Ostatni czas był bardzo intensywny.
Zmiana pracy, rekolekcje u Dominikanów, remont w domu. Jak w tym
wszystkim nie zwariować? A przecież wciąż trwa walka, by kroczyć
drogą, którą przygotował mi Pan.
Wydaje mi się, że zamknął się
pewien etap w moim życiu. Dojrzałem do tego, by przejść na inną
płaszczyznę relacji z Bogiem. A może mi się tylko wydaje? W
każdym razie coś się zmieniło. Czuje większy spokój i ufność.
Niby wszystko jest, jak było, a jednak....
Być może da się to wyczuć w tym, co
będę pisał. Zobaczymy.
Nagromadziło się znowu tyle spraw.
Postaram się powoli spisać moje myśli, emocje i zdarzenia, które
miały miejsce albo towarzyszyły mi w ostatnim czasie od ostatniego
posta.
Dziś zaczynam skromnie jeśli chodzi o
ilość ale ten tekst jest tak mocny, że wystarczy za kilka
elaboratów. Mnie powalił na łopatki. Czytając go, wydawało mi
się, jakbym patrzył na kadry swojego życia. Z opadniętą szczęką
śledziłem słowo po słowie, jakby były moje.
Koniec tego przydługiego wstępu. Do
dzieła.
[...] Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak nowa, późno
Cię umiłowałem. W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach i
tam Ciebie szukałem, biegnąc bezładnie ku rzeczom pięknym, które
stworzyłaś. Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą. One mnie więziły z dala
od Ciebie - rzeczy, które by nie istniały, gdyby w Tobie nie były.
Zawołałaś, rzuciłaś wezwanie, rozdarłaś głuchotę moją. Zabłysnęłaś,
zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją. Rozlałaś woń,
odetchnąłem nią - i oto dyszę pragnieniem ku Tobie. Skosztowałem - i oto
głodny jestem, i łaknę. Dotknęłaś mnie - i zapłonąłem tęsknotą za
pokojem Twoim. [...]
(św. Augustyn - Wyznania)