wtorek, 16 kwietnia 2013

Góra Boga

A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi.  Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu.
(1 Kr 19, 11-12)

    Wiem, że Bóg jest obecny we wszystkim, co nas otacza. Jest w każdym najmniejszym źdźble trawy śmiało kołyszącym się na wiosennym wietrze, promyku słońca, który delikatnie muska naszą twarz, wesoło  brzęczącej pszczole, we wszystkich kolorach, kształtach, zapachach i smakach. Tak intensywnych szczególnie wiosną. 

     Pan można spotkać wszędzie. Jednak, jak mam takie szczególne miejsce, gdzie udaje mi się poczuć Jego obecność. Opowiem Ci o tym miejscu, bo to zabawna historia.
Znalazłem to miejsce, kiedy szukałem sposobu na szybką poprawę kondycji i powrotu do formy po zimie. Nie śmiej się, mam swoje lata, a chciałbym jeszcze wiele rzeczy zrobić, między innymi zabrać Cię na łódkę i przepłynąć ocean.
     Wracam do mojego miejsca. Prawie codziennie przejeżdżałem tamtędy i jakoś wcześniej nie zwracałem na nią uwagi. Jest taka szara i kojarzy się tak jednoznacznie.

Moja góra.

     Została usypana z odpadków. Jest bowiem wysypiskiem śmieci. Tylko, że tu gdzie jestem, nawet takie miejsce wygląda schludnie i jest pomysłowo rozplanowane. A na sam wierzchołek prowadzi ponad 600 schodów i około 100 metrowe bardzo strome podejście. 

 
To jest właśnie to miejsce, gdzie spotykam Boga. Droga na szczyt jest trudna i wymagająca. Wyobraź sobie, że czujesz każdy mięsień, który tak ciężko pracuje, że aż boli. Właściwie to tak, jak w życiu. Nie zawsze jest z górki. Ale kiedy tak się trudzę, spoglądam w górę i wiem, że idę na spotkanie z Panem, On tam na mnie czeka i od razu lżej mi się robi, a nogi, jakby dostawały skrzydeł.


Kiedy wchodzę na szczyt, ledwo oddycham ale to widok zapiera mi dech w piersi. No dobrze, masz rację, również z powodu wieku i wysiłku. Kiedy docieram na miejsce, czując tak mocne i szybkie bicie serca, napięte mięśnie łydek, pot na czole, rozglądam się dookoła i wiem, że Bóg tam jest. Patrzę na ten piękny świat, który Pan stworzył tylko dla nas i uśmiecham się do Niego.
Zobacz, co tam widzę.




    A później rozmawiamy sobie. Jestem tam odcięty od wszystkiego, od najdrobniejszego śladu świata. I czuję, jakbym znajdował się w Bożych dłoniach. Słyszę tylko szum wiatru, trzepot ptasich skrzydeł i ich śpiew. Uwierz mi, że to jest cudowne uczucie. Będę musiał Cię tam kiedyś zabrać. 

5 komentarzy:

  1. Czego się nie robi by dojść do Celu szczególnie gdy na samym szczycie jest sam Bóg!
    Przypomniało mi się pielgrzymowanie do Częstochowy na pieszo...
    Szczecińska jest najdłuższą i najcięższą pielgrzymką nie jeden raz wszystko boli chce się zrezygnować, ale idzie się dalej mimo przeciwności by dotrzeć i pokłonić się Mateńce...
    A gdy się dotrze jest szczęście radość w sercu, że ma się takie poczucie, że wyskoczy i pęknie z miłości i radości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, czego się nie robi, by spotkać Pana Boga. A co do pielgrzymek, mam zamiar wybrać się drogą św. Jakuba do Santiago de Compostela. Naprawdę nie wyobrażam sobie momentu, kiedy dotrę do celu, oglądałem kilka filmów o tej drodze i już sam obraz na ekranie sprawiał, że miałem ciarki. Nigdy nie szedłem ze Szczecina do Częstochowy ale muszę to nadrobić.

      Usuń
    2. A zapraszamy :)
      Szczecińska zmienia i uzależnia...
      Ja niestety teraz już tylko na Szczecińską to tylko do Myśliborza, ale zawsze coś :)
      I zapraszamy do Grupy św. Ottona to młodzieżowa i nasze Civitasy - szleńcy Boży idą i tam zawsze coś się dzieje...
      A na Myśliborskiej to tylko w niebieskiej też młodzieżowa i zawsze jest radośnie a to filmik: https://www.youtube.com/watch?v=iyUgNkIgvsY
      uwielbisam ten klimat :)

      Usuń
    3. Więc musisz mnie trzymać na bieżąco, ponieważ ja kompletnie nie znam terminów. A Grupa św. Ottona brzmi nieźle!!! :-)

      Usuń
    4. Nie ma sprawy :)
      Ona jest po 25 lipca... Jak ze Szczecina to 27 z Łukęcina 25 lipca... jak się nie mylę...
      A Ottony są świetne zawsze w tej grupie szłam :)
      A Co do Myśliborskiej to 23-25 sierpnia :)
      A i flagę do niesienia mogę załatwic, jaką tylko sobie chcesz :) (Mamy bardzo dużo w tysiącach się liczy z Marszy :D )

      Usuń