niedziela, 7 kwietnia 2013

Izaak - on się uśmiecha

A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić.
(J 6, 6) 

Jeśli każdy z nas podzieli się tym, co ma, wtedy wszyscy potrzebujący się nasycą.
(zasłyszane)

Ciało moje tęskni za Tobą, jak zeschła ziemia łaknąca wody.
(Ps 63, 2)


Nie pozwalajcie oszukiwać się rzeczom zewnętrznym. Nie uważajcie wszystkiego, co usłyszycie za prawdziwe i nieomylne tylko dlatego, że ten czy tamten wam to powiedział.
(sentencje ks. Berthiera) 

Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie

    Tym razem kilka słów na temat wychowania dzieci. Być może, jako mężczyzna nie posiadający jeszcze potomstwa, nie powinienem się na ten temat wypowiadać ale nie występuję w roli wszystko-wiedzącego rodzica, chciałem spisać kilka refleksji, które mi się nasunęły. 
    Przy okazji gorącą polecam książkę, którą obowiązkowo powinien przeczytać, każdy facet planujący lub wychowujący dzieci. 
    Jak widać koszt jest niewielki, a korzyści ogromne. O ile wiem, metod i sposobów "postępowania" z dzieckiem jest tak wiele, jak wielu jest rodziców. Nie znaczy to jednak, że każdy ma rację. Powielamy wzorce wychowania, które sami "poczuliśmy" na własnej skórze. Kształtowani przez doświadczenia, sposób życia i otoczenie wybieramy naszym zdanie najlepsze środki wychowawcze. A efekty są czasami bardzo różne.
   Niestety zabiegani, zestresowani, zmęczeni, nie mamy czasami wystarczająco dużo czasu, by poświecić uwagę swoim dzieciom. I zdarza się, że kiedy sobie to uświadamiamy, jest już za późno. Na najważniejsze sprawy nie mamy najczęściej w ogóle czasu.


   Czym jest wychowanie? 

Mamy najlepszego Ojca i od Niego powinniśmy czerpać wzorce. Uczyć się miłości bezwarunkowej, cierpliwości, umiejętności wybaczania i akceptowania bez względu na sytuację. Uczyć się zdrowych emocji, właściwych relacji. Uczyć się budować zaufanie i dawać poczucie bezpieczeństwa. Uczyć się stanowczości i łagodności; bycia blisko i pozostawiania wolności; wspierania i rozwijania samodzielności. Uczyć dźwigania ciężaru podejmowania decyzji, ponoszenia konsekwencji, wyciągania wniosków. 


    Czym jest wychowanie?

  • Jest pokazaniem tego w co się samemu wierzy. Przekazaniem wiary i dobrych wartości. Wskazaniem drogi. Zaszczepieniem miłości do Boga i zaproszeniem do rozmowy z nim.
Wdrażaj chłopca w prawidła jego drogi, a nie zejdzie z niej i w starości. (Ks.Przysłów,22:6)
  •  Jest, jak bycie winnym krzewem. I my możemy być dla swoich dzieci podporą. Możemy kształtować ich wzrost, pielęgnować ich dojrzewanie. Dawać wszystko to, czego potrzebują do właściwego rozwoju. Jednak nie poradzimy sobie, jeśli sami nie będziemy trwać w Panu Jezusie i nie będziemy "pielęgnowani' przez Jego słowo       

Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. (J 15, 1-2)      

  • Jest, jak świeca, która rozświetla mrok i daje możliwość kroczenia drogą, bez niebezpieczeństwa potknięcia się i upadku.
Wiem, że łatwo jest pisać i teoretyzować. Dużo trudniej przemienić to w czyn. Najgorsze jest to, że w przypadku wychowania nie ma możliwości powtórek. Mamy tylko jedną szansę i trzeba ja wykorzystać, jak najlepiej. 

Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im - mówił Jezus. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.(Mk 10, 14;16)


    Jeśli ktoś chciałby się podzielić swoim doświadczeniem w wychowaniu, propozycjami dla innych rodziców, to zapraszam do dyskusji z korzyścią dla wielu dzieci. 

Podziel się chlebem

    W Paryżu istnieje niewielka piekarnia. Wielu ludzi kupuje tam codziennie chleb. Właściciel zna się na swojej pracy i jego wypieki są naprawdę smaczne. Jednak nie tylko dlatego przychodzą do niego Paryżanie z okolic. W większości przyciąga ich ojciec piekarza, który bardzo często sam stoi za ladą i sprzedaje chleb.
    Ten starszy mężczyzna dobrze wie, że chlebem można nie tylko zaspokoić głód i właśnie to podoba się odwiedzającym sklep. Wielu odkryło w owej piekarni inne znaczenie chleba. 

    Tak właśnie było w przypadku Gerarda, kierowcy autobusu, który pewnego dnia przez przypadek trafił do małej piekarni. 
"Wygląda pan na przygnębionego" - powiedział do kierowcy, starszy mężczyzna za ladą 
"Boję się o życie mojej córki" - odpowiedział kierowca - "Wczoraj  wypadła z okna z drugiego piętra"
"W jakim jest wieku?" - zapytał piekarz
"Cztery lata" - cicho wypowiedział Gerard

    Wtedy starszy mężczyzna odłamał kawałek chleba, który leżał na ladzie, a połowę z tego podał kierowcy.
"Niech pan zje go ze mną" - powiedział starszy mężczyzna - będę myślał o panu i pana córce.
Kierowca nigdy w życiu czegoś podobnego nie doświadczył ale od razu zrozumiał sens i znaczenie tego gestu, kiedy piekarz podał mu kawałek chleba. 

    Obaj jedli odłamany kawałek chleba w ciszy i milczeniu, myśląc o dziewczynce leżącej w szpitalu.
    Na początku byli sami w piekarni ale w pewnej chwili do środka weszła kobieta, która na rynku kupiła warzywa i planowała w drodze do domu zakupić jeszcze pieczywo. Zanim zdążyła wypowiedzieć słowo, starszy mężczyzna podał jej kawałek chleba i powiedział:
"Niech się pani do nas przyłączy i zje wspólnie z nami ten kawałek chleba. Córka tego pana jest w szpitalu, ma dopiero cztery lata. Wczoraj wypadła z okna i jest w ciężkim stanie. Ojciec dziewczynki powinien wiedzieć, że nie jest sam i ma nasze wsparcie."
    Kobieta wzięła, podany jej kawałek chleba i jadła go razem z mężczyznami.

Podaj mi swoją dłoń, Panie

Podaj mi swoją dłoń, Panie

Gdy będę kiedyś okropnie samotny - podaj mi swoją dłoń, Panie
Gdy po prostu nie będę wiedział, co dalej - podaj mi swoją dłoń, Panie

Gdy dookoła będzie panować mrok - podaj mi swoją dłoń, Panie
Gdy będę stał nad przepaścią - podaj mi swoją dłoń, Panie
Gdy tańczę i się śmieję - podaj mi swoją dłoń, Panie   
Gdy skaczę z radości - podaj mi swoją dłoń, Panie
Gdy będę strasznie cierpiał - podaj mi swoją dłoń, Panie
Gdy będą mnie męczyć złe sny - podaj mi swoją dłoń, Panie
Cokolwiek ma się zdarzyć, proszę Cię każdego dnia 
podaj mi swoją dłoń, Panie !!!



Panie, przymnóż mi wiary

    Pan Bóg obdarza nas łaską, kiedy wzywa nas po imieniu i zaprasza do miłości. Największy dar, jaki możemy od Niego otrzymać to nawrócenie i wiara. Napełnieni Duchem Świętym stajemy się gotowi i dojrzewamy do relacji z Chrystusem. Pan przygotowuje nas do wszystkiego, od Niego wszystko się zaczyna  i na Nim wszystko się kończy. 


Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. 10 Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili. (Ef 2, 8-10)

    Prowadzeni przez kochanego Ojca, krocznymi drogami życia, odkrywając sens i prawdę. Często jednak trafiamy na pytania i nie znamy odpowiedzi. Zdarza się także, że trafiamy na pustynie naszej ufności i wiary. 
Co wtedy zrobić?
  • możemy iść za przykładem apostołów, którzy modlili się słowami:
Panie, przymnóż mi wiary. (Łk. 17,5)
  • pomocne bywa odpowiedzenie sobie na pytanie, czy słucham Chrystusa, czy podążam za Nim, czy Go znam i chcę by był moim Panem:

Rzekł do nich Jezus: «Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki.  Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca».  (J 2, 25-29)

  • dobrze jest również zadać sobie pytania: dlaczego wierzę? Po co przychodzę do Boga? Czy potrafię spotykać się z Panem w czystej intencji? Jakie sytuacje powodują, że moja wiara się wzmacnia, a jakie sprawiają, że słabnie?
  • wiadomo, że wiarę należy wzmacniać uczynkami, aktami miłosierdzia. Trzeba się modlić o wrażliwość, by potrafić usłyszeć głos Boga, prosić o siłę, by umieć wypełnić Jego wolę. Ogromnie ważna jest gotowość do działania zgodnego z Jego wezwaniem.

Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą. (Jk 2, 14-19)
  • życie to codzienna walka. Prawdziwe nawrócenie i pragnienie istnienia dla Boga to zmiana sposobu życia i myślenia, zmiana kierunku kroczenia, silna i uczciwa chęć odejścia od tego co złe, co oddala nas od Boga. Nie wystarczy postawa obojętna, nie wystarczy umyć ręce, jak Piłat, należy czynić dobro i szerzyć miłość. 
Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie! (Iz 1, 16-17)
  • należy sobie uzmysłowić, że zaufanie i wiara podlegają ciągłym zmianom i poddawane są nieustannym próbom. Czasami zdarza nam się wpaść w euforię, z entuzjazmem zmieniamy nasze życie, przyzwyczajenia. Jednak rzeczywistość wielokrotnie dogania nas i podcina nam skrzydła. Dobrze jest zastanowić się nad złymi nawykami, nad grzechami, które popełniamy automatycznie, odruchowo. Uzmysłówmy sobie słabości, nad którymi nie panujemy, których więźniami jesteśmy. Tylko Bóg może nam pomóc w pozbyciu się takich grzesznych przyzwyczajeń, dlatego wracajmy ciągle do Boga w modlitwie.

Jednakże nadal grzeszyli i nie wierzyli Jego cudom. Szybko ich dni zakończył i lata ich nagłą zatratą. Gdy ich zabijał, szukali Go, nawracali się i znów szukali Boga. I przypominali sobie, że Bóg jest dla nich skałą, że Bóg Najwyższy ich zbawicielem. Lecz oszukiwali Go swymi ustami i kłamali Mu swoim językiem. Ich serce nie trwało przy Nim, w przymierzu z Nim nie byli stali. On jednak litując się odpuszczał winę, a nie wytracał,
i często odwracał swój gniew, i nie pobudzał całej swej zapalczywości. Przypominał sobie, że są tylko ciałem i tchnieniem, które odchodzi, a nie wraca. (Ps 78, 32-39)

  • i najważniejsze: spójrzmy na Boga - wszechmocnego, żywego, obecnego, kochającego, miłosiernego. Ojca, który mówi: Kocham cię i wejdźmy z Nim w relacje.