sobota, 16 listopada 2013

przemyślenia z drogi

    Pogoda dziś nie zachęca do spacerów ale mi ona nie przeszkadza. Postanowiłem wyrwać się z ram codzienności, by pobyć trochę z Panem Bogiem i z samym sobą. 


    Idę polną drogą, jasny piasek skrzypi pod ciężarem moich butów. Dookoła, gdzie tylko sięgnę wzrokiem lasy i pola. Nade mną szare niebo, lekka mgła zawisła nad ziemią. I ta panująca i wszechobecna cisza, tylko w oddali krzyk ptaka. 

    Nagle zauważyłem żuka leśnego. 


    Ospałym, powolnym krokiem poruszał się wzdłuż drogi. Przystanąłem. Powiedziałem do niego: „kolego, co ty tutaj robisz? Przecież to już nie ta pora. Powinieneś już dawno zakopać się na zimę”.

    A tu późna jesień, temperatury wyraźnie spadają, natura zasypia powoli na zimę, a ten mały żuczek idzie sobie polna drogą, drogą, która na pewno nie jest dla niego bezpiecznym miejscem. Jednak on, mimo wszystko, wytrwale i uparcie podążą w jakimś kierunku. 


    Pomyślałem sobie, że i ja czasami znajduje się w takiej samej sytuacji, jak on. Nie zawsze rozumiem to, co mnie spotyka, czasami nie do końca wiem, dokąd zmierzam. Na domiar złego zewsząd spadają na mnie przeciwności losu i trudności. Nie zawsze potrafię sobie z nimi poradzić i wtedy czuję się tak, jakbym znalazł się w niewłaściwym miejscu i czasie. Wówczas instynktownie stawiam krok za krokiem, zmierzając w jakimś celu. 

Instynkt.

     Chciałbym, by to nie był instynkt. Chciałbym był to była łaska i miłosierdzie Pana Boga. Mądrość i światło Ducha Świętego, który zaprowadzi mnie tam, dokąd mam pójść. Nawet jeśli nie będę rozumiał, gdzie jestem, bym był na dobrej drodze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz