piątek, 30 sierpnia 2013

kościół w Ciśccu - świadectwo opatrzności Bożej

     W czasie rekolekcji wędrowaliśmy ze św. Janem i św. Piotrem po Beskidach. Studiując poszczególne teksty ewangelii i listów św. Jana i listów św. Piotra, wchłanialiśmy piękno gór i to prawda, że będąc tak wysoko, wspinając się na szczyt jest się naprawdę bliżej Pana.                 
    Człowiek czuje się taki bezradny i malutki. Poza tym łatwo uświadomić sobie, jak niesamowicie piękny świat stworzył nam Bóg. 


     Ojcowie Marek i Krzysztof przygotowali nam dodatkowo ciekawe niespodzianki i odwiedzaliśmy niesamowite miejsca, takie perełki, małe kapliczki, kościoły, święte miejsca. Stojąc w tych miejscach czuło się zapach historii, smak ludzkich losów i delikatną ale wszechmocną obecność Boga.



     Pewnego dnia odwiedziliśmy niewielki kościół pod wezwaniem św. Maksymiliana Marii Kolbe w Ciścu (nie mylić z czyśćcem).

Tam spotkaliśmy ks. Nowobilskiego, który opowiedział nam niesamowitą historię powstania tego kościoła. 



     Otóż na początku lat siedemdziesiątych mieszkańcom wsi Ciściec coraz bardziej doskwierał brak miejsca, gdzie mogliby się zbierać na modlitwy. Nie było nawet kaplicy. Postanowiono w końcu takie miejsce zorganizować. W związku z tym, że owe czasy nie sprzyjały takim inwestycjom (służby bezpieczeństwa skutecznie utrudniały powstawanie kościołów), początkowo próbowano zaadoptować nieużywaną już od dawna piekarnię ale po bliższych oględzinach, okazało się, że budynek nie spełnia wymogów. W związku z tym zdecydowano się wystąpić o pozwolenie wybudowania domu dwurodzinnego, ponieważ nie było mowy otrzymania zezwolenia na wybudowanie kościoła. Tylko w taki sposób można było obejść zakazy „z góry” i oszukać urzędników partii. 


    (oryginalne zdjęcia z placu budowy rok 1972 - Ciściec) 
    Władze wydały zezwolenie i przystąpiono do stawiania fundamentów, jednak nie udało się dotrzymać tajemnicy i nagle urzędnicy nakazali wstrzymać budowę. Przesłuchiwano podstawioną rodzinę, która uzyskała pozwolenie na budowę rzekomego domu. Próbowano groźbami wymusić informacje, co do rzeczywistych planów budowy. 



     W owym czasie ks. Nowobilski przebywał na rekolekcjach, gdzie „przez przypadek” dowiedział się o księdzu, który kilka miesięcy wcześniej wybudował w swojej parafii kaplicę w ciągu 24 godzin. Istniał bowiem przepis, który mówił, że budynek, który powstanie w takim czasie, nie wolno zburzyć. 



     To samo postanowiono dokonać w Ciścu. Zaplanowano rozpoczęcie budowy na ostatnią sobotę października. Tylko małe grono wtajemniczonych osób wiedziało o tym terminie. Niestety, znowu w jakiś sposób, służby bezpieczeństwa dowiedziały się o planach i po raz kolejny rozpoczęły się aresztowania i przesłuchania. Budowę odwołano. Ale nie na długo. Tydzień później w niedzielny poranek, naprawdę niewielka grupa ludzi, zaczęła budzić mieszkańców wioski i zwoływać na rzekomo mająca się odbyć mszę. Kiedy ludzie zeszli się na miejsce okazało się, że po mszy trzeba zakasać rękawy i wziąć się do budowy.


     Wielu zabrało się do pracy w odświętnych strojach, tak, jak przyszli na mszę. A później wszystko działo się błyskawicznie. Po kilku godzinach pojawiły się służby bezpieczeństwa i wszelkimi środkami starano się przerwać prace. Wyłączono nawet prąd we wsi i mieszkańcy pracowali przy świetle palących się dookoła opon. 



     Faktycznie kaplica stanęła po 24 godzinach i choć fachowcy twierdzili, że nie ma prawa ustać i że lada moment musi runąć, dzięki opiece Bożej, nie doszło do żadnej tragedii. Nawet władze na chwilę ucichły, ponieważ po cichu na to liczyły, że budynek runie i pociągnie za sobą ofiary, co będzie pretekstem do aresztowań i szybkiego załatwienia problemu.

     Należy wspomnieć także o tym, że mieszkańców i całą inwestycję w dużym stopniu wspierał i ochraniał Karol Wojtyła, który wtedy był kardynałem, bez jego pomocy byłoby jeszcze trudniej. 



     To nie był koniec wojny ze służbami bezpieczeństwa. Wioska przez całe następne dwa lata, dzień i noc, musiała pilnować kaplicy. Rozpisano dyżury, dopiero po tym czasie, kiedy Karol Wojtyła poświecił kaplicę, władze dały za wygraną i odpuściły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz