Powiedział więc do Piotra ów
uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr
usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią
szatę - był bowiem prawie nagi - i rzucił się w morze.
(J 21,7)
Dobrze, że jesteś.
Tylko trzy słowa ale moc mają wielką.
Pamiętam ten pierwszy raz, kiedy je usłyszałem, nadal przypominam
sobie to ciepło, które rozlało się w moim sercu. Mieszanina
radości, zadowolenia, poczucia, że jest się komuś potrzebnym,
uczucie jedności, przynależności, bycia ogniwem w łańcuchu, a
nie bezimiennym elementem.
Tak, to było za pierwszym razem, od
tamtego momentu zdarza się co jakiś czas, że słyszę te słowa
znowu i zawsze sprawiają to samo.
Rzekł do niej
Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś sądząc,
że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go
przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę».
Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona obróciwszy się powiedziała
do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Nauczycielu!
(J 20,15-16)
Tak rzadko mówimy
komuś, że jest dla nas ważny. Uważamy to za oczywiste, za coś
czego nie trzeba wypowiadać. I w ten sposób uczymy się nie mówić
prostych rzeczy, a później i te bardziej skomplikowane z trudem
przychodzą.
Mówiąc komuś, że
jest dla nas ważny, że to łaska Boża, że jest, sami sobie o tym
przypominamy. Tak łatwo o tym zapomnieć, przyzwyczaić się i żyć
w przeświadczeniu, że to normalny i stały stan. Przyzwyczajamy się
do myśli, że skoro tak jest, to nigdy się nie zmieni, jesteśmy
bezpieczni, bezpieczni w swojej lekkomyślności i naiwności.
A gdy Maria przyszła do miejsca,
gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego:
«Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł».
(J 11,32)
Dobrze jest od
czasu do czasu rozejrzeć się dookoła, dostrzec tych, którzy na to
zasłużyli i z uśmiechem do nich powiedzieć:
Dobrze, że
jesteś!!!
Ja znowu to dziś
usłyszałem i poczułem to przyjemne ciepło, które rozlewa się po
całym sercu.