niedziela, 8 grudnia 2013

pies z żółtym sercem - cz.3

 

Pies zaczął pocierać łapą swój czarny nos. 
- to nie jest psi koc - zawarczał - to jest koci koc
- skąd możesz to wiedzieć? - zapytała Lotta
- przecież to czuć - rzucił pies pełnym wyrzutów tonem - jeśli nawet mówię kocim językiem, nie oznacza to od razu, że śpię w kociej pościeli.
Feliks pochylił się nad posłaniem i zaczął obwąchiwać.
- ani trochę nie pachnie kotem - powiedział.
- ludzkie nosy - zaczął pies - ludzkie nosy kompletnie nic nie czują!!!
- no dobrze - powiedziała dziewczynka - przyniosę ci więc poduszkę.
Kiedy drzwi szopy powoli zamknęły się za Lottą, pies podejrzliwie obserwował Feliksa. W przypadku chłopców nigdy nie wiadomo co mogą zrobić. Czy to przyjaciel, czy wróg? Zastanawiał się pies. Później pomyślał sobie, że może nie byłoby głupie, pokazać trochę zęby. 
- bardzo chciałbym usłyszeć język koci -wyszeptał Feliks i zaczął grzebać w kieszeni kurtki - jeśli dam ci moje ostatnie ciastko, zrobisz to dla mnie?
W przypadku chłopców nigdy nie wiadomo, pomyślał pies. Być może trzyma w ręce kamień. Ostrożnie zaczął obwąchiwać dłoń chłopca.
- rzeczywiście, bezspornie to jest ciastko.
Pies wygiął grzbiet, wyciągnął przednie łapy i zaburczał. Po czym delikatnie otarł się o nogi Feliksa i w tejże chwili wyglądał, jak gruby kot sąsiada.
- Miauuu - powiedział pies
- niesamowite - chłopiec potarł sobie oczy ze zdumienia - mógłbym przysiąść, że jesteś kotem. 
- zrób to jeszcze raz - poprosił Feliks
Pies pokazał swoje wielkie białe zęby
- ciastko.
Chłopiec upuścił ciastko i w tej samej sekundzie zniknęło ono w psim pysku. Feliks uklęknął obok psa. 
- mogę cię pogłaskać? - zapytał cicho.
Pies nie odpowiedział.
Wtedy chłopiec wyciągnął ostrożnie rękę i pogłaskał go po grzbiecie.
Pies zamarł i trwał w milczeniu.
Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio ktoś w ten sposób go dotknął. Ludzkie ręce biją. Ludzi trzeba się bać, najlepiej od razu gryźć. tak samo, jak trzeba od razu ugryźć w nogę. Nogi ludzkie tylko kopią, wciąż rozdają kopniaki. 
Pies nauczył się, że musi być szybki, ostrożny i szybki. Pokazać zęby, ugryźć i uciekać. 
Tutaj jest zupełnie inaczej, pomyślał pies. Przypomniał sobie, jak to był dawno temu, kiedy był mały i kiedy pił ciepłe mleko u swojej mamy. Po tym zawsze go wylizywała miękkim i ciepłym językiem. Wtedy czuł się dokładnie tak, jak teraz. Teraz, gdy czuł na sobie rękę chłopca.
Pies stał całkiem spokojnie i im dłużej Feliks go głaskał, tym mniej odczuwał strach.
Słońce wpadało skąpo przez brudne szyby do środka. A chłopiec z psem stali tak, jakby od zawsze do siebie należeli.
Chciałbym by czas się zatrzymał, pomyślał chłopiec. 
Chciałbym by czas się zatrzymał, pomyślał pies.
W tym momencie, gdy obaj tak pomyśleli, spotkał się ich wzrok, a pies zrozumiał, że właśnie wyciągnął największy los na loterii. Nagle zrobiło mu się słabo, a jego psie oczy stały się duże i wilgotne.
- jak się właściwie nazywasz? - zapytał Feliks
Pies myślał przez chwile ale nic mu nie wpadło do głowy. Nikt nie dał mu imienia.
- pies - wyszeptał cicho i trochę się zawstydził.
Feliks zaśmiał się.
- dobre imię, zazwyczaj psy wabią się Reks albo Azor ale pies ... do tej pory nie słyszałem. Skąd masz to imię?
Pies zmarszczył czoło i zastanowił się.
- to bardzo długa historia - powiedział
- ooo proszę, opowiedz mi ją !!!
Chłopiec zapiszczał z ciekawości. Pies doskonale to zauważył ale w owej chwili nie przychodziła mu do głowy żadna dobra historia. Wtedy pomyślał, potrzebuję czasu, czasu, by wymyślić opowiadanie. Zaczął więc kaszleć i chrząkać. 
- co ci się stało - zapytał wystraszony Feliks i poklepał psa po grzbiecie - jesteś chory?
- wody - krzyknął pies - wody!!!
W tej chwili drzwi szopy otworzyły się i weszła Lotta. Niosła ze sobą ulubioną poduszkę ale zamarła podobnie, jak chłopiec na widok kaszlącego psa. 
- szybko - krzyknął chłopiec - on potrzebuje wody.
Drzwi zaskrzypiały ponownie i pies został sam. Zaczął obwąchiwać narzędzia w szopie, a później obszedł całą szopę dziadka Fryderyka. Następnie wszedł na poduszkę Lotty, okręcił się trzy razy dookoła i położył się z głową w stronę drzwi, uszy postawił nasłuchując. W końcu nigdy nie wiadomo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz