niedziela, 14 kwietnia 2013

Pustynia serca cz. 3 - nie chcę czuć żalu do Boga


    Czas chyba wspomnieć o moim znajomym, który trafił na pustynie swojego serca. Gorący, suchy piasek powoli nabiera soczysto, zielonego koloru. Pustynne słońce nie praży już tak mocno, łagodnieje na swojej sile. Przeraźliwa cisza, przenikająca duszę człowieka, zmienia się w delikatny śpiew ptaków i szum wiosennego wiatru. Nie czuć już gryzącego smaku kurzu, w powietrzu unosi się natomiast zapach żonkili, krokusów i tulipanów.
Jednym słowem pustynia powoli znika.

Dookoła budzi się ospale nowe życie. Wiosna.

    Mój przyjaciel długo rozmawiał na pustyni z Bogiem. Na początku było dość gwałtownie, bardzo emocjonalnie. Była złość, gniew, łzy... Później Pan ze swoją ojcowską cierpliwością i czułością tłumaczył i pokazywał. Powoli udało im się znaleźć odpowiedzi i rozwiązania. Co nie znaczy, że wszystkie problemy zostały zażegnane. 

    Zabawne jest to, że kiedy mój znajomy był na pustyni, nagle Bóg zaczął doprowadzać do specyficznych sytuacji i stawiał na jego drodze ludzi w podobnym położeniu. Patrząc na nich, obserwując ich decyzje, on sam zaczął powoli kształtować własną  drogę, którą powinien kroczyć. Czy to nie jest niesamowite, że Bóg nie mówi do nas bezpośrednio ale zawsze odpowiada na każde nasze pytanie, tylko trzeba mieć otwarte oczy, gotowe i ochocze serce. 


    Po tym, jak mój przyjaciel zdał sobie sprawę, że jego nastawienie i miłość do Boga nie była bezinteresowna, musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, co dalej. Później uświadomił sobie, że robił wszystko, by "podobać się" Bogu i by On spełnił jego pragnienie. Kiedy zrozumiał, że tak się nie stanie, na początku poczuł żal i gniew. Ale wtedy wpadł mu tekst o Judaszu i zrozumiał, że on nie chce być, jak zdrajca Jezusa. Nadal czuł się zawiedziony, ponieważ tak bardzo wierzył, że jeśli z wiarą stanie przed Bogiem, odkrywając pragnienia swojego serca, Pan go wysłucha.

 I otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie. (Mt 21,22)

    Nie stało się tak, dlatego poczuł się zawiedziony. Wtedy z ekranu usłyszał słowa: Nie chcę czuć żalu do Boga. I zrobiło mu się tak okropnie głupio. Czuł wstyd każdą komórką swojego ciała. Najgorsze, że ten wstyd pogłębił się bardziej, kiedy przeczytał inny tekst: może Bóg ma dla mnie lepszy plan, niż ja sam. Zrozumiał bowiem swój egoizm, niedojrzałość i dziecinność. Zobaczył siebie, jako małego rozpieszczonego chłopca, który płacze, bo nie dostał wymarzonej zabawki. W tym momencie wrócił spokój, ponieważ wiedział, że Bóg robi wszystko bardzo dobrze, najlepiej, a on po prostu nie zawsze to rozumie. 
Tą kwestię przerabialiśmy razem już parokrotnie, dochodząc do przekonania, że analizując to, co nas spotyka w danej chwili, rzadko patrzymy w przyszłość, wydarzenia oceniamy w krzywym zwierciadle i nasze wnioski zabarwiamy emocjonalnie, Mieszanka wybuchowa. Natomiast Bóg w swojej nieskończonej mądrości, biorąc pod uwagę wszystko, wybiera dla nas najwłaściwsze rozwiązanie. 


    Droga z pustyni była powolna i bardzo bolesna ale sprawiła, że mój przyjaciel spojrzał w trochę innym świetle na swoje życie i uporał się z kilkoma cieniami przeszłości. A dziś w czasie czytania Jezus zapytał się go trzykrotnie:
Kochasz mnie?
Trzykrotnie, by pokazać mu, jak ważne jest kochać Boga prawdziwie. Trzykrotnie, by uzmysłowić mu, czy naprawdę zdaje sobie sprawę z tego, że Jezus zna jego serce najlepiej. Trzykrotnie, ponieważ zawsze jest o raz za mało powiedzieć komuś, że się go kocha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz