poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Kolarz myśli



    Wiesz co, dziś mam w głowie jakiś chaos i z tego bałaganu powstanie kolarz urwanych myśli, które wzbogacę zrobionymi na spacerze zdjęciami. 


W Tobie Panie stałem się mężczyzną.


Uciskani ale nie pognębieni, powaleni ale nie pokonani.


Jak często zrzucam winę za swoje słabości i grzechy na innych. Obarczam ludzi dookoła odpowiedzialnością za niepowodzenia i porażki.


Staję przed Bogiem twierdząc, że wykonuję Jego polecenia ale pracę wykonuje pobieżnie, od niechcenia, stawiając sobie mimo wszystko pomnik zwycięstwa.


Serce wiele rozumie ale umysł często się buntuje. Brakuje cierpliwości i wytrwałości. Tak mało we mnie siły, by trwać w pokorze i ufności. Czy kiedyś nauczę się Ciebie Boże kochać prawdziwie?


A na koniec coś dla Ciebie. Obiecałem przynieść Ci coś ze spaceru. Tylko to znalazłem.

Oczy jego zaczęły już słabnąć i nie mógł widzieć

    Wczoraj pisałem o tym, jak często żyjemy martwi. Zapytałaś dlaczego tak się dzieje. Trochę o tym myślałem i przypomniał mi się fragment Księgi Samuela. Być może nie odpowiada on wyczerpująco na Twoje pytanie ale w dość obrazowy sposób pokazuje różnice między starym człowiekiem, który coraz „słabiej widzi”, przyzwyczaił się bowiem do życia i osłabła jego wrażliwość na obecność Boga, a młodym człowiekiem głodnym relacji z Panem. 

    Mam nadzieję, że choć w niewielkim stopniu uda mi się zaspokoić Twoją ciekawość.

Młody Samuel usługiwał Panu pod okiem Helego. W owym czasie rzadko odzywał się Pan, a widzenia nie były częste. Pewnego dnia Heli spał w zwykłym miejscu. Oczy jego zaczęły już słabnąć i nie mógł widzieć. A światło Boże jeszcze nie zagasło. Samuel zaś spał w przybytku Pańskim, gdzie znajdowała się Arka Przymierza.  


Wtedy Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: «Oto jestem». Potem pobiegł do Helego mówiąc mu: «Oto jestem: przecież mię wołałeś». Heli odrzekł: «Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać». Położył się zatem spać. Lecz Pan powtórzył wołanie: «Samuelu!» Wstał Samuel i poszedł do Helego mówiąc: «Oto jestem: przecież mię wołałeś». Odrzekł mu: «Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż się spać». Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pańskie nie było mu jeszcze objawione. I znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: «Samuelu!» Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: «Oto jestem: przecież mię wołałeś». Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: «Idź spać! Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha». Odszedł Samuel, położył się spać na swoim miejscu.  Przybył Pan i stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: «Samuelu, Samuelu!» Samuel odpowiedział: «Mów, bo sługa Twój słucha».
Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię. (1Sm 3, 1-10;19)

    Samuel służy Bogu, sumiennie wykonując swoje obowiązki. Pracując dobrze i starannie, oddaje hołd Bogu.

Czyż milsze są dla Pana całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa głosowi Pana? (1 Sm 15,22)



    Samuel ma otwarte czyste serce i kieruje się miłością i posłuszeństwem. Trzykrotnie wstaje do Heliego, mimo tego, że jest środek nocy. Idzie bez szemrania, mimo zmęczenia i przy drugim i trzecim razie pewnie w przekonaniu, że idzie bez potrzeby. Nie złości się, nie unosi, nie gniewa, nie obraża.      Taka pokora, otwartość, niezmącone serce są niezbędnym elementem do tego, by wejść w pełną relację z Bogiem. To Pan wybiera moment i decyduje, kiedy do nas przemówi ale zrobi to wtedy, gdy będziemy gotowi.
    Dlatego tak ważne jest budowanie w nas nowego człowieka, posłusznego i ufnego. Wydaje mi się, że ten stary człowiek w nas może nam pomóc, to przez niego możemy dostrzec i zrozumieć, że to Bóg do nas przemawia.
    Jednakże trzeba uważać, ponieważ bardzo łatwo stracić wszystko i nawet jeśli z pomocą Boga stworzymy w nas nowego człowieka, możemy stać się nagle z powrotem starym człowiekiem i zatracić otwarte serce. Łatwo przyjąć obojętną postawę, szybko do naszego życia wkrada się rutyna, znieczulenie, pozwalamy sobie na zaniedbania względem własnych obowiązków, a przez to względem Boga. Stajemy się obojętni na własne błędy, słabości, grzechy najbliższych, stajemy się leniwi i oddalamy się od Boga.  Nasze powieki stają się ciężkie, a oczy ledwo widzą.
    Od czasu do czasu przydaje się refleksja, czy zaniedbuję swoje obowiązki i powinności? Czy potrafię zapomnieć o własnych korzyściach i potrzebach? Czy moje serce jest otwarte?
Jaka jest we mnie proporcja i relacja starego i nowego człowieka?

Zagadka powodzenia grzeszników

Psalm 73  
 
Jak dobry jest Bóg dla prawych, dla tych, których serce jest czyste.
A moje stopy niemal się potknęły, prawie że zachwiały się moje kroki.
Pozazdrościłem bowiem bezbożnym, ujrzawszy pomyślność grzeszników.
Gdyż omijają ich wszystkie cierpienia, a ciało mają zdrowe i pełne.
Nie doznają ludzkich utrapień i razem z innymi nie cierpią.
Dlatego pycha jest ich naszyjnikiem, a przemoc szatą, która ich okrywa.
Nieprawość w ich tłuszczu się lęgnie, złe myśli nurtują ich serca.
Szydzą i zła jest ich mowa, grożą uciskiem z wysoka.
Ich usta zwrócone są przeciw niebu, a język ich pełza po ziemi.
Dlatego lud mój do nich się zwraca i pije obfite ich wody.
I mówią: "Gdzież wiedza Boga, czy Najwyższy posiada wiedzę?"
Oto kim są grzesznicy gromadzący beztrosko bogactwa.
Czy więc na próżno zachowałem serce czyste i w niewinności umywałem ręce?
Co dzień bowiem znoszę chłostę, każdego ranka spada na mnie kara.
Gdybym pomyślał: "Będę mówił jak oni", zdradziłbym pokolenie Twych synów.
Zacząłem więc rozmyślać, aby to zrozumieć, ale było to dla mnie zbyt trudne,
Dopóki nie wniknąłem w święte sprawy Boże, nie pojąłem, jaki czeka ich koniec.
Doprawdy, na śliskiej stawiasz ich drodze i spychasz ich ku zagładzie.
A potem jak straszny będzie ich koniec, gdy zginą strawieni lękiem.
Snem po przebudzeniu będą, Panie, gdy się ockniesz, odepchniesz ich jak majak senny.
Gdy moje serce cierpiało i dręczyło mnie sumienie,
Byłem nierozumny i głupi, byłem jak juczne zwierzę przed Tobą.
Lecz ja zawsze będę przy Tobie; Tyś ujął moją prawicę.
Prowadzisz mnie według swojej rady i do swej chwały na koniec mnie przyjmiesz.
Kogo prócz Ciebie mam w niebie? 
Gdy jestem z Tobą, ziemia mnie nie cieszy.
Niszczeje moje ciało i serce,
Bóg moją opoką, moim udziałem na wieki.
Bo zginą ci, którzy odstępują od Ciebie,
Ty gubisz wszystkich, którzy nie dochowują Ci wiary.
Dla mnie zaś jest szczęściem przebywać blisko Boga,w Panu wybrałem sobie ucieczkę.
Opowiem o wszystkich Twoich dziełach.