to małe ognisko.
Pamiętaj dziecię...choć nie rozumiesz -
Miłością osiągniesz wszystko.
Bądź dobre jak ci ludzie z tej bajki,
"bliźniego kochaj - jak brata",
w szacunku świętość miej, jak i starszych –
to rada na wszystkie lata.