Całe zamieszanie, które
towarzyszyło mi w ostatnim czasie nie przeszkodziło mi tylko w
jednym, by nadal z ogromną ciekawością „analizować” drugą
Księgę Samuela i dziś przedstawiam kolejny fragment:
Potem zwrócił się Dawid do Abiszaja i do wszystkich swoich sług:
«Mój własny syn, który wyszedł z wnętrzności moich, nastaje na
moje życie. Cóż dopiero ten Beniaminita? Pozostawcie go w spokoju,
niech przeklina, gdyż Pan mu na to pozwolił. Może wejrzy Pan na
moje utrapienie i odpłaci mi dobrem za to dzisiejsze przekleństwo».
I tak Dawid posuwał się naprzód wraz ze swymi ludźmi.
Szimei natomiast szedł zboczem wzniesienia obok i przeklinał,
ciskając kamieniami i rzucając ziemią. Król i cały lud przy nim
będący przybył wreszcie znużony nad Jordan i tam
odpoczął. Absalom i cały lud, <mężowie z> Izraela -
weszli do Jerozolimy. Achitofel był razem z nim. Gdy Chuszaj
Arkijczyk, przyjaciel Dawida, przyszedł do Absaloma, wołał do
niego: «Niech żyje król! Niech żyje król!» Absalom pytał
Chuszaja: «Taka twoja miłość do przyjaciela? Dlaczego nie
poszedłeś za swym przyjacielem?» Chuszaj dał odpowiedź
Absalomowi: «Nie. Kogo bowiem wybrał Pan i lud wraz z całym
Izraelem, przy nim i ja jestem, przy nim pozostanę. Po drugie:
Komuż będę służyć? Czy nie jego synowi? Jak służyłem twemu
ojcu, tak będę służył tobie».
(2 Sm 16, 11-19)
(2 Sm 16, 11-19)
Ten fragment uderzył mnie dwoma
kwestiami. Jak ciężko jest nam przyjmować trudy i cierpienie w
życiu. Akceptujemy tylko łaski i dary od Pana, a kiedy zsyła na
nas próby i przeszkody, zdziwieni zadzieramy głowy do góry,
składamy ręce, padając na kolana i pytamy: dlaczego Boże? Zabierz
od nas to cierpienie.
Nie zastanawiamy się, jaki jest powód tej
sytuacji, nie patrzymy w przyszłość, nie ufamy Panu. A wszystko ma
swój sens. Wielokrotnie takie ciężkie chwile popychają nas do
kształtowania naszego charakteru, rozwijania cnót i hartowania
ducha. Często po pewnym czasie okazuje się, że z tych „bolesnych”
doświadczeń zrodziło się dużo dobra. Poza tym najczęściej są
to konsekwencje naszych czynów, słabości, grzechów. Dawid uczy
mnie przyjmować zarówno rzeczy piękne, dary, szczęście, jak
również próby, które zsyła na mnie Bóg.
W takich chwilach okazuje się, jak naprawdę ufam i wierzę. W owych momentach odsłania się prawda i moja rzeczywista, nieupiększona, nie zniekształcona relacja z Bogiem. Dawid uczy mnie pokory i akceptowania trudów, ponieważ ta pokora, prostota, akceptacja, zaufanie zbliżają mnie do Pana. Moje poddanie i ufność sprawią, że Bóg wybawi mnie z cierpienia.
W takich chwilach okazuje się, jak naprawdę ufam i wierzę. W owych momentach odsłania się prawda i moja rzeczywista, nieupiększona, nie zniekształcona relacja z Bogiem. Dawid uczy mnie pokory i akceptowania trudów, ponieważ ta pokora, prostota, akceptacja, zaufanie zbliżają mnie do Pana. Moje poddanie i ufność sprawią, że Bóg wybawi mnie z cierpienia.
Druga sprawa to nasze ludzkie
myślenie i przywiązanie do tego, co ziemskie, ludzkie. Absalomon
pyta: dlaczego nie poszedłeś za swoim przyjacielem? W tym naszym
życiu może to oznaczać różne sytuacje, pobłażanie przyjaciołom
i bliskim, nawet wtedy, kiedy czynią źle, tylko po to, by ich nie
urazić. Wzorowanie się na innych, nawet wbrew zasadom i woli Boga,
byle tylko upodobnić się do reszty, nie „wyłamywać się”.
Łamanie własnych zasad, by zachować przyjaciół i nie być
wytkniętym palcem. Nie jesteśmy wierni Bogu, tylko ludziom, a
przecież ludzki przewodnik może się mylić i zgubić zarówno
siebie, jak i nas.
Król i cały lud przy nim będący
przybył wreszcie znużony nad
Jordan i tam odpoczął. Jordan jest w
Starym
Testamencie
wymieniony, jako główna rzeka Ziemi
Obiecanej.
Dawid
przyjął z pokora swój los, obelgi i ataki. Nie zatrzymał się na
tym, nie stanął w miejscu, nie jęczał i narzekał. Szedł dalej.
Z pełna ufnością i wiarą w Boga. Doszedł do Jordanu i tam
dopiero odpoczął.
Rzeka ta ma ogromne symboliczne znaczenie. Dla mnie jest symbolem źródła. Źródłem jest Pan. Tylko w Nim odnajdziemy spokój i radość. On jest sensem wszystkiego, co nas otacza i co nas spotyka.
"Nachylam się ku źródłom mego bytu znajdując siebie"
OdpowiedzUsuń