Kilka słów po dzisiejszej medytacji. Tym razem Samuel odkrył
przede mną piękny przekaz. Te słowa powaliły mnie, oczywiście w pozytywnym
sensie. Od razu wyryły się w mojej głowie i tam już chyba pozostaną. Będzie także
o fragmencie, który mnie niesamowicie rozbawił. Moja znajoma często powtarza, że
Pan Bóg ma ogromne poczucie humoru. Zgadzam się z tym całkowicie.
Fragment wyjęty oczywiście z 1szej Księgi Samuela.
Rzekł Pan do Samuela:
Dopókiż będziesz bolał nad Saulem, że ja nim wzgardziłem, aby nie był królem
nad Izraelem? Napełnij oliwą twój róg i idź: Posyłam cię do Jessego do Betlejem,
gdyż między jego synami upatrzyłem sobie króla. Samuel odrzekł: Jakże pójdę?
Usłyszy o tym Saul i zabije mnie. Pan odpowiedział: Weźmiesz ze sobą jałowicę i
będziesz mówił: "Przybywam złożyć ofiarę Panu". Zaprosisz więc
Jessego na ucztę ofiarną, a Ja wtedy powiem ci, co masz robić: wtedy namaścisz
tego, którego ci wskażę. Samuel uczynił tak, jak polecił mu Pan, i udał się do
Betlejem. Naprzeciw niego wyszła przelękniona starszyzna miasta. [Jeden z nich]
zapytał: Czy twe przybycie oznacza pokój ? Odpowiedział: Pokój. Przybyłem złożyć
ofiarę Panu. Oczyśćcie się i chodźcie złożyć ze mną ofiarę. Oczyścił też
Jessego i jego synów i zaprosił ich na ofiarę. Kiedy przybyli, spostrzegł
Eliaba i mówił: Z pewnością przed Panem jest jego pomazaniec. Pan jednak rzekł
do Samuela: Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, nie uważam go
za godnego. Albowiem Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek
patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce. (1Sm 16,
1-7)
W drugim zdaniu
zawarte są według mnie dwie ważne informacje. Mianowicie pierwsza, to kolejny
raz podkreślenie, by nie żałować straty. Prawdziwa więź z Bogiem sprawia, że jesteśmy
świadomi swojej grzeszności i tego, że upadamy, popełniając błędy. Jednakże
miarą naszej wiary jest świadomość miłosierdzia Boga. Oczywiście nie znaczy to,
że mamy bezkarnie grzeszyć, ponieważ Bóg nam przebaczy. Chcę przez to powiedzieć,
że powinniśmy potrafić ze skruchą stanąć przed Bogiem, by wyznać Mu nasze błędy,
a także z pełną świadomością i ze spokojem przyjąć konsekwencje naszego
grzechu. Przyjąć Boża „kare” bez słowa skargi i żalu. Dlatego Bóg pyta Samuela,
jak długo będziesz żałować Saula? Saul odwrócił się od Pana i nie wykonywał
Jego poleceń. W związku z tym, Bóg odrzucił go, jako króla. Zachowanie Saula było
jedynym powodem utraty przez niego panowania. Nie Boża wola, tylko sam Saul był
winny.
Druga ważna kwestia. Pan Bóg wzgardził Saulem, jako królem ale nie wzgardził
nim, jako człowiekiem. Można by rzec dal mu szansę na prawdziwą skruchę i żal
za grzechy. Podobnie, jak dał szansę Kainowi, po tym, jak ten zamordował brata.
Wówczas Bóg zapytał się Kaina: gdzie jest Twój brat? Kain miał wybór, mógł paść
przed Panem na kolana i w skrusze wyznać swój zły czyn, błagając o przebaczenie albo, jak się dalej stało, „iść
w zaparte”.
W odpowiedzi Samuela na polecenie Boga, by pójść namaścić nowego króla w pierwszej chwili zobaczyłem słabość. Prorok wystraszył się, że zostanie zabity przez Saula ale później zacząłem się nad tym zastanawiać i stwierdziłem, że to niemożliwe.
Samuel był jednym z najwierniejszych sług Pana, po tym wszystkim, czego doświadczył, odrzuciłem jego odmowę, jako świadectwo strachu, czy braku
zaufania do Bożej opatrzności. Pomyślałem sobie, że raczej jest to obawa o to,
czy jest w stanie spełnić nakaz Boga, obawa, że nie będzie w stanie wypełnić powierzonego mu dzieła. Poza tym zachowanie Samuela pokazuje nam, że jeśli się trwa w prawdziwej więzi z Bogiem, On pozwala nam na dialog ze
sobą.
Naprawdę rozbawiła mnie reakcja starszyzny z Betlejem, która wyszła Samuelowi na przeciw z pytaniem: Czy Twoje przyjście oznacza pokój? Wyobraziłem sobie tą scenę i wydala mi się zabawna. Choć jeśli się głębiej zastanowimy na tymi słowami i strachem, pewna rzecz wydaje się dość ważna. Skoro w ten sposób zachowała się starszyzna, oznacza to, że byli świadomi swojej grzesznej natury
i w związku z tym liczyli się z ewentualną karą Bożą. Jak dalece to
zachowanie jest inne od stanowiska faryzeusza wspominanego w
przypowieści o faryzeuszu i celniku, który tak bardzo jest pewny
siebie i swojej bezgrzeszności.
Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden
faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże,
dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy,
albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze
wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu
wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie,
grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się
wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony (Łk 18,9-14).
"Nie zważaj na jego wygląd i wzrost", te słowa kieruje Bóg do każdego z nas. Jak bardzo ludzkie jest powierzchowne ocenianie. Jak często krzywdzące jest wyciąganie wniosków na podstawie zewnętrznych informacji.
Kierowanie się stereotypami, opinią innych, brakiem obiektywnej wiedzy.
Pierwszy król Izraela był pięknym, rosłym i bardzo silnym mężczyzną ale to nie ustrzegło go przed zamysłami jego własnego serca i odejściem od Boga.
Cóż ostatnie zdanie
jest streszczeniem tego, co powyżej zapisałem. Jest tak cudne w swojej
prostocie, że nie potrzebuje żadnego komentarza. Natomiast wymaga od nas, byśmy
te słowa wyryli w naszych sercach i starali się nimi kierować w życiu.