W związku z tym, że się jeszcze nie "przestawiłem", po powrocie z wyjazdu służbowego. Ale tak jest, kiedy przebywa się kilka dni na wysokości 1600 m npm., a później wraca się na niziny. Wykorzystam dziś słowa Moniki do napisania kolejnego posta. Otóż jakiś czas temu zaproponowałem jej pewną dyskusję i jej owocem jest definicja miłości cierpliwej. Oczywiście rozmawialiśmy na temat listu do Koryntian (1Kor 13). Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się kolejne przemyślenia dotyczące owego fragmentu Pisma Świętego.
Święty Paweł wymieniając cechy prawdziwej miłości cierpliwość umieszcza
na pierwszym miejscu sugerując niejako jej fundamentalne znaczenie.
Przeczytałam, że cierpliwość to pierwsze imię miłości. Miłość to dar i
zadanie. Jestem przekonana, że tylko z Bożą pomocą można je zrealizować.
Pan Bóg jest świetnym pedagogiem i nie zostawia nas samym sobie, daje
drogowskazy. Jednym z nich jest właśnie cierpliwość, która chroni przed
pośpiechem, radykalnymi krokami. Cierpliwość czyni nas mądrymi. Nie
popycha ku wyciąganiu pochopnych wniosków czy formułowaniem pośpiesznych
sądów.
Cierpliwość jest wyrazem dobrej woli - daje szansę drugiemu
człowiekowi. A szczególnie wspólne życie bardzo często wywołuje
sytuacje, które tylko cierpliwość potrafi opanować. Cierpliwość pozwala
być sobą. Wiem, że każdy ma potknięcia, popełnia błędy i będąc osobą
cierpliwą ofiaruję mu więcej czasu niż nawet zasługuje, by błędy
naprawił.
Patrząc na wyraz "cierpliwość" można zauważyć bliskość do
"cierpienia", bo to wcale nie jest łatwe. W każdej relacji, nawet
wydawałoby się najlepszej, dojdziemy do różnic i one z jednej strony
mogą ubogacać, a z drugiej powodować konflikty, bo rzeczywistość okazuje
się tak często inna niż oczekiwania i wtedy cierpliwość może okazać się
zbawienna, bo nie będziemy stawiać spraw na ostrzu noża. Cierpliwość
(gdzieś o tym czytałam) jest mostem między wyobrażeniami a realnością.
Cierpliwość buduje, jej brak zamienia życie w piekło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz