sobota, 31 sierpnia 2013

zagadka biblijna - 6

    Przyszło lato, słońce, energia i nowe siły. Dlatego pomyślałem, że to idealna pora na rozruszanie naszych szarych komórek. Zapraszam Was do malej zabawy. Od niedługiego czasu zajmujemy się ze znajoma wymyślaniem zagadek biblijnych i stwierdziłem, że przecież mogę podzielić się naszymi pomysłami na łamach bloga, wierząc i mając nadzieje, że niektórzy sięgną po Pismo Święte, by poszukać rozwiązania. 



    Zagadki nie są nie wiadomo jakie twórcze i błyskotliwe ale sprawiają dużo frajdy i radości.
Jeśli ktoś miałby ochotę wrzucić swój pomysł – pytanie- zadanie, bardzo proszę pisać. 


Kolejne pytanie: 
Porównaj, znajdź podobieństwa, różnice, sposób i jakość służby, koniec życia i śmierć ( i wszystko, co wyda Ci się interesujące i istotne) blisko związanych dwóch bohaterów Starego Testamentu (kapłan i prorok) i nie będę  podawał imion, to należy też do zagadki. Z obu Ksiąg Samuela, nie muszę ułatwiać ale ten pierwszy wychowywał drugiego.

miłość nie unosi sie pychą

    MIŁOŚĆ NIE UNOSI SIĘ PYCHĄ, bo jest w pewnym sensie jej przeciwieństwem.
Pycha to zaburzone poczucie sprawiedliwości, przez które człowiek nie chce uznać prawdy o sobie. To egoizm skoncentrowany na sobie, żerujący na ambicji. Czyni człowieka małostkowym, chce innych upokorzyć, podczas gdy miłości zależy na wzroście drugiego.            

    Pycha zawsze ma rację, nigdy nie ustąpi. Nie chce zrozumieć, że chodzi przed upadkiem. Miłość pragnie zapobiec upadkowi człowieka. Potrafi ustąpić, bo uznaje racje drugiej strony.
    Miłość potrzebuje innych, pycha nie, nadyma się sobą. Miłość jest twórcza, pycha destrukcyjna, bierze się z porównywania i oceniania innych. Miłość każdego traktuje indywidualnie, dlatego nie potrzebuje porównywać. Nie ocenia, za to wspiera, bo wie, że prawdę o sobie można dostrzec tylko i wyłącznie oczyma Jezusa i to właśnie w nich przegląda się miłość, która nie unosi się pychą.  

    A jak to sprawdzić? Zwyczajnie, po owocach. Dzieci miłości to między innymi dobro, łagodność, pokój, radość, cierpliwość, uprzejmość, wierność, natomiast córki pychy to duma, próżność, samolubstwo, zarozumiałość, plotkarstwo, faryzejstwo, obłuda.

piątek, 30 sierpnia 2013

medytacja w lesie ale nie będzie o medytacji :-)

    Moje pierwsze w tym roku grzybobranie. 


     Mówi się: kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje.

     A ja niestety byłem dziś leniwy i wolałem dłużej pospać. No i miałem za swoje. Idąc swoim grzybowym szlakiem, wciąż widziałem pocięte grzyby, znak, że ktoś „przywłaszczył” sobie „moje” prawdziwki.
     Jakiś czas temu odkryłem pewne miejsce, moje grzybowe Eldorado. Niestety okazało się, że ci co wolą dłużej pospać, tracą pierwszeństwo.
     Na szczęście las jest duży i w końcu i ja nazbierałem swoje wiadereczko. 


    Uwielbiam łazić po lesie. Idealny czas, by pobyć w swoim towarzystwie. Przy okazji można usiąść, gdzieś na trawie i pogadać z Panem Bogiem. Ja grzybów nie lubię ale później rozdaję je znajomym i cieszę się ich radością.

     Dziękuję Ci Panie za te dary lasu, z których z Twojej dobroci możemy korzystać i za to, że zawsze prowadzisz mnie tam, gdzie rosną najdorodniejsze prawdziwki.

fragment z mszy Monastycznej Wspólnoty Jeruzalem

    Nie wiem, czy się uda ale spróbuję wrzucić. Znalazłem na komórce krótki film z mszy ze wspomnianego już przez mnie kościoła św. Marcina w Kolonii. Akurat odmawiane - wyśpiewywane jest „Ojcze nasz” (niestety w języku niemieckim) przez Monastyczną Wspólnotę Jerozolimską. Mam nadzieję, że nawet „zdeklarowani przeciwnicy” języka niemieckiego będą potrafili wczuć się w klimat i ze spokojem wysłuchać do końca ten kawałek. Swoją drogą sam kościół jest powalający. Choć jest bardzo surowy i generalnie pusty ale jest jakiś taki niesamowity. I nawet ja, a nie lubię surowych i pustych kościołów, byłem sparaliżowany w tym miejscu. 

 

Izaak - on się uśmiecha

Niech wiara najpierw zapuści korzenie w duszy spragnionej,
Niech po niej wzrośnie nadzieja i wyda owoc miłości. 
(brewiarz - już kiedyś cytowałem ten fragment ale ilekroć go czytam, nie potrafię spokojnie przejść dalej)

Pokaż mi drogę, którą mam kroczyć. Bo w Tobie pokładam nadzieję. 
(Ps 143,8)

Chryste, Ty jesteś słońcem sprawiedliwości, oświeć nas swymi promieniami  i oddal od nas wszelkie złe uczucia. 
(brewiarz - prośby)
  
Boże, Ty rozpraszasz ciemności niewiedzy światłem Twojego Słowa, pomnóż w naszych sercach moc wiary, aby żadne pokusy nie zgasiły ognia, który zapłonął dzięki Twojej łasce. 
(brewiarz - komentarz) 

(Beskidy - widok z Miziowej - rekolekcje 2013)

kościół w Ciśccu - świadectwo opatrzności Bożej

     W czasie rekolekcji wędrowaliśmy ze św. Janem i św. Piotrem po Beskidach. Studiując poszczególne teksty ewangelii i listów św. Jana i listów św. Piotra, wchłanialiśmy piękno gór i to prawda, że będąc tak wysoko, wspinając się na szczyt jest się naprawdę bliżej Pana.                 
    Człowiek czuje się taki bezradny i malutki. Poza tym łatwo uświadomić sobie, jak niesamowicie piękny świat stworzył nam Bóg. 


     Ojcowie Marek i Krzysztof przygotowali nam dodatkowo ciekawe niespodzianki i odwiedzaliśmy niesamowite miejsca, takie perełki, małe kapliczki, kościoły, święte miejsca. Stojąc w tych miejscach czuło się zapach historii, smak ludzkich losów i delikatną ale wszechmocną obecność Boga.



     Pewnego dnia odwiedziliśmy niewielki kościół pod wezwaniem św. Maksymiliana Marii Kolbe w Ciścu (nie mylić z czyśćcem).

Tam spotkaliśmy ks. Nowobilskiego, który opowiedział nam niesamowitą historię powstania tego kościoła. 



     Otóż na początku lat siedemdziesiątych mieszkańcom wsi Ciściec coraz bardziej doskwierał brak miejsca, gdzie mogliby się zbierać na modlitwy. Nie było nawet kaplicy. Postanowiono w końcu takie miejsce zorganizować. W związku z tym, że owe czasy nie sprzyjały takim inwestycjom (służby bezpieczeństwa skutecznie utrudniały powstawanie kościołów), początkowo próbowano zaadoptować nieużywaną już od dawna piekarnię ale po bliższych oględzinach, okazało się, że budynek nie spełnia wymogów. W związku z tym zdecydowano się wystąpić o pozwolenie wybudowania domu dwurodzinnego, ponieważ nie było mowy otrzymania zezwolenia na wybudowanie kościoła. Tylko w taki sposób można było obejść zakazy „z góry” i oszukać urzędników partii. 


    (oryginalne zdjęcia z placu budowy rok 1972 - Ciściec) 
    Władze wydały zezwolenie i przystąpiono do stawiania fundamentów, jednak nie udało się dotrzymać tajemnicy i nagle urzędnicy nakazali wstrzymać budowę. Przesłuchiwano podstawioną rodzinę, która uzyskała pozwolenie na budowę rzekomego domu. Próbowano groźbami wymusić informacje, co do rzeczywistych planów budowy. 



     W owym czasie ks. Nowobilski przebywał na rekolekcjach, gdzie „przez przypadek” dowiedział się o księdzu, który kilka miesięcy wcześniej wybudował w swojej parafii kaplicę w ciągu 24 godzin. Istniał bowiem przepis, który mówił, że budynek, który powstanie w takim czasie, nie wolno zburzyć. 



     To samo postanowiono dokonać w Ciścu. Zaplanowano rozpoczęcie budowy na ostatnią sobotę października. Tylko małe grono wtajemniczonych osób wiedziało o tym terminie. Niestety, znowu w jakiś sposób, służby bezpieczeństwa dowiedziały się o planach i po raz kolejny rozpoczęły się aresztowania i przesłuchania. Budowę odwołano. Ale nie na długo. Tydzień później w niedzielny poranek, naprawdę niewielka grupa ludzi, zaczęła budzić mieszkańców wioski i zwoływać na rzekomo mająca się odbyć mszę. Kiedy ludzie zeszli się na miejsce okazało się, że po mszy trzeba zakasać rękawy i wziąć się do budowy.


     Wielu zabrało się do pracy w odświętnych strojach, tak, jak przyszli na mszę. A później wszystko działo się błyskawicznie. Po kilku godzinach pojawiły się służby bezpieczeństwa i wszelkimi środkami starano się przerwać prace. Wyłączono nawet prąd we wsi i mieszkańcy pracowali przy świetle palących się dookoła opon. 



     Faktycznie kaplica stanęła po 24 godzinach i choć fachowcy twierdzili, że nie ma prawa ustać i że lada moment musi runąć, dzięki opiece Bożej, nie doszło do żadnej tragedii. Nawet władze na chwilę ucichły, ponieważ po cichu na to liczyły, że budynek runie i pociągnie za sobą ofiary, co będzie pretekstem do aresztowań i szybkiego załatwienia problemu.

     Należy wspomnieć także o tym, że mieszkańców i całą inwestycję w dużym stopniu wspierał i ochraniał Karol Wojtyła, który wtedy był kardynałem, bez jego pomocy byłoby jeszcze trudniej. 



     To nie był koniec wojny ze służbami bezpieczeństwa. Wioska przez całe następne dwa lata, dzień i noc, musiała pilnować kaplicy. Rozpisano dyżury, dopiero po tym czasie, kiedy Karol Wojtyła poświecił kaplicę, władze dały za wygraną i odpuściły.

czwartek, 29 sierpnia 2013

czas na miłość

    Tę krótką historię dostałem od kogoś, kto otrzymał ja smsem od kogoś, do kogo ta wiadomość dotarła od innej osoby.  
    I tak sam puszczam ją dalej w świat. Myślę, że wszystko to wiemy ale... 
Często zapominamy albo nie zastanawiamy się nad tym. 
    Może zdarzy się, że ktoś z Was będzie musiał albo chciał coś komuś napisać i nic twórczego i ciekawego nie wpadnie mu do głowy, wtedy może sam wysłać tę historię, by miłość płynęła dalej.

"Dawno temu na oceanie istniała wyspa, którą zamieszkiwały: emocje, uczucia i ludzkie cechy. Pewnego dnia wyspa zaczęła tonąć. Miłość czekała do ostatniej chwili. Gdy pozostał tylko skrawek lądu, poprosiła o pomoc. Bogactwo powiedziało, że na jego pokładzie nie ma miejsca na Miłość. Duma stwierdziła, że Miłość na pewno popsułaby wszystko na jej statku. Na zbutwiałej łódce podpłynął Smutek, ale zaraz odpłynął sam jak palec. Dobry Humor przepłynął obok Miłości, nie zauważając jej, bo był tak bardzo rozbawiony... Nagle Miłość usłyszała: "Chodź! Zabiorę Cię ze sobą" - powiedział nieznajomy Starzec. Miłość była tak szczęśliwa, że zapomniała zapytać kim jest jej wybawca. Dopiero Wiedza jej powiedziała: "To był Czas, bo tylko on rozumie, jak ważna w życiu każdego człowieka jest Miłość."

środa, 28 sierpnia 2013

święty czas rekolekcji

    Dziś parę słów o tym błogosławionym czasie rekolekcji w Korbielowie. 
Jak to zwykle bywa, przyjechałem na miejsce, czując dziwna pustkę. Ostatni okres to był ciągły stres, tysiące spraw do załatwienia, totalny brak czasu. Zmieniłem pracę. Zamknęły się pewne drzwi. Decyzja nie była łatwa ale kiedy przyszedł ten moment, byłem pewny, że moje kroki są właściwe. Otworzyły się nowe drzwi. Wierzę, że taka jest wola Pana i ufam, że droga zawodowa, którą kroczę jest wybrana przez Niego. Tylko, że to całe zamieszanie zdezorganizowało mi moje życie. Zaniedbałem modlitwę i potrzeby duszy. Dlatego, kiedy przyjechałem do klasztoru Dominikanów czułem się pusty, nie czułem obecności Boga i bardzo mi tego brakowało. 


    Ufałem jednak, ponieważ to nie działo się po raz pierwszy. Wierzyłem i pokładałem nadzieję, że dzięki temu miejscu, dzięki tym rekolekcjom wszystko wróci do normy.
Minął pierwszy dzień i nic. Nie wpadałem w panikę, pokornie i ze spokojem włączyłem się w program rekolekcji. Niby nic się nie działo ale powoli odczuwałem napływający spokój. Troski rozpływały się. Każda kolejna poranna adoracja była coraz bardziej intensywna. Nawet nie wiem, kiedy znowu zatopiłem się w bardzo osobistej rozmowie z Panem. Poczułem się znowu bezpiecznie, odczułem radość, wolność, spełnienie. Dobiłem do brzegu.


     W czasie tych kilku dni odwiedziliśmy niesamowite miejsca o kilku postaram się opowiedzieć. Dużo wędrowaliśmy pięknymi polskimi górami. Zakochałem się w Beskidach. Będę wrzucał zdjęcia z naszych wypraw. Na koniec otrzymaliśmy namaszczenie chorych i to było naprawdę niesamowite. Kiedy wracałem z rekolekcji, wydawało mi się, że jestem lekki, jak przysłowiowe piórko, a ciężar problemów szarej rzeczywistości odszedł w nieznane. Problemy nie zniknęły ale już inaczej na nie patrzyłem. 

      Panie dziękuje Ci za ten święty czas. Za Twoją obecność. Za wszelkie łaski i dary. Za to, że jesteś.
Dziękuje Ci także za tych ludzi, którzy byli tam ze mną. Każdy z nas niesie swoje własne świadectwo i jest siłą i wsparciem dla drugiej osoby. Proszę zaopiekuj się wszystkimi tymi, których spotkałem na rekolekcjach. Tak, jak prowadziłeś nas szlakami, prowadź przez życie, byśmy się nie zgubili.

(moja grupa właśnie medytuje... dobrze, że na zdjęciu nie słychać chrapania...)

Natchnieni - wiersz wyrobu własnego

Zwieszam głowę

klękam
zwieszam głowę
milczę
wiem, że jesteś Boże
wiem, że patrzysz na mnie
spoglądam na cały dzień
mijające sekundy
nic nie ukryję
nawet najmniejszej myśli
Ty wszystko wiesz
dlatego nie śmiem podnieść głowy
a w górze gwiazdy
księżyc jasno świeci
słyszę świerszcze
i moje serce
jak bije
dla Ciebie, Panie
choć nie potrafię tego wyrazić
wierzę jednak, że Ty wiesz
i mnie rozumiesz
nie muszę uciekać
nie muszę się chować
Ty mnie przecież kochasz
klęczę
ze zwieszoną głową
milczę
wyciągasz rękę
i głaszczesz mnie po głowie
nie potrafię zatrzymać łez 

(zdjęcie zrobione na rekolekcjach - Beskidy - Korbielów 2013)

Szafelnia - może wejrzy Pan na moje utrapienie

    Całe zamieszanie, które towarzyszyło mi w ostatnim czasie nie przeszkodziło mi tylko w jednym, by nadal z ogromną ciekawością „analizować” drugą Księgę Samuela i dziś przedstawiam kolejny fragment:
 
Potem zwrócił się Dawid do Abiszaja i do wszystkich swoich sług: «Mój własny syn, który wyszedł z wnętrzności moich, nastaje na moje życie. Cóż dopiero ten Beniaminita? Pozostawcie go w spokoju, niech przeklina, gdyż Pan mu na to pozwolił. Może wejrzy Pan na moje utrapienie i odpłaci mi dobrem za to dzisiejsze przekleństwo». I tak Dawid posuwał się naprzód wraz ze swymi ludźmi. Szimei natomiast szedł zboczem wzniesienia obok i przeklinał, ciskając kamieniami i rzucając ziemią. Król i cały lud przy nim będący przybył wreszcie znużony nad Jordan i tam odpoczął. Absalom i cały lud, <mężowie z> Izraela - weszli do Jerozolimy. Achitofel był razem z nim. Gdy Chuszaj Arkijczyk, przyjaciel Dawida, przyszedł do Absaloma, wołał do niego: «Niech żyje król! Niech żyje król!» Absalom pytał Chuszaja: «Taka twoja miłość do przyjaciela? Dlaczego nie poszedłeś za swym przyjacielem?» Chuszaj dał odpowiedź Absalomowi: «Nie. Kogo bowiem wybrał Pan i lud wraz z całym Izraelem, przy nim i ja jestem, przy nim pozostanę. Po drugie: Komuż będę służyć? Czy nie jego synowi? Jak służyłem twemu ojcu, tak będę służył tobie».
(2 Sm 16, 11-19)

    Ten fragment uderzył mnie dwoma kwestiami. Jak ciężko jest nam przyjmować trudy i cierpienie w życiu. Akceptujemy tylko łaski i dary od Pana, a kiedy zsyła na nas próby i przeszkody, zdziwieni zadzieramy głowy do góry, składamy ręce, padając na kolana i pytamy: dlaczego Boże? Zabierz od nas to cierpienie. 
     Nie zastanawiamy się, jaki jest powód tej sytuacji, nie patrzymy w przyszłość, nie ufamy Panu. A wszystko ma swój sens. Wielokrotnie takie ciężkie chwile popychają nas do kształtowania naszego charakteru, rozwijania cnót i hartowania ducha. Często po pewnym czasie okazuje się, że z tych „bolesnych” doświadczeń zrodziło się dużo dobra. Poza tym najczęściej są to konsekwencje naszych czynów, słabości, grzechów. Dawid uczy mnie przyjmować zarówno rzeczy piękne, dary, szczęście, jak również próby, które zsyła na mnie Bóg.
     W takich chwilach okazuje się, jak naprawdę ufam i wierzę. W owych momentach odsłania się prawda i moja rzeczywista, nieupiększona, nie zniekształcona relacja z Bogiem. Dawid uczy mnie pokory i akceptowania trudów, ponieważ ta pokora, prostota, akceptacja, zaufanie zbliżają mnie do Pana. Moje poddanie i ufność sprawią, że Bóg wybawi mnie z cierpienia.

    Druga sprawa to nasze ludzkie myślenie i przywiązanie do tego, co ziemskie, ludzkie. Absalomon pyta: dlaczego nie poszedłeś za swoim przyjacielem? W tym naszym życiu może to oznaczać różne sytuacje, pobłażanie przyjaciołom i bliskim, nawet wtedy, kiedy czynią źle, tylko po to, by ich nie urazić. Wzorowanie się na innych, nawet wbrew zasadom i woli Boga, byle tylko upodobnić się do reszty, nie „wyłamywać się”. Łamanie własnych zasad, by zachować przyjaciół i nie być wytkniętym palcem. Nie jesteśmy wierni Bogu, tylko ludziom, a przecież ludzki przewodnik może się mylić i zgubić zarówno siebie, jak i nas.

    Król i cały lud przy nim będący przybył wreszcie znużony nad Jordan i tam odpoczął. Jordan jest w Starym Testamencie wymieniony, jako główna rzeka Ziemi Obiecanej. Dawid przyjął z pokora swój los, obelgi i ataki. Nie zatrzymał się na tym, nie stanął w miejscu, nie jęczał i narzekał. Szedł dalej. Z pełna ufnością i wiarą w Boga. Doszedł do Jordanu i tam dopiero odpoczął.             

     Rzeka ta ma ogromne symboliczne znaczenie. Dla mnie jest symbolem źródła. Źródłem jest Pan. Tylko w Nim odnajdziemy spokój i radość. On jest sensem wszystkiego, co nas otacza i co nas spotyka.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Izaak - on się uśmiecha

A kiedy nawrócicie się do Niego całym sercem i duszą, aby przed Nim postępować w prawdzie,
Wtedy i On do was się zwróci i już nigdy nie zakryje przed wami swojego oblicza.
A teraz rozważcie, co wam uczynił i dziękujcie Mu głośno.
(Tb 13, 6-7)

Zwodniczy ratunek w koniu, bo mimo swej siły nie umknie. 
(Ps 33,17)

Niech nas ogarnie Twoja łaska, Panie, według nadziei pokładanej w Tobie.
(Ps 33,22)
 
Dajcie ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe.
(Rz 12,1-2)
  
(zdjęcie zrobione w Kościele św. Marcina w Kolonii -  opiekę nad tą świątynia sprawuje Monastyczna Wspólnota Jerozolimska - swoją drogą udział w jakiejkolwiek mszy lub modlitwie z tym zgromadzeniem zakonnym, jest niezapomnianym wydarzeniem - polecam)


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

powrót

    Ostatni czas był bardzo intensywny. Zmiana pracy, rekolekcje u Dominikanów, remont w domu. Jak w tym wszystkim nie zwariować? A przecież wciąż trwa walka, by kroczyć drogą, którą przygotował mi Pan. 


    Wydaje mi się, że zamknął się pewien etap w moim życiu. Dojrzałem do tego, by przejść na inną płaszczyznę relacji z Bogiem. A może mi się tylko wydaje? W każdym razie coś się zmieniło. Czuje większy spokój i ufność. Niby wszystko jest, jak było, a jednak....
    Być może da się to wyczuć w tym, co będę pisał. Zobaczymy. 

    Nagromadziło się znowu tyle spraw. Postaram się powoli spisać moje myśli, emocje i zdarzenia, które miały miejsce albo towarzyszyły mi w ostatnim czasie od ostatniego posta.
    Dziś zaczynam skromnie jeśli chodzi o ilość ale ten tekst jest tak mocny, że wystarczy za kilka elaboratów. Mnie powalił na łopatki. Czytając go, wydawało mi się, jakbym patrzył na kadry swojego życia. Z opadniętą szczęką śledziłem słowo po słowie, jakby były moje. 

    Koniec tego przydługiego wstępu. Do dzieła.


[...] Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach i tam Ciebie szukałem, biegnąc bezładnie ku rzeczom pięknym, które stworzyłaś. Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą. One mnie więziły z dala od Ciebie - rzeczy, które by nie istniały, gdyby w Tobie nie były. Zawołałaś, rzuciłaś wezwanie, rozdarłaś głuchotę moją. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją. Rozlałaś woń, odetchnąłem nią - i oto dyszę pragnieniem ku Tobie. Skosztowałem - i oto głodny jestem, i łaknę. Dotknęłaś mnie - i zapłonąłem tęsknotą za pokojem Twoim. [...]  

(św. Augustyn - Wyznania)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

krótka przerwa urlopowa

nie zaprzestaję pisać
chyba przyszedł czas na krótkie leniuchowanie
jednak zapisuję myśli na kartkach
wkrótce pojawię się znowu

wszystkim odwiedzającym życzę słońca 
pokoju w sercu
i bądźcie bogaci przed Bogiem
niech Matka Boża Was strzeże


(zdjęcie zrobione w Kościele monastycznej wspólnoty Jeruzalem w Kolonii)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Izaak - "On się uśmiecha"

A nadzieja zawieść nie może.  (Rz 5,5)

Niech nasza dro­ga będzie wspólna. Niech nasza mod­litwa będzie po­kor­na. Niech nasza miłość będzie potężna. Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać. (Jan Paweł II)

Żad­na noc nie może być aż tak czar­na, żeby nig­dzie nie można było od­szu­kać choć jed­nej gwiaz­dy. Pus­ty­nia też nie może być aż tak bez­nadziej­na, żeby nie można było od­kryć oazy. Pogódź się

 z życiem, ta­kim ja­kie ono jest. Zaw­sze gdzieś cze­ka ja­kaś mała ra­dość. Is­tnieją kwiaty, które kwitną na­wet w zimie. (Phil Bosmans)

Od­rzu­cając Bo­ga, od­rzu­casz nadzieję. Nadzieję na to, że nie ut­ra­cisz te­go, co zdobędziesz. Nadzieję na to, że gdy przyj­dzie do­konać wy­boru, do­konasz dob­rze, po­dej­miesz właściwą de­cyzję

 i że nie będziesz wówczas bezbronny.  (Andrzej Sapkowski)


Jesteś obdarowany

Czy zastanawiałeś się kiedyś nad godnością, jaką obdarzył Cię Bóg? Każdego z nas stworzył na Swój obraz i podobieństwo (Rdz 1,20 - 2,4), uczynił niewiele mniejszym od Aniołów (Ps 8,6)
 i ofiarował świat, abyśmy żyli i cieszyli się nim. Czy masz świadomość, jak zostałeś obdarowany? Rozejrzyj się po swoim życiu; zobacz, co uczynił Ci Wszechmogący, a znajdziesz powody 
do dziękczynienia.
   Zapraszam Cię dzisiaj do sporządzenia listy darów Pana, którą można wyciągać zawsze wtedy, gdy upadniemy i dominują nas mroczne myśli. Ona pozwala złapać potrzebną równowagę, po jej przeczytaniu najpierw pojawia się nadzieja, a po niej, powolutku, po cichutku wraca radość. Zaufaj, 

a zdziwisz się i ucieszysz.




  To naprawdę działa, a świadectwem niech będzie "skromna lista" pewnej zwyczajnej osoby, którą Bóg miłuje i która kocha Jego, ale strasznie się wykręcała i opierała, ale której sporządzenie jej przyniosło dużo dobra i radości.

Jestem wdzięczna Bogu za to, że wlewa w moje serce i życie dary i łaski:
    łaskę wiary,
    wierność,
    otwartość,
    cierpliwość,
    spokój i pokój, którym chcę się dzielić,
    poszukiwanie - dążenie do rozwoju,
    poczucie humoru,
    elastyczność,
    dobroć,
    umiłowanie sprawiedliwości, która nie jest równością,
    prawość,
    prostota,
    empatyczność,
    oszczędność,
    chęć niesienia pomocy,
    łatwość wybaczania,
    roztropność,
    lojalność,
    umiejętność kochania,
    troskliwość,
    bezinteresowność,
    patrzenie na świat z nadzieją,
    umiejętność znajdowania dobrych rozwiązań,
    mądrość życiowa,
    honor.

 Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła. ( Psalm 139,14)