Jeśli zgrzeszy człowiek przeciwko człowiekowi, sędzią jego jest Bóg. Ale jeżeli człowiek zgrzeszy przeciwko Panu, kto się za nim wstawi?
(1 Sm 2,25)
Doświadczenie bezradności na modlitwie jest łaską.
(rekolekcje ignacjańskie)
Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Pana.
(brewiarz)
poniedziałek, 18 marca 2013
ponieważ dzień, w którym ich zabraknie, może nadejść całkiem niespodziewanie…
Znalazłem to dziś na Facebooku.
"Po 12 latach wspólnego życia moja żona zażyczyła sobie, abym zaprosił inną kobietę na obiad i do kina. Powiedziała:
- Kocham cię, ale wiem, że inna kobieta też cię kocha i chciałaby spędzić trochę czasu tylko z tobą.
„Inna kobieta”, o której wspomniała moja żona to moja mama. Owdowiała 19 lat temu i od tego czasu była sama. Ponieważ moja praca, rodzina, trójka dzieci pochłaniały cały mój czas i energię, odwiedzałem ją bardzo rzadko. Tamtego wieczoru zadzwoniłem, żeby zaprosić mamę na kolację i do kina.
- Co się stało? Wszystko w porządku w domu? – zapytała z trwogą. Moja mama jest typem człowieka, który spodziewa się złych wieści, jeśli telefon dzwoni późnym wieczorem.
- Po prostu pomyślałem, że będzie miło wybrać się gdzieś razem – powiedziałem.
- To byłoby wspaniale – odpowiedziała mama.
Przyjechałem po nią w piątek po pracy. Czekała na mnie przed domem, lekko zdenerwowana. Miała na sobie sukienkę, w której widziałem ją w ostatnią rocznicę jej ślubu i starannie ułożone włosy.
- Powiedziałam moim znajomym, że mój syn spędzi dziś ze mną wieczór i wszyscy byli pod wrażeniem – powiedziała mama, wsiadając do samochodu.
Zabrałem mamę do restauracji. Mama wzięła mnie pod rękę i stąpała tak, jak gdyby była pierwszą damą. Musiałem czytać jej nazwy dań w karcie, ponieważ nie wzięła okularów. Spojrzałem na nią znad karty dań i zobaczyłem, że się uśmiecha z nostalgią.
- Kiedy byłeś mały, to ja czytałam ci kartę dań - powiedziała cicho.
- Nadszedł czas, abym mógł to odwzajemnić – odpowiedziałem.
Podczas kolacji rozmawialiśmy. To nie była żadna szczególna rozmowa, po prostu opowiadaliśmy sobie, co ostatnio wydarzyło się w naszym życiu. Zagadaliśmy się tak bardzo, że spóźniliśmy się do kina. Kiedy żegnałem się z mamą pod drzwiami jej mieszkania, powiedziała:
- Kiedyś jeszcze raz pójdziemy do restauracji. Tym razem ja cię zaproszę.
Zgodziłem się…
- Jak spędziliście wieczór? - spytała mnie żona, gdy wróciłem do domu.
- Wspaniale! O wiele lepiej, niż się spodziewałem.
… Kilka dni później mama miała zawał. Zmarła, zanim przyjechała karetka. A jeszcze po kilku dniach dostałem list z opłaconym przez mamę zaproszeniem do restauracji, w której spędziliśmy tamten ostatni wieczór. W liście mama napisała: „Zapłaciłam z góry za naszą kolację. Co prawda, nie jestem pewna czy będę mogła w niej uczestniczyć, ale kolacja jest opłacona dla dwóch osób – dla Ciebie i dla Twojej żony. Prawdopodobnie nigdy nie znajdę słów, żeby powiedzieć Ci, jakie znaczenia miał dla mnie tamten wieczór, który spędziliśmy razem. Kocham Cię, synku."
Być może nigdy już nie otrzymasz takiej bezwarunkowej miłości, jaką jest miłość rodzicielska. Rodzice to jedyni ludzie na świecie, którzy szczerze cieszą się z naszych sukcesów i boleją z powodu naszych porażek. Jeśli wciąż masz taką możliwość – korzystaj z każdej nadarzającej się chwili, ponieważ dzień, w którym ich zabraknie, może nadejść całkiem niespodziewanie…
Jak wiele sytuacji może spowodować, że nasze drogi i drogi naszych rodziców rozejdą się bezpowrotnie. Czasami głupstwo, nieporozumienie, różnica zdań, nierzadko niedojrzałość. Mijają lata, a mur i zatwardziałość serca rośną. Upartość i chore poczucie honoru nie pozwalają nam wyciągnąć rękę na pojednanie. Mijają kolejne lata, a odległość rośnie i szanse, że coś się wydarzy, maleją do zera. Czasami w chwilach słabości serce poczuje tak ogromny ból, tęsknotę za tym, co przecież było ale przepaść zbyt wielka. Jeśli wciąż masz taką możliwość, korzystaj... A jeśli jej nie ma?
"Po 12 latach wspólnego życia moja żona zażyczyła sobie, abym zaprosił inną kobietę na obiad i do kina. Powiedziała:
- Kocham cię, ale wiem, że inna kobieta też cię kocha i chciałaby spędzić trochę czasu tylko z tobą.
„Inna kobieta”, o której wspomniała moja żona to moja mama. Owdowiała 19 lat temu i od tego czasu była sama. Ponieważ moja praca, rodzina, trójka dzieci pochłaniały cały mój czas i energię, odwiedzałem ją bardzo rzadko. Tamtego wieczoru zadzwoniłem, żeby zaprosić mamę na kolację i do kina.
- Co się stało? Wszystko w porządku w domu? – zapytała z trwogą. Moja mama jest typem człowieka, który spodziewa się złych wieści, jeśli telefon dzwoni późnym wieczorem.
- Po prostu pomyślałem, że będzie miło wybrać się gdzieś razem – powiedziałem.
- To byłoby wspaniale – odpowiedziała mama.
Przyjechałem po nią w piątek po pracy. Czekała na mnie przed domem, lekko zdenerwowana. Miała na sobie sukienkę, w której widziałem ją w ostatnią rocznicę jej ślubu i starannie ułożone włosy.
- Powiedziałam moim znajomym, że mój syn spędzi dziś ze mną wieczór i wszyscy byli pod wrażeniem – powiedziała mama, wsiadając do samochodu.
Zabrałem mamę do restauracji. Mama wzięła mnie pod rękę i stąpała tak, jak gdyby była pierwszą damą. Musiałem czytać jej nazwy dań w karcie, ponieważ nie wzięła okularów. Spojrzałem na nią znad karty dań i zobaczyłem, że się uśmiecha z nostalgią.
- Kiedy byłeś mały, to ja czytałam ci kartę dań - powiedziała cicho.
- Nadszedł czas, abym mógł to odwzajemnić – odpowiedziałem.
Podczas kolacji rozmawialiśmy. To nie była żadna szczególna rozmowa, po prostu opowiadaliśmy sobie, co ostatnio wydarzyło się w naszym życiu. Zagadaliśmy się tak bardzo, że spóźniliśmy się do kina. Kiedy żegnałem się z mamą pod drzwiami jej mieszkania, powiedziała:
- Kiedyś jeszcze raz pójdziemy do restauracji. Tym razem ja cię zaproszę.
Zgodziłem się…
- Jak spędziliście wieczór? - spytała mnie żona, gdy wróciłem do domu.
- Wspaniale! O wiele lepiej, niż się spodziewałem.
… Kilka dni później mama miała zawał. Zmarła, zanim przyjechała karetka. A jeszcze po kilku dniach dostałem list z opłaconym przez mamę zaproszeniem do restauracji, w której spędziliśmy tamten ostatni wieczór. W liście mama napisała: „Zapłaciłam z góry za naszą kolację. Co prawda, nie jestem pewna czy będę mogła w niej uczestniczyć, ale kolacja jest opłacona dla dwóch osób – dla Ciebie i dla Twojej żony. Prawdopodobnie nigdy nie znajdę słów, żeby powiedzieć Ci, jakie znaczenia miał dla mnie tamten wieczór, który spędziliśmy razem. Kocham Cię, synku."
Być może nigdy już nie otrzymasz takiej bezwarunkowej miłości, jaką jest miłość rodzicielska. Rodzice to jedyni ludzie na świecie, którzy szczerze cieszą się z naszych sukcesów i boleją z powodu naszych porażek. Jeśli wciąż masz taką możliwość – korzystaj z każdej nadarzającej się chwili, ponieważ dzień, w którym ich zabraknie, może nadejść całkiem niespodziewanie…
Jak wiele sytuacji może spowodować, że nasze drogi i drogi naszych rodziców rozejdą się bezpowrotnie. Czasami głupstwo, nieporozumienie, różnica zdań, nierzadko niedojrzałość. Mijają lata, a mur i zatwardziałość serca rośną. Upartość i chore poczucie honoru nie pozwalają nam wyciągnąć rękę na pojednanie. Mijają kolejne lata, a odległość rośnie i szanse, że coś się wydarzy, maleją do zera. Czasami w chwilach słabości serce poczuje tak ogromny ból, tęsknotę za tym, co przecież było ale przepaść zbyt wielka. Jeśli wciąż masz taką możliwość, korzystaj... A jeśli jej nie ma?
szafelnia - narodzenie Samuela
1 Księga Samuela 1, 1-8
Narodzenie Samuela
Narodzenie Samuela
Kiedy metodą medytacji ignacjańskich kończyłem analizować Ewangelię według Jana , zastanawiałem się, którą Księgę Pisma Świętego wziąć, jako następną. Pomysł zabrania się za jakaś ewangelię synoptyczną uznałem za niewłaściwy, ponieważ chciałem poszukać czegoś nowego, odkryć inne obszary mądrości i piękna Słowa Bożego. Poza tym w przyszłości zamierzam wrócić do jednego z apostołów i skusić się na kontemplację ignacjańską.
Różnica jest dość znaczna, ponieważ w medytacji opieramy się na słowach, zwrotach i wypowiedziach z Biblii, natomiast w kontemplacji koncentrujemy się na obrazach, wyobrażamy sobie daną sytuację i analizujemy zachowania postaci i wydarzenia. Efekt może być zaskakujący. Postaram się w najbliższym czasie opisać metodę kontemplacji ignacjańskiej.
Oczywiście pomoc w wyborze następnej księgi przyszła z góry. Niedawno na mszy usłyszałem fragment PŚ "widzenie Samuela" i już wiedziałem, że kolejną będzie Księga Samuela.
Już od pierwszych wersetów odkrywam piękno mądrości, prawdę i właściwie prostotę działania przymierza z Bogiem. Pozostaje tylko pytanie dlaczego od zawsze buntowaliśmy się i chcieliśmy inaczej niż On.
Dziś sam początek, pierwsze słowa z tej księgi, a oto cytaty, które w bardzo mocny sposób przykuły moją uwagę i stanowią podstawę do medytacji:
- Ale Annie dawał podwójny dział, bo Annę umiłował bardziej, chociaż Pan uczynił ją bezpłodną
- ilekroć przychodziła do domu Pańskiego w ten sposób wyrządzała jej przykrość. Ta zaś płakała i nie jadła
- Dlaczego smutne jest twoje serce? Czy ja nie jestem dla ciebie lepszy niż dziesięciu synów
Zacznę od pierwszego punktu. Gdybyśmy poprzestawiali szyk całego zdania, to moglibyśmy przeczytać: chociaż Pan uczynił ją bezpłodną ale dawał jej podwójny dział, bo bardziej ją umiłował. Ostatnio usłyszałem, że kiedy Pan Bóg nas mocno kocha, doświadcza nas równie intensywnie.
Pan nawet jeśli kładzie na nasze barki ogromny krzyż, nawet jeśli z Jego woli niesiemy wielki ciężar, obdarza nas innymi łaskami, jakby chciał nam w ten sposób dać siłę i dodać otuchy do walki ze słabościami. Bóg sprawił, że Anna była w owym czasie bezpłodna. Przez to brzemię, które nosiła miała dojrzeć w swojej wierze, miała wytrwać w ufności, by kiedy przyjdzie ten odpowiedni moment, wydać stukrotny owoc.
Wybiegają do przodu poza owy fragment, dowiemy się, że Bóg Ojciec wynagrodził wierność i zaufanie Anny, dając jej upragnione dziecko Samuela, a kilka lat później, wejrzawszy na nią po raz kolejny, podarował jej trzech synów i dwie córki.
Zastanawiałem się nad tym dlaczego mąż Elkana kochał Annę bardziej. Jego druga żona dała mu przecież kilkoro dzieci, więc, patrząc na zwyczaje tamtego świata, była dla niego cenniejsza. Przyjrzałem się bliżej Annie i spróbowałem odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką była kobietą. Zobaczyłem skromną i spokojną kobietę, bardzo wrażliwą i dobrą, która z ogromną cierpliwością latami znosiła upokorzenia ze strony drugiej żony swojego męża. Była to kobieta posłuszna i pobożna. Anna była oddana Bogu i w Nim pokładała swoją ufność. I to za jej wielkie serce i ogromne dobro kochał ją Elkana.
Pomyślałem sobie, czy to nie jest tak, że poprzez nasze cierpienie rozwijamy w sobie dobro i szacunek. Pan Bóg naznacza nas w szczególny sposób, nakłada na nasze barki krzyż, by wydobyć z nas całe dobro. Przez doświadczenie, cierpienia stajemy się bardziej pokorni, otwarci na drugiego człowieka. Pan eksponuje nasze wartości przez kierowanie nas drogami trudnymi i wymagającymi. W ten sposób sprawia, że szukamy odpowiedzi, szukamy Go i prawdy w naszym życiu. Uczy nas zaufania, a czasami nawet skrajnego poczucia bezradności, byśmy w Nim szukali pomocy, byśmy z Nim odbudowywali naszą więź i przyjaźń, byśmy zrozumieli, że On jest dobrym Ojcem, który schroni nas w zagłębieniu swojej dłoni, jeśli tylko do Niego przyjdziemy.
Elkana kochał Annę nie za to, co mogła mu dać, jakie miał z niej korzyści ale za to, jakim była człowiekiem.
Drugi punkt pokazuje, jak łatwo zatracić prawdę. Cała rodzina przychodziła każdego roku, by oddać pokłon i złożyć ofiarę Panu Zastępów. Myślę, że ten fakt pokazuje ich pobożność, to, że dbali o wypełnianie przymierza z Bogiem i pielęgnowali tradycję. Jednakże spójrzmy, jak zachowuje się druga żona Elkany, Peninna. W tych dniach dokuczała ona Annie w szczególny sposób, szydząc z niej i obrażając ją. W tym Bożym czasie w miejscu świętym przychodząc oddać pokłon Panu, poniżała i krzywdziła drugą osobę. Jak często zapominamy w naszym życiu i nie zauważamy tego, ile krzywdy wyrządzamy innym, mają o sobie dobre mniemanie.
Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! (Mt 5, 23-24)
Nie widzimy własnej winy, zakrywamy wyrzuty sumienia regularnym chodzeniem do kościoła, odmówieniem koronki, powieszeniem świętego obrazka nad łóżkiem, a w innym miejscu ktoś płacze z naszego powodu.
Dlaczego smutne jest twoje serce? Czy ja nie jestem dla ciebie lepszy niż dziesięciu synów? Sądzę, że to pytanie często kieruje do nas Bóg, kiedy gnamy na złamanie karku, próbując coraz wyżej zajść, coraz więcej osiągnąć, coraz więcej posiadać. Zatracając się we własnych pragnieniach, pożądając i oczekując, zapominamy, co jest naprawdę ważne. Nie potrafimy zapełnić pustki, więcej chcąc, sami stajemy się bardziej nieszczęśliwi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)