sobota, 30 marca 2013

Pod krzyżem



Panie mój,
nawet wisząc na krzyżu w wielkim cierpieniu,
martwiłeś się o tych, którzy Ci byli bliscy.
Modliłeś się z całego serca za każdego,
kto Cię osądził, kto się pastwił nad Tobą i skazał na śmierć.
Podnoszę głowę i spoglądam na Ciebie,
Twoje oczy skierowane są w moja stronę.
Znasz mnie najlepiej,
znasz moją wiarę,
rozpoznajesz moją niepewność,
moją miłość i moje słabości,
moje chęci i momenty, kiedy zawiodłem.
Twój wzrok sprawia, że ogarnia mnie wstyd
ale równocześnie daje mi pociechę.
On mobilizuje mnie do działania,
jest wyzwaniem do tego, by świadomie żyć obok Ciebie
by poprzez słowa i czyny dawać świadectwo Twojej miłości.
Tobie niech będzie wieczna cześć i chwała.



Pod krzyżem
Golgota: śmierć w męczarniach, rozwiane nadzieje, głęboka bezradność.

A jednak mimo tego w powietrzu unoszą się spokój i światło, które rozpraszają mrok śmierci.

Wyczuć można wzrok, który sięga dalej i głębiej.
Rodzi się uczucie i pewność,

że to nie jest koniec…

Czym jest krzyż w moim życiu?
  • Gdzie trafiam na nieprzekroczone granice, które sprawiają mi ból?
  • Co jest dla mnie trudne do zniesienia, zaakceptowania?
  • Co mi się nie udało, co mnie pokonało, kiedy zawiodłem i dlaczego: był to wynik moich decyzji i czy raczej były to czynniki zewnętrzne?
Czy potrafię zauważyć potrzeby i cierpienie innych ludzi?
  • Czy jest ktoś, kto mnie potrzebuje?
  • Czy potrafię słuchać, być z kimś, dawać poczucie bliskości i bezpieczeństwa?
  • Czy jestem w stanie nieść pomoc?

Jakie miejsce zajmuję pod krzyżem Jezusa?

  • Czy jestem wśród tych, których wiara jest tak silna, że nic nie jest w stanie jej zagrozić?
  • Czy jestem wśród tych, dla których losy innych są ważniejsze, niż dobro własne?
  • Czy jestem wśród tych, którzy w Jezusie widzą Zbawiciela? 
  • Czy jestem wśród tych, którym wiara daje siłę przezwyciężyć własne słabości i lęki?
  • Czy może  wśród tych, którzy szukają tylko własnych korzyści?
  • Czy może  wśród tych, którzy patrzą ale nie widzą, słyszą ale nie rozumieją?
  • Czy może wśród tych, którzy wcale nie przyszli? 
 

6 komentarzy:

  1. Dziękuję za chwile zamyślenia, na chwile pod Krzyżem...
    Po każdym trudzie, cierpieniu, bólu i smutku Wielkiego Piątku zawsze nastaje tryumf, chwała, radość i piękno Wielkiej Niedzieli!!
    Z Krzyża płynie Miłość wiec tylko trzeba się otworzyć...
    To jest Miłość ciągle się jej uczymy, to jest Miłość z nią zawsze zwyciężymy, bo ta Miłość jest szczera i prawdziwa, co by się nie działo zawsze wygrywa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś przeczytałem niesamowite zdanie, że krzyż jest symbolem nadziei. Myślę,że kiedy człowiek uzmysłowi sobie sens tych słów, a przede wszystkim poczuje to swoim sercem, to stanie się wolny, jak ptak.

      Usuń
    2. Ja wychowana Salezjańsko zawsze na dobranoc na akcjach wyjazdach musi być słówko czyli opowiadanie historyjka bajka z morałem...
      I podczas nabożeństwa wieczornego na rekolekcjach Oazowych ( mamy dni według tajemnic różańca... 15 dni)
      I sniu Śmierci padło takie opowiadanie o krzyżach, że każdy dostaje taki jaki jest dla Niego najlepszy...
      A zmniejszając czy wymieniając nad przepaścią zobaczymy że nie możemy przejś bo braknie nam i wpada nam do przepaści...
      Musimy się cofnać pomagając komuś dzwigać ale nie mamy pewności że z tym krzyżem przejdziemy i czasem potrzeba kilka razy tak przejść aby odkryć ten który jest podobny do naszego...

      Usuń
    3. Ciekawa historia. Ja znam coś zupełnie innego o krzyżu. Kiedy namalujesz na kartce czarny krzyż, widzisz tylko jego ciemny kształt i zapominasz o tym, że on ma swoje białe tło.

      Usuń
    4. Polecam jeszcze Ks.Malińskiego "Ludzkie Krzyże!"
      http://www.zosia.piasta.pl/rozne/krzyze.html
      I jeszcze takie moje ulubione opowiadanie z książki Opowiadania dla ducha - Krzyże...
      Żył kiedyś pewien waleczny rycerz. Cenił tylko ludzi równie dumnych i nieugiętych jak on sam. Któregoś dnia dotarła do niego wieść, że gdzieś daleko panuje potężny król, którego armia składa się z najlepszych wojowników świata. Bardzo mu to zaimponowało. Postanowił odnaleźć tego króla i przyjąć się do niego na służbę.

      Razem z królem stoczyli wiele bitew. Raz na polu walki rycerz zauważył jakąś czarno odzianą postać. Gdzie tylko pojawiała się owa postać, tam śmierć zbierała obfite żniwo. Nawet dzielny król starał się omijać ją z daleka.

      - Kto to jest? - zapytał zaintrygowany rycerz.
      - To Szatan - odparł król. - Wszyscy się go boją, bo posiada olbrzymią armię i władzę nad ludźmi.

      Rycerzowi zaimponowała taka siła. Zaciągnął się więc na służbę do Szatana. Żył u jego boku i walczył dla niego. Pewnego dnia dotarli na jakąś rozległą równinę. W dali, na wzgórzu, wznosił się drewniany krzyż, a na nim bielała samotna ludzka postać. Rycerz wkrótce zauważył, że dumny i zwykle bardzo pewny siebie Szatan robi wszystko, aby tylko nie zbliżyć się do ukrzyżowanego człowieka.

      - Kto to jest? - zapytał rycerz.
      - To Jezus - odpowiedział Szatan, spoglądając z lękiem w stronę wzgórza.
      - Boisz się go? - zdumiał się rycerz. - Ty, który władasz najpotężniejszą armią na ziemi i zawsze zwyciężasz?
      - Tak, jego jednego się boję.

      Rycerz z niedowierzaniem przyjrzał się olbrzymiej postaci Szatana:

      - Nie wierzę. W jaki sposób ten opuszczony przez wszystkich, umęczony biedak mógłby ci zagrozić? Pójdę do niego i sam go o to zapytam.

      Rycerz poszedł na wzgórze. Długo rozmawiał z ukrzyżowanym tam cichym, pokornym człowiekiem.

      O czym rozmawiali - tego nikt nie wie, ale od tamtego czasu rycerz już nigdy nie oddalił się od stóp krzyża...

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń