ADORACJA JAK POCAŁUNEK
Co
mówi jej Jezus?
"Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o
wiele".
Mówi to także do tej Marty żyjącej we mnie. Bóg zna
moje troski. Wie, że mam tysiące powodów do zmartwień, niepokoju
czy frustracji. Rozumie, że ciągle brakuje mi czasu, a tyle spraw
jeszcze niezałatwionych. On zna mnie lepiej niż ja siebie. On
rozumie mój problem głębiej niż ja sam i najlepszy psycholog.
"Potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą
cząstkę, której nie będzie pozbawiona".
Marto, nie da się
tak żyć, potrzebujesz chwili wytchnienia, oddechu, wyciszenia.
Potrzebujesz takich chwil, w których nic nie musisz robić, ale
zwyczajnie być. Popatrz na Marię, na światło w jej oczach, na
pokój jej serca. Usiądź na chwilę i po prostu bądź. Wsłuchaj
się w głos Boga, poszukaj Jego oblicza, zobacz jego miłość,
która obejmuje całe twoje trudne życie. To jasne, że musisz
wrócić do obowiązków, ale dla złapania duchowej równowagi
potrzebujesz głębokiego oddechu. Oddechu Bogiem, który Cię kocha,
ogarnia, przenika, leczy, przebacza. Potrzebujesz adoracji jak tlenu
dla duszy. Potrzebujesz jednego. Samego Boga!
Polskie słowo "adoracja"
pochodzi od łacińskiego "adoratio". Po grecku to słowo
brzmi "proskynesis". W czasie Światowych Dni Młodzieży w
Kolonii papież odwołał się do źródłosłowu, po to, by pokazać
istotę adoracji. "Proksynesis" oznacza gest poddania się, czyli uznania Boga za naszą jedyną prawdziwą miarę, którą
chcemy się kierować w życiu. A więc jest to znak pokory, uniżenia
się przed Nim. Papież zauważył, że nasza wolność buntuje się
przeciwko takiej zależności. Ale z pomocą przychodzi łacińskie
"ad-oratio", sugerujące kontakt usta - usta, pocałunek,
uścisk, czyli miłość. A więc ta zależność nie jest jakąś
niewolą, ale jednością z Bogiem, który jest miłością. Taka jedność niczego nam nie odbiera, ale wyzwala z niewolniczej presji
naszego egoizmu.