poniedziałek, 29 lipca 2013

Natchnieni - Leopold Staff - Podwaliny

Budowałem na piasku
I zwaliło się.
Budowałem na skale
I zwaliło się.
Teraz budując zacznę
Od dymu z komina.

Szafelnia - słowo jest sędzią

Jezus zaś tak wołał: «Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał. Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić. Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział». 
(J 12,44-50)


     Dzięki Jezusowi zrozumiałem, jak bardzo błądziłem. Trzymałem się kurczowo iluzji. Marzyłem o życiu prostym, łatwym i przyjemnym. Zgadzałem się i przyjmowałem podróbki tego świata i wydawało mi się trzymam w dłoniach skarb. Szukając spełnienia biegłem, wciąż czując niepokój swoich pragnień. Bałagan, lęk. Nie rozumiałem miłości, prawdy, nie znałem prawdziwych uczuć. Żyłem, jakbym był w beczce śmiechu i wszystko było okropnie zniekształcone, nieprawdziwe, strasznie tandetne. 
    Jezus wniósł w moje życie światło i sens, teraz mimo tego, że wciąż upadam, stałem się bardziej świadomy i dojrzały. Wiem, czego zawsze chciałem, wiem, czego chcę teraz i dokąd zmierzam. Wiele spraw stało się jasnych i przejrzystych. Świat nie stracił na problemach i trudach ale dziś nawet bolesna sytuacja ma sens. 


    Chrystus nie potępia nas za złe czyny. Nawet jeśli grzeszymy, nie ocenia nas, nie karze. Daje nam wolność i możliwość podejmowania decyzji. Stoi zawsze obok i czeka na naszą chęć do współpracy. Jeśli tylko poprosimy, podniesie nas, pokieruje. Oddał życie za nas ale to my musimy się zgodzić na Jego obecność w naszym życiu. To nasz wybór.
    Jeśli odrzucimy Jego słowa, nie potępi nas ale naszym sędzią będą te słowa. Gdy grzeszymy, sami wyrządzamy sobie krzywdę. Źle czyniąc, ranimy własne serce, sumienie, duszę, godność. Nakładamy na siebie wyrzuty, wstyd, upokorzenie. Nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy, te negatywne emocje psują nas i niszczą od środka. Grzech więzi nas. Błędy, kłamstwo, oszustwo, "pielęgnowanie" słabości pociągają za sobą jeszcze większe zło. Zakładają nam na ręce i nogi, język więzy niemożliwe do zrzucenia. 
Słowa Chrystusa są prawdą, która będzie nas sądzić.
Jest jednak nadzieja, ponieważ Jezus jest zawsze obok.

przejmujący sygnał

Ten przejmujący sygnał ambulansu pogotowia ratunkowego wdziera się gdzieś w moje istnienie, jak ten krzyk z obrazu Mucha, i przenika w kręgi eteru, tworząc echo w tysiącleciach, odbijające się gdzieś o niebo i ziemię. To puls w wielkim mrowisku ludzkim, w którym w pośpiechu wszyscy mijamy się na peronie życia i śmierci, aby tylko zdążyć złapać szansę w klepsydrze z przesypującym się piaskiem… Złapać szansę!..
Wiedział o tym ten ślepiec-żebrak przy drodze… Szansa – jedyna szansa: Jezus przechodził tamtędy… Bartymeusz, syn Tymeusza, ślepiec, żebrak przy drodze woła głośno: „Jezusie, synu Dawida! Zmiłuj się nade mną!” (Mar. 10.46-52).
Gdziekolwiek by to było, w dżungli Afrykańskiej, w stepach Syberyjskich, w pustyniach betonowych osiedli, w celi więziennej, na studiach czy na łóżku szpitalnym; w całym tym mrowisku rodziny ludzkiej Jezus słyszy i pyta: „Kto się mnie dotknął?” (Mar. 5.30).
Niestety do tego trzeba dorosnąć, tak jak ta kobieta, jak ten ślepiec-żebrak, Bartymeusz syn Tymeusza, aby wołać głośno – to jedyna szansa. Wołać z głębi swojego jestestwa: „Jezusie! Synu Dawida! Zlituj się nade mną!” Potężne giełdy z przesypującymi się cyferkami piasku w klepsydrze przemijania, milionerzy i nędzarze, najnowsze technologie, nienawiść i zemsta, śmiech i płacz, i to przemijające wołanie – wołanie żebraka-ślepca z drogi życia: „Jezusie! Synu Dawida! Zmiłuj się nade mną…” Jezus przystanął i pyta: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. „Panie, abym przejrzał”…
Dziś jest to najważniejsza potrzeba współczesnego człowieka: odzyskać wzrok duchowy i ujrzeć swoją nędzę – swój bogaty prymityw ubrany w łachmany naszych mniemań o sobie… Bartymeusz syn Tymeusza pozostawił swój płaszcz i przegniłą szmatę słomianą, na której leżał. To była jedyna szansa jego życia… Pamiętaj! Dziś tam gdzie jesteś, Jezus właśnie przechodzi… 
(Jan Trojanowski)