wtorek, 23 kwietnia 2013

Nocne czuwanie w Katedrze



    Z lekkim opóźnieniem opowiem Ci dziś o moim kolejnym nocnym czuwaniu w Katedrze.
Pytasz, czy wyciągnąłem dla Ciebie karteczkę z fragmentem Pisma Świętego?
Oczywiście, jak mógłbym zapomnieć.
Oto słowa, które skierował do Ciebie Pan:

Ulituje się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości. (Mi 7,19)

    Raz w miesiącu w Katedrze w Kolonii odbywa się nocne czuwanie z wystawionym Najświętszym Sakramentem.



    Odkąd przeżyłem to po raz pierwszy, robię teraz wszystko, by zawsze być tego dnia razem z innymi i adorować Chrystusa.
    Na początku o godzinie 18.00 jest msza święta. Już w jej trakcie unosi się w powietrzu napięcie i oczekiwanie. Ilekroć jestem w środku, to miejsce robi na mnie wielkie wrażenie. Katedra jest ogromna, ma przepiękne olbrzymie witraże,

zdobiony sufit, mnóstwo rzeźb 


i obrazów.

Bardzo lubię boczny ołtarzyk Maryi.


    Wiesz, kiedy człowiek tam przebywa, naprawdę czuje obecność Boga. Msza nie wyróżnia się niczym szczególnym, poza tym, że słowa i muzyka w takim miejscu inaczej brzmią. Po mszy wszyscy muszą opuścić katedrę, ponieważ główna nawa jest wyłączona z obiegu, tylko bocznymi drzwiami wchodzi się na tyły, pod ołtarz. 


    Wyobraź sobie tą ogromną katedrę. Światła są wyłączone, tylko widoczna jest wyznaczona przez świecące się świeczki, droga pod ołtarz. 


    Przy wejściu stoją zawsze uśmiechnięci i życzliwi wolontariusze i ludzie związani z ruchem młodych chrześcijan. Od nich można dostać świeczkę, którą zapala się i stawia przed ołtarzem.
    Nie wiem dlaczego ale te kilkanaście metrów, które pokonuję od drzwi do ołtarza, zawsze są niesamowite. Kiedy w końcu staję przed Chrystusem uśmiecham się, a serce się raduje. W tle, za ołtarzem widać złotą urnę w której spoczywają relikwie Trzech Króli. 


    Przed ołtarzem są trzy schodki, na których ustawia się zapalone świeczki. Na początku jest ich kilka, a później robi się płonące morze. 


    Tam też stoją dwa kosze z karteczkami z fragmentami Pisma Świętego. Każdy może wylosować sobie kartkę, wierząc w to, że te właśnie słowa kieruje do niego Pan. Jest też skrzynka, do której wrzuca się kartki z napisanymi intencjami.
    Przed schodkami, trzy pierwsze rzędy to małe dywaniki, na których można uklęknąć, by pomodlić się. 


    Z tyłu są tradycyjne ławki i krzesła ale ja wole tą bliskość Chrystusa.
   Oczywiście całość oprawiona jest w piękną muzykę i od czasu do czasu recytowanymi modlitwami. Grupy śpiewające zmieniają się co jakiś czas w związku z tym muzyka nie jest monotonna. 


      Atmosfera jest niesamowita. Mi najbardziej podoba się to, że przez cały czas, aż do północy, przychodzą nowi ludzie. Niektórzy zostają tylko na moment, zapalają świeczkę i wychodzą. Inni klękają i zostają dłużej. Duża grupa trwa na czuwaniu cały czas. Czasami, gdzieś za plecami słyszę płacz. Widzę różne twarze, niektóre uśmiechnięte, niektóre zamyślone, smutne i puste albo i te pełne wiary i nadziei. 


    Te kilka godzin w katedrze na czuwaniu dają mi zawsze dużo siły. Wracam zazwyczaj jakiś taki lżejszy. Radośniejszy sercem, spokojniejszy, pozytywnie nakręcony. Wiele myśli, przemyśleń, wniosków. 


    Do tej pory Chrystus zawsze był obecny i za każdym razem rozmawialiśmy sobie.

4 komentarze:

  1. Lubie nocne czuwania u nas są raz w miesiącu :)
    takie młodzieżowe...
    czemu nie chcesz mi odpowiedzieć w poprzednim poście o Marysi?
    Pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu czuwania są otwarte wiekowo i przychodzą bardzo różni ludzie. Różni kolorem skóry, wyglądem, wykształceniem, wiekiem. I to w tym wszystkim jest takie niesamowite.
      Wszystko, co wiem napisałem, nie zmyślę tego, czego nie wiem.
      pozdrawiam Maciej

      Usuń
  2. Ja czekam na 14 czerwca i czuwanie całonocne przy moim Janku Bosko...
    Ale mi się niestety chyba nie uda...
    Uwielbiam nocne czuwania ale troche inne...
    W Myśliborzu wyglądają one tak:
    Jest Apel Jasnogórski o 21 i rozpoczęcie czuwania :)
    Później zawiązanie wspólnoty i poznawanie się...
    Później zazwyczaj I część konferecji praca w grupach i po później Adoracja z możliwością spowiedzi, gdy się skończy a każdy będzie pojednany chwila na przygotowanie i Eucharystia... Na koniec jeszcze Kilka słów i zabawa śpew i inne takie szalone pomysły Sióstr :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawie jak Nasza ( Szczecińska a teraz już poszło w Polskę czyli Polska) Msza Święta z Życiem bez prądu :)
    U nas 25 każdego miesiąca tak się świeci :)
    Nie ma światła tylko świeczki... I później toast "ZA ŻYCIE"
    To magia nasza magia obrońców życia...
    czekam cały miesiąc na tę jedną chwilę :)
    A lubię śpiewać i zcasem grywać na czuwaniach i mszach :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń