poniedziałek, 18 listopada 2013

szafelnia - Syn Człowieczy jest panem szabatu

W pewien szabat przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i wykruszając je rękami, jedli. Na to niektórzy z faryzeuszów mówili: «Czemu czynicie to, czego nie wolno czynić w szabat?» Wtedy Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nawet tegoście nie czytali, co uczynił Dawid, gdy był głodny on i jego ludzie? Jak wszedł do domu Bożego i wziąwszy chleby pokładne, sam jadł i dał swoim ludziom? Chociaż samym tylko kapłanom wolno je spożywać». dodał: «Syn Człowieczy jest panem szabatu». W inny szabat wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę. Uczeni zaś w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go. On wszakże znał ich myśli i rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: «Podnieś się i stań na środku!» Podniósł się i stanął. Wtedy Jezus rzekł do nich: «Pytam was: Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy wolno źle czynić; życie ocalić czy zniszczyć?» I spojrzawszy wkoło po wszystkich, rzekł do człowieka: «Wyciągnij rękę!» Uczynił to i jego ręka stała się znów zdrowa. Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, co by uczynić Jezusowi.
(Łk 6, 1-11)

    Piękny fragment. Niestety odkrywający zapewne także i u nas słabości i grzechy. Mnie zmusił do refleksji i przyznania się do tego, jak często bardzo ślepo i lekceważąco podchodzę do dni Bożych. Nie chodzi tu wcale o to, że nie starałem się zachować świątecznego charakteru tego dnia. Uświadomiłem sobie, że robiłem to dla owego dnia, a nie dla Boga.
    A przecież: Syn Człowieczy jest panem szabatu.
Cokolwiek robimy, powinniśmy czynić z myślą o Nim i dla Niego.
Myślę, że tego właśnie nie potrafili zrozumieć uczeni w piśmie i faryzeusze.
     Ten fragment na pierwszy rzut oka wprowadza zamęt i z pewnością rodzi pytanie: czy Pan Jezus nakłania nas do nieprzestrzegania prawa? Pozornie można by było tak pomyśleć. Tu od razu przypominają mi się słowa Chrystusa, że nie przyszedł znieść prawa ale go wypełnić. Długo się nad tym zastanawiałem i zrozumiałem, że jak zwykle Jezus uczy nas miłości. Miłości do Boga, która objawia się w oddawaniu Mu czci i chwały, obojętnie, co robimy. I tak naprawdę uzdrowienie tego mężczyzny w synagodze było tylko częściowo dobrem dla niego. 

    Jak zwykle stało się to na chwałę Boga i po to, by otworzyć niedowiarkom oczy, wzmocnić wiarę tych, którzy kroczyli za Chrystusem. Jezus uczy nas miłości do drugiego człowieka, która pokazuje, że powinniśmy nieść pomoc nawet za cenę własnej wygody i korzyści. Na koniec uczy nas także miłości do nas samych, pokazując, że sami jesteśmy darami od Boga i ochrona naszego zdrowia, a co za tym idzie potrzeb, jest również niezmiernie ważna.
    Dla mnie z tego fragmentu płynie także inna mądrość i rada. W życiu tak często nie wiemy, jak czynić. Głowimy się nad tym, czego pragnie od nas Bóg i co byłoby zgodne z Jego wolą. A odpowiedź jest w Piśmie Świętym. Chrystus mówi: nawet tegoście nie czytali... W biblii znajdziemy odpowiedź na każde pytanie i wątpliwość. Ona jest drogowskazem i pokarmem naszego serca. 
 
    Ale jesteśmy zaślepieni złością, zawiścią i pychą i tym, że coś nie dzieje się tak, jak my tego chcemy lub pragniemy. Zastanowiły mnie słowa, że faryzeusze śledzili go, by znaleźć powód. Oni nie próbowali nawet przyjrzeć się słowom, gestom i dziełom Chrystusa. Nie chcieli ich widzieć. Zamknęli się w pochopnie wysuniętej ocenie, nie dopuszczając światła prawdy.
    Ślepa wściekłość i szaleństwo gniewu. Tak łatwo wkrada się także do naszych serc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz