czwartek, 17 października 2013

szafelnia - niewiara, błahostki, prośby - 101 drobiazgów

Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli». A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: «Czy nie jest to syn Józefa?» 
(Łk 4, 20-22)


    Dlaczego mieszkańcy Nazaretu nie zobaczyli w Jezusie Zbawicie? Dlaczego nie uwierzyli w Niego i nie przyjęli Chrystusa do swojego życia?
    Myślę, że to pokazuje, jak bardzo zamknięte są nasze serca i jak mocno ograniczone jest nasze myślenie. Jak mało pragniemy, by Bóg to zmienił. Kierujemy się tym, co pochodzi od nas. Sami myślimy. Sami decydujemy. Sami działamy. 
    Patrząc na Pana Boga nakładamy na Jego obraz filtry. Grube warstwy. Wiele jest tych warstw, na przykład filtr naszych przekonań, naszych zwyczajów, sposobu myślenia. Kolejne warstwy to myśli, czy coś wypada, czy to zgadza się z moim światopogladem, czy to Panu Bogu by się spodobało. 

    Ostatnio przydarzyła mi się pewna rozmowa. Byłem w drodze ze znajomą, niepełnosprawna osobą. Tego dnia rano okropnie padało. Za oknem było szaro i ponuro, bez najmniejszych śladów słońca. Nie marudziłbym za bardzo, gdyby nie fakt, że akurat wtedy potrzebna nam była pogoda, przynajmniej, by było sucho, głównie ze względu na tę osobę, która siedzi w wózku. I kiedy dojechaliśmy do miasta nagle pogoda poprawiła się, nawet wyszło słońce. Wtedy w rozmowie powiedziałem, że Bóg wysłuchał mojej modlitwy i prośby. Owa osoba była zaskoczona, rzekłbym nawet trochę zbulwersowana, ponieważ, cytuję jej słowa: jak można Panu Bogu zawracać głowę takimi błahymi sprawami, przecież On ma ważniejsze rzeczy na głowie. 

    Zarówno w tamtym momencie, jak i teraz uważam, że ta osoba nie ma racji. Sądzę, że nasze myślenie jest naprawdę ograniczone, a obraz Pana Boga zniekształcony. Nasza wiara nie jest wolna, jest zniewolona przez nasze pojmowanie Bożej wszechmocy i miłosierdzia. 
   Pan Jezus uczy nas byśmy byli, jak dzieci. A jakie są dzieci? One przychodzą do swoich rodziców ze wszystkim. Ze smutkami i z radościami. Potrafią się dzielić każdą emocją. Przychodzą z ufnością, że nie zostaną odtrącone. Przychodzą do rodziców, przy których czują się bezpiecznie i przed którymi nie mają tajemnic. Nie patrzą na to, czy wypada mamę poprosić o lizaka, czy tatę o pomoc. Przychodzą z pragnieniami, marzeniami, wierząc, że ich prośby mogą zostać wysłuchane. 


    Nie chcę przez to powiedzieć, że Pana Boga mamy traktować instrumentalnie ale On przecież zna nas najlepiej, a także to, co czujemy. Przed Nim nic nie ukryjemy, więc nie bójmy się z Nim rozmawiać o wszystkim. Kiedy z kimś częściej przebywamy i rozmawiamy, poznajemy go lepiej i budujemy mocniejszą więź. Myślę, że nic nie jest błahe, a najważniejsze jest, że ufamy, że Bóg jest wszechmocny i nieskończenie dobry.
    Oczywiście uczmy się też pokornego przyjmowania rzeczy, które nie są po naszej myśli, bowiem nie wszystko to o co prosimy, jest nam tak naprawdę potrzebne.

Izaak - on się uśmiecha

Rozpoznać w losu przemianach Najświętszą wolę Chrystusa.
(brewiarz)

Ludzkie wsparcie jest zawodne.
(Ps 108)

Bóg jest dla niej ucieczką i siłą, dlatego się nie zachwieje. 
(brewiarz)

Z całego serca zaufaj Mnie, a ja Cię poprowadzę.
(Prz 3,5)

Krótko mówiąc, nieomylnym sprawdzianem, czy naukę Ewangelii rozumiemy autentycznie, jest to, czy pobudza nas ona do miłości.
(Tajemnice biblii) 

Natchnieni - o. Alojzy Henel

"Powracać do modlitwy
 młodziutkiej,
 świeżej,
 jak wiosenna zieleń
 w koniuszkach pączków.
 
 Powracać do rozmowy
 delikatnej,
 wrażliwej,
 otwartej,
 zapatrzonej w ludzi,
 jak oczy małych dzieci.
 
 Powracać,
 gdy ma się sto lat,
 i trzeba to osiągnąć
 wysiłkiem całego ciała
 i całej duszy."