Dziś, uwierz mi, fragment naprawdę niesamowity.
Kolejna odsłona Księgi Samuela (Sm 24, 9-21). Jak często w życiu
poddawani jesteśmy przez Boga takim próbom? Czy w ogóle udało nam
się kiedykolwiek, że „odpłaciliśmy się” miłością osobie, która
jest nam nieżyczliwa, nieprzyjemna, nawet wrogo nastawiona?
Pan
Jezus powiedział:
A
Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za
tych, którzy was prześladują, abyście byli synami Ojca waszego,
który jest w niebie...
Bo
jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż
macie zapłatę? Czyż i celnicy tego nie czynią? A jeślibyście
pozdrawiali tylko braci waszych, cóż osobliwego czynicie? Czyż i
poganie tego nie czynią?
(Mt
5, 43-48)
Dawid
wsłuchał się w głos swojego serca i pokazał Panu, że stał się
gotowy do tego, by być królem nad Izraelem. Ale zacznę od
początku, ponieważ w jednym z pierwszych wersów odkryłem coś
ogromnie ważnego.
Powstał
też i Dawid i wyszedłszy
z jaskini zawołał za
Saulem: «Panie mój, królu!»
Do
tej pory Dawid uciekał, ukrywał się, wycofywał. Wielokrotnie Saul
był bliski osiągnięcia swego celu i pojmania Dawida ale Pan zawsze
wybawiał Dawida z opresji. Oczywiście można powiedzieć, że Dawid
dojrzewał do tego, by stać się gotowym. Musiał przejść cała tą
drogę strachu i odrzucenia, ucząc się zaufania i cierpliwości. I
wierzę w to, że taki był zamysł Boski ale w końcu, co zrobił?
Zmienił coś, podjął decyzję, że nie będzie dłużej biernie
uciekał. On powstał, podniósł
się dźwignąwszy swoje brzemię, wyszedł
z ukrycia i zawołał.
Zmierzył się ze swoim problemem i nagle wszystko się odmieniło.
Swoją postawą odwrócił bieg wydarzeń.
Jak często uciekamy przed naszymi problemami? Odkładamy rozwiązania trudnych spraw, chowamy się przed bólem i przed strachem.
Jak często uciekamy przed naszymi problemami? Odkładamy rozwiązania trudnych spraw, chowamy się przed bólem i przed strachem.
A Dawid:
rzucił
się twarzą ku ziemi oddając mu pokłon
Uniżył
się przed swoim problemem. W prawdzie. Nie okłamując siebie, nie
wywyższając siebie, wiedząc, że nie powinien bagatelizować
sytuacji, nie oszukując siebie, że ze wszystkim sobie poradzi.
Dzisiaj
na własne oczy mogłeś
zobaczyć, że Pan
wydał cię w jaskini w moje ręce. Namawiano
mnie, abym cię zabił,
a jednak oszczędziłem cię.
Często
próbujemy ludziom coś udowodnić. Im bardziej się staramy, mówimy,
przekonujemy, przynosi to gorszy efekt. Zapominamy, że Pan Bóg zna
prawdę i niech On będzie naszym sędzią. Nie słowem ale czynem
szybciej uda nam się trafić do serca ludzkiego.
Druga
sprawa, jak często słuchamy „gadania” innych, zamiast wsłuchać
się w głos naszego serca. Szukamy prawdy w ocenach ludzi, a nie
przychodzi nam do łowy, że Bóg przemawia do nas przez emocje,
odczucia, sumienie. W nas samych jest odpowiedz ale trzeba tylko
posłuchać.
Długo
można by pisać na temat tego fragmentu. Ja zwróciłem tylko uwagę na kilka spraw, które mnie poruszyły. Nie liznąłem nawet tematu
ale pozostawiam miejsce na własne przemyślenia i zapraszam do
dialogu.