czwartek, 25 lipca 2013

Zgoda na siebie samego

    Emmanuel - Bóg jest z nami. Pan nie przychodzi do kogoś, kto jest doskonały, bez ran, bez problemów, bez upadków. Ale jest ze mną, z Tobą z naszymi doświadczeniami, lękami i niepowodzeniami.

Prorok Izajasz pisze:


Gdy głęboka cisza zalegała wszystko, a noc w swoim biegu dosięgała połowy, wszechmocne Twe słowo     z nieba, z królewskiej stolicy, jak miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz, jak srogi wojownik runęło pośrodku zatraconej ziemi.
(Mdr 18,14-15)


    W momencie, kiedy była największa ciemność, wtedy Słowo stało się ciałem. I w życiu każdego z nas to Słowo przychodzi z konkretnej ciemności, byśmy mogli wytrwać, przetrwać drogę i dotrzeć do celu. Ciemnością jest często nasza przeszłość. Nie możemy się odciąć od przeszłości.
    Przebaczenie zakłada akceptacje, zgodę na siebie samego. Zgoda na taką osobę, jaką jestem. Z konkretną historią, niekoniecznie piękną, a może tragiczną. Z takim wyglądem, z takim stanem moralnym, psychicznym, fizycznym. Ta zgoda i akceptacja pomaga odkryć Boga. Wszelka ucieczka od tej przeszłości jest ucieczką od Boga. 



    Szatan i współczesny świat mówią nam o życiu pełnym szczęścia, bez problemów, trosk, chorób. Obiecują coś, co jest życiem nierealnym, życiem którego nie ma. To jest iluzja. A pójście w stronę tej iluzji, uleganie takim wizjom, pogłębia pustkę i cierpienie.
    Jezus przychodzi do nas i niesie w darze naszą przeszłość, chce nam pokazać, że nie jest to przeszłość stracona, bo każda chwila naszego życia jest cenna w oczach Boga i ma ogromna wartość. Nawet jeśli popełniliśmy błędy, nawet jeśli zgrzeszyliśmy to jest to bardzo cenne. 


    Kiedy czytamy w Piśmie Świętym o ucztach, które są zapowiedzią uczt niebieskich, widzimy, że zaproszonymi są ubodzy, kalecy, poranieni, żebracy, ludzie bez znaczenia, ułomni. Apokalipsa opisuje, ze najbliżej tronu Boga są ludzie uciśnieni, ludzie, którzy w życiu niczego nie osiągnęli, nie doświadczyli, oprócz bólu ale potrafili zaufać Bogu. I to wystarczyło. Zaakceptowali swoje życie, zgodzili się na nie i w Panu mieli nadzieję, że z tego ich życia, z mrocznej przeszłości Bóg uczyni dobro. 


    Nic się nie liczy, jeżeli nie jest zanurzone w miłości. Nie liczą się nasze grzechy, nie liczą się nasze rany, nie liczą się nasze doświadczenia, jeśli nie ma tam miłości. Jeżeli z miłością popatrzymy na nasze życie, na naszą historię, na nasze rany, wszystko zaczyna mieć wartość. Jeśli z miłością pochylimy się nad naszą mroczną historią ujrzymy Boga, jaśniejące światłu. Jego moc w słabości się doskonali. On potrafi ze zła wyprowadzić największe dobro, nasze zbawienie. 


    I to jest plan Boży, musimy Mu jedynie zaufać i pozwolić się poprowadzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz