sobota, 22 marca 2014

nie wszystkie ziarna przyniosą dobry owoc

    Od niedawna mam własny ogród. Tym samym mogę poświadczyć, że marzenia się spełniają. Nawet jeśli ten mój kawałek zieleni jest nieuporządkowany, nieprzekopany i bardzo ubogi (w roślinność).
Prawie od pierwszego dnia miałem wizję i sporządziłem bardzo szczegółowy plan dla każdego kwiatka, krzaczka, drzewka. Owy plan wyrysowałem i pieczołowicie ukryłem w bezpiecznym miejscu. W miarę możliwości staram się moją wizję urzeczywistniać. To mozolna i skomplikowana praca ale sprawia mi ogromna radość i jest moją odskocznią. Ogród jest moim azylem i miejscem odpoczynku.


   Właśnie nastał czas, kiedy można powoli myśleć o przygotowaniu ziemi pod wysiew, zakupie nasion, pikowaniu i wielu innych bardzo ciekawych czynności. Od razu przyznam się bez oporów, że kompletnie się na wielu sprawach nie znam, a ogrodnika przypominam tylko dlatego, ponieważ mam kalosze na nogach i to wszystko.
    Jednak ostatnio i mnie zaraził szał zakupów nasion i marzenia o bogatych zbiorach. Zakupiłem nasiona najbardziej popularnych warzyw i tych które najchętniej jem (szpinak). Chodziłem alejkami w Castoramie i czułem się co najmniej, jak Alicja w krainie czarów. Tyle nawozów, podsypek, rodzajów gleby, dziwnych palet z mini doniczkami do pikowania. Czyste szaleństwo. Trochę na chybił trafił wkładałem poszczególne artykuły do koszyka. A w domu zabrałem się za pracę. Przeczytałem instrukcję na opakowaniach ale trochę wszystko zmodyfikowałem.


    Prawie do północy pochylony byłem nad intensywnie pachnącą ziemią, przesypując ją i napełniając doniczki. Z radością robiłem dołki, odliczałem ziarenka, wrzucałem je z namaszczeniem i zasypywałem. Podlewałem i szukałem najlepszego miejsca w pobliży kaloryfera w nasłonecznionych miejscach. Taki byłem dumny z siebie, że już po kilku godzinach sprawdzałem, czy nasiona już kiełkują.


    Ostatnio spotkałem sąsiadkę, która prawie wychowała się na ogródku i czasami ją podpatruję albo proszę o rade, jak czegoś dokładnie nie wiem. Opowiedziałem jej o mojej pracy z nasionkami. Niestety ku mojemu zdziwieniu dowiedziałem się, że wiele rzeczy zrobiłem źle i że nie wszystkie warzywa, które zasadziłem, się pikuje. Niektóre nasiona wrzuca się po prostu bezpośrednio w ziemię. Poza tym trochę zbyt gęsto wsadzałem ziarenka. Najprawdopodobniej wiele roślin nie wzejdzie, nie urośnie, nie przyniesie żadnych plonów.
    Uświadomiłem sobie wtedy, że znowu zabrałem się za coś według własnego planu, nie do końca trzymając się ustalonych od dawna prostych reguł i zasad. Czytając instrukcję, zbagatelizowałem albo zmieniłem pewne czynności, myśląc, że moja wizja jest lepsza, że tak, jak ja to zrobię, będzie dobrze. Choć jestem laikiem, byłem pewny, że dam sobie świetnie radę. 
   Efekt jest taki, że niektóre warzywa muszę posadzić jeszcze raz, zgodnie z porządkiem rzeczy.
    

    Panie Boże, jakże często nie słucham się Twoich rad i postępuję zgodnie z moimi pomysłami. Ile to już razy upierając się przy swoim, zaszedłem w ślepą uliczkę. 
A później stałem bezradny i zagubiony. Ty jednak zawsze ratowałeś mnie mimo wszystko z opresji. 
Naucz mnie słuchać Twojego głosu i postępować zgodnie z Twoją wolą, a moje życie i czyny przyniosą dobry owoc.