W modlitwie jest kilka elementów ważniejszych aniżeli zanoszone w niej słowa. Słowa mojej modlitwy są oczywiście bardzo ważne. Nie bez znaczenia jest to, co zanoszę Panu, z czym się do Boga zwracam i w jaki sposób ale są w modlitwie co najmniej trzy rzeczy jeszcze ważniejsze.
Po pierwsze modlitwa jest rozmową człowieka z Bogiem. Warunkiem bez którego żadna rozmowa nie może istnieć jest nawiązanie łączności z drugą osobą, "pozyskanie" jej obecności. Można z pełnym przekonaniem powiedzieć, że jest to o wiele ważniejsze w modlitwie, niż słowa. Bycie w obecności Boga, jak ktoś kochający. Czasami Boża obecność tak mocno nas pochłonie, że niepotrzebne będą słowa. Wtedy jesteśmy w Jego obecności i czujemy pragnienie, by przeniknął całe nasze serce. Mimo, że nie wypowiadane jest ani jedno słowo, to jest to najprawdziwsza modlitwa.
Po drugie w rozmowie bardzo istotne jest nie tyle mówienie, co słuchanie. A co dopiero w obecności Boga. Moglibyśmy nawet stwierdzić, że nie wypada nam mówić. Poza tym, co byłoby odpowiednie. A może to Bóg chce nam coś powiedzieć? Dlatego modlitwa potrzebuje wyciszenia się i otwarcia uszu duszy. Zatem wsłuchiwanie się w Boży głos jest również prawdziwą modlitwą, nawet jeśli z naszej strony nie padnie nawet słowo.
Po trzecie rzecz ważniejsza, niż słowa, a mianowicie miłość, rozmowa z Bogiem w miłości. Taka rozmowa nie polega tylko na przekazywaniu sobie słów ale na dawaniu siebie.
sobota, 12 października 2013
miłość nie szuka swego - według Moniki
"Ach, żyć miłością - to dawać bez miary,
bo kto miłuje, w liczbach się nie gubi
i nic za swoje nie żąda ofiary,
wiedząc, że miłość rachować nie lubi.
Lekko biec mogę, bo wszystko oddałam
Sercu Bożemu, co tryska słodkością.
Jeden skarb tylko sobie zatrzymałam,
żyję miłością!"
(św. Teresa z Lisieux)
bo kto miłuje, w liczbach się nie gubi
i nic za swoje nie żąda ofiary,
wiedząc, że miłość rachować nie lubi.
Lekko biec mogę, bo wszystko oddałam
Sercu Bożemu, co tryska słodkością.
Jeden skarb tylko sobie zatrzymałam,
żyję miłością!"
(św. Teresa z Lisieux)
Żyjemy w kulturze, która systematycznie oducza nas czynienia daru z naszego życia na rzecz egoistycznego i natychmiastowego zaspokajania potrzeb, dlatego tak trudno jest nam zgodzić się na miłość, która nie szuka swego. Swojego dobra, sławy, racji, pożytku czy korzyści.
Obawiamy się podświadomie, że jak sami o siebie nie zadbamy, to już nikt tego nie uczyni. A jeżeli już mamy nie szukać swego to czyjego? Osoba wierząca nie powinna mieć z tym problemu, wszak Jezus powiedział: "Szukajcie wpierw królestwa niebieskiego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane". Jezus zmienia optykę i zaleca, aby zająć się Nim, szukaniem Bożej sprawiedliwości w swoim sercu, a On zajmie się wszystkim innym.
W miłości, która nie szuka swego chodzi o przeniesienie akcentu - z siebie na Boga i zaraz później na drugiego człowieka. Tylko potrzeba w to uwierzyć, że "wszystko inne będzie nam dodane", tak ja uczyniła to Maryja, czy święta Tereska.
Subskrybuj:
Posty (Atom)