środa, 24 kwietnia 2013

Natchnieni - wiersz wyrobu własnego


Wczoraj


Stałem w miejscu, gdzie krzyżuje się wiele dróg.
Niezdecydowany w którym kierunku pójść.
Szarość
Pustka
Beznamiętność
Drewniany krzyż pozdrowił mnie na skraju gęstego lasu.
Samotnie
Cicho
Powoli
Starałem się iść krok po kroku, drogą, którą wybrałem na karcie mojego życia.
Pod górę
Zlany potem
Słysząc zmęczone bicie serca
Rozglądałem się za miejscem, które przyciągnęłoby mnie swoją magnetyczną siłą.
                                                                           Dzisiaj


Nagle słyszę dziwną ale znajomie brzmiącą melodię, którą już dawno zapomniałem, która jednak sprawia, że moje serce chce w owej chwili na to brzmienie odpowiedzieć.
Rytmicznie
Magicznie
Radośnie
Stoję zaczarowany, szukając jej źródła.
Oczekując
Z ochotą
Mając nadzieję
To stało się tak szybko, nieoczekiwanie, nieprzygotowanie. Przyszło bez zapowiedzi. Zaskoczyło mnie w połowie myśli.
Zapomnienie
Podniecenie
Szaleństwo
                                                                             Jutro


Wciąż wibruję w rytmie mojego serca ale czuję, że to jeszcze nie tu i nie teraz.
Rozczarowanie?
Smutek?
Ból?
Nie
W tym samym momencie widzę ją. Wygląda tak niepozornie. Uśmiecha się do mnie. Świeżo wydeptana ścieżka, a ja pojmuję od razu, że wszystko ma swój cel i sens.
Wezwanie
Poddanie się
Siła
Stawiam pierwszy krok. Odwracam się, jednak wiem, że to, co tu się wydarzyło, tego miejsca, Ciebie nigdy nie zapomnę.
Wspomnienie
Doświadczenie
Nauka
Jestem, jak rzeka, która zmierza w określonym celu. Na swojej drodze spotykam ludzi, miejsca, przeszkody, które określają mój bieg, dzięki którym zdobywam nową postać.

„ Przypadkowo” z woli Pana Boga - cz. 1

    Dziś byłem u mojego ukochanego Patrona ale on jakoś smutnie na mnie patrzył i wtedy uświadomiłem sobie, że chyba wiem dlaczego. Obiecałem mu ostatnio, że Ci o nim opowiem ale zapomniałem. 



    Dlatego siadam teraz do pisania. Mam szczęście, bo pogoda za oknem jest piękna i udało mi się zrobić parę zdjęć, które dołączę do posta. Nie pamiętam, kiedy się poznaliśmy ale stało się to wtedy, gdy potrzebowałem wsparcia mojego patrona. Dziś chce Ci opowiedzieć o św. Judzie Tadeuszu, moim opiekunie, który prowadził mnie w trudnych chwilach, wiele rzeczy wyjaśnił i pokazał, że Bóg wysłuchuje naszych próśb i rozwiązuje nasze problemy ale często nie w taki sposób, jak my to sobie obmyśliliśmy albo wyobraziliśmy.
    Kapliczka św. Judy  jest tak mocno zarośnięta mchem i bukszpanem, że trudno ją zauważyć. 


    Odkryłem ją oczywiście przypadkowo, choć z drugiej strony, kiedy teraz  o tym myślę, to przecież już od dłuższego czasu nie wierzę w przypadki. Odkąd odnalazłem w moim życiu Pana Boga, a może dokładnie Bóg zechciał, abym Go w końcu zauważył, On nie raz wysłał mi Habakuka, po to, by mnie przytulić. 
    Tak więc ową kapliczkę odnalazłem „ przypadkowo” z woli Pana Boga. Przechodząc obok poczułem zapach palonego knota i wosku, a później ujrzałem wyłaniającą się z zarośli zgarbioną kobiecinę. Poszedłem jej śladem i oczom moim ukazała się niewielka kapliczka, bardzo skromnie urządzona z jedną metrową figurką świętego Judy, który smutnym wzrokiem wita swoich gości. W jednej ręce trzyma maczugę, a w drugiej zamkniętą księgę. Kiedy go po raz pierwszy ujrzałem, zdumiała mnie ta maczuga i szczerze do tej pory nie rozumiem jej znaczenia.


    Święty Juda Tomasz jest między innymi patronem spraw beznadziejnych i to sprawia, że często tu przychodzę, aby choć przez chwile pomodlić się w skupieniu, mimo poszczekiwań psa, gwaru przejeżdżających obok aut i wlepionego we mnie wzroku przechodzących niedaleko ludzi. Czasami słyszę za plecami głosy młodzieży wracającej ze szkoły. Śmieją się. Ale w takich momentach cieszę się, ponieważ mogę choć przez ułamek sekundy poczuć się, jak Pan Jezus, kiedy Go odrzucili, śmiali się z niego i szydzili. 
    Jutro opowiem Ci o dwóch niesamowitych sytuacjach, które zdarzyły mi się w trakcie spotkań ze św. Judą. Dwa wydarzenia, przez które mówił do mnie Bóg i pokazywał swoją niewyczerpaną miłość i nieskończoną mądrość. 

Jedną świeczkę zapaliłem dla Ciebie.