czwartek, 11 lipca 2013

Ważne - modlitwa w pewnej intencji

    Moja bardzo dobra znajoma podchodzi jutro (12.07) w Szczecinie po godzinie 12stej do obrony. Bardzo Was proszę o choćby krótką modlitwę w intencji wszystkich studentów, a przede wszystkim o pewność siebie, łaskę mądrości, odwagę i wiarę dla Gosi.

    Sami wiecie, że modlitwa wstawiennicza może zdziałać cuda, nie żebym nie wierzył w umiejętności i przygotowanie Małgorzaty ale sam przechodziłem obronę i wiem, że nerwy mogą wszystko popsuć. 

    Dziękuję wszystkim za poświęcenie odrobiony czasu i wsparcie modlitewne.


P.S.  praca została obroniona na 5tkę. dziękuję wszystkim, którzy choć na ułamek sekundy oderwali się od obowiązków, tudzież leniuchowania i wsparli Gosie modlitwą. wiem, po zapytaniach o wyniki, że było Was wielu. Bóg zapłać.

Izaak - on się uśmiecha

Błądziłem, zanim przyszło utrapienie. Dobrze to dla mnie, że mnie poniżyłeś, bym się nauczył ustaw Twoich.
(Ps 119, 67; 71)

Podnieś mnie, ilekroć mnie trwoga ogarnie, w Tobie pokładam nadzieję. 
(Ps 56,4)

Wszystko, co masz w sercu, uczyń, gdyż Pan jest z Tobą.
(2Sm 7,3)

Pobiegnę drogą Twych przykazań, Panie. Gdy szeroko otworzysz me serce.
(brewiarz)

Postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. 17 Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie.
(Ga 5,16-17)

Globalna adoracja - ks.Tomasz Jaklewicz - cz. 1

ZAGONIONA MARTA W NAS


    W naszych zagonionym świecie adoracja, czyli trwanie w ciszy, w skupieniu przed obliczem Boga, może wydawać się czasem straconym, bezproduktywnym. Klęczeć czy siedzieć bezczynnie, gdy tyle dobrego można by zrobić w tym czasie? O tym właśnie opowiada ewangeliczna opowieść o Marii i Marcie. Lubię wracać do tej sceny (Łk 10,38-42). Jest w niej zachęta do adoracji pochodząca od samego Pana.


     Marcie też się wydawało, że skoro tyle jeszcze jest do zrobienia, to nie można sobie pozwolić na luksus siedzenia i wpatrywania się w Jezusa. Więc w dobrej wierze "uwijała się dokoła rozmaitych posług". Wszystko dla Jezusa. No tak, tylko czy On akurat tego od niej oczekiwał? Niekoniecznie. Zagoniona Marta jest nam bliska. Wszystkim kobietom przemęczonym obowiązkami, pracoholicznym mężczyznom, siedzącym w firmie od rana do późnego wieczora. - Takie czasy, proszę księdza! Hm, owszem. Nie wyskoczymy z naszego życia, z naszych czasów, z sieci zależności, które oplatają nas jak pajęczyna. To jasne. Ale jeśli poddamy się bezrefleksyjnie tej presji, zgubimy rzeczy najważniejsze. Stracimy sens, smak życia i miłości, wiarę, a w końcu samych siebie.



     Popatrzmy raz jeszcze na Martę. Czym kończy się jej gonitwa? Wypada z kuchni i całą skumulowaną w sobie złość wyładowuje na Jezusie: "Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła". Ileż tu emocji, oskarżeń, żalu do innych. Bóg mnie zostawił, jest Mu obojętny mój los. On ewidentnie nie widzi, że już nie wyrabiam, że mam tego za dużo na głowie, że nikt mi nie chce pomóc. Nawet najbliżsi, na których liczyłam. Panie, pogoń ich do roboty, patrz, ile jeszcze jest do zrobienia! Przemęczenie, pretensje do ludzi i do Boga, samotność, frustracja, gorycz, zagubienie, skołatane nerwy, brak radości życia, nieumiejętność świętowania, odpoczynku. To wszystko może także gromadzić się gdzieś w nas.