wtorek, 26 marca 2013

natchnieni - Ejti Stih - Ile chlebów macie?



    Tym razem sięgam do malarki Ejti Stih z Boliwii, która namalowała przepiękny obraz zatytułowany „Hungertuch”. Długo zastanawiałem się nad polskim tytułem, ponieważ nigdzie nie mogłem tego znaleźć. Pojawiała się nazwa: minimum egzystencji ale jakoś do mnie nie przemawia. W dosłownym tłumaczeniu tytuł ten oznacza „zasłona postna”. Brzmi trochę dziwnie. 
  Dlatego spójrzcie sami na ten obraz, a może znajdziecie odpowiednie słowa i pasującą nazwę. 


     Na obrazie możemy zobaczyć cztery różne sceny, każda ma inną wymowę i znaczenie. Mimo tego, że stanowią całość, rozsądnie byłoby przyjrzeć się oddzielnie każdemu obrazkowi. Zacznę od góry i lewej strony. 

    Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze».
Na to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba żeby nakarmić takie mnóstwo?»
Jezus zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek». Polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom.
Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów. Tych zaś, którzy jedli, było cztery tysiące mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.

(Mt 15, 32-38)


    Nie dać się uwięzić bezsilności – w okruchach odnaleźć siłę do dzielenia…

    Scena prawie, jak z Ewangelii. Mnóstwo ludzi stojących przed przerażająco nagim, ubranym tylko w pustkę stołem, na którym leżą dwie ryby. Jak nakarmić taką masę ludzi? Obok stołu stoi mały chłopiec. W każdym z nas jest takie dziecko, które potrafi bezgranicznie ufać i wierzyć. Każdy z nas może także znaleźć w sercu siłę i radość z dzielenia się, tym co posiadamy. Nie muszą to być spektakularne czyny, wystarczy drobny dar ale z miłości i dobroci serca. 
     Ten stół jest symbolem współczucia, które potrafi otworzyć wrota niejednego serca. Kiedy udaje nam się dzielić nawet tą odrobiną, którą sami posiadamy, zaczynają dziać się cuda. Wówczas dzięki temu, że kładziemy na owy stół własny trud, poświęcenie, dookoła rośnie dobro i  szczęście.

Kolejny obrazek dół, lewa strona.
 
Był pewien bogaty człowiek. Ubierał się w purpurę i bisior i każdego dnia wystawnie ucztował. Przed bramą jego domu leżał pokryty wrzodami pewien żebrak imieniem Łazarz, który pragnął nasycić się  resztkami ze stołu bogacza. Lecz tylko psy przychodziły i lizały mu wrzody. Gdy żebrak umarł, został zaniesiony przez aniołów na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pochowany. Cierpiąc męki w piekle, podniósł oczy i ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. Zawołał: "Ojcze Abrahamie, zmiłuj się nade mną! Poślij Łazarza, aby umoczył w wodzie koniec swego palca i zwilżył mój język, gdyż bardzo cierpię w tym płomieniu". Lecz Abraham odparł: "Dziecko, przypomnij sobie, ze ty za życia otrzymałeś swe dobra, podczas gdy Łazarz doświadczył zła. Teraz on tu doznaje pociechy, a ty cierpisz męki. (Łk, 16, 19-25)


    Wszelkiego rodzaju chciwość, pożądliwość, egoizm, wykorzystywanie innych – powodują, że gubimy się we własnej tożsamości...

    Przy suto zastawionym stole siedzą trzy postacie. W jednej siedzącej po lewej stronie, można rozpoznać kogoś kto posiada władzę, prestiż. Po prawej stronie mężczyzna trzymający coś w dłoniach, być może to książka, może to przedstawiciel grupy intelektualnej. Wygląd osoby w środku jest niewyraźny,  nie można określić, kim jest, być może to każdy z nas.
    Stół ugina się pod ciężarem bogactwa. Nadmiar i zbytek, a spod stołu morze rąk. Dłonie te, wychudłe i mizerne, wydają się krzyczeć o okruch ze stołu. Siedzący nie zwracają najmniejszej uwagi na to, co dzieje się przed stołem. Bez emocji, bez współczucia, bez empatii, bez ruchu.
     Jak często jest nasze serce równie twarde, a my nieczuli na potrzeby innych? Czy zdarza nam się obejść głodnego i spragnionego wielkim kołem? Potrafimy zauważyć wyciągniętą dłoń? Czy żyjemy rozsądnie i uczciwie, czy raczej rozrzutnie, bez szacunku?
     W tle Golgota, trzy krzyże. Być może po to, byśmy nie zapomnieli o nauce, jaką przekazał nam Jezus, a może byśmy nie zapomnieli, że było ich dwóch obok Jezusa. Którym z nich jestem ja?

Kolejny obrazek góra, prawa strona.
A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim. Wtedy rzekł do nich: «Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał. Albowiem powiadam wam: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym».
Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie rzekł: «Weźcie go i podzielcie między siebie; albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże».
Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: «To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!» Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: «Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana. (Łk 22,14-20)

W łamaniu się chlebem i dzieleniu się winem – starać się naśladować Jezusa...
    Pan Jezus wraz z innymi osobami siedzi przy stole, tym razem to nie apostołowie ale ludzie prości i skromni. Widać wśród nich chorych i kalekich, skromnie ubranych, mizernych, obdartych. Zwykłych ale przysłuchujących się Jezusowi. Grzejących się w cieple Jego miłości.    
    Scena prawie, jak z Ostatniej Wieczerzy, Pan Jezusa odmawia modlitwę dziękczynną, łamie chleb i dzieli się z pozostałymi, później podaje każdemu kielich z winem. Na koniec padają niesamowite słowa: to czyńcie na moją pamiątkę. Słowa, które mają nam przypominać o Jego nauce o tym byśmy starali się Go naśladować. Byśmy potrafili być obecni dla innych ludzi. Byśmy potrafili dzielić się miłością i codziennością.
     Na tym obrazku stół jest dość skromnie nakryty ale większość z obecnych z pewnością nie czuje głodu. Pan Jezus podaje chleb, który jest Jego ciałem, a jak mówi Pismo Święte: na początku było Słowo..., a Słowo stało się ciałem… Jezus karmiąc nas swoim ciałem, daje nam Słowo, byśmy uczyli się, żyć zgodnie z wolą Boga, ponieważ Chrystus jest drogą, prawdą i życiem.
Kolejny obrazek dół, prawa strona.
Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. (Mt 18,3)

Pozwolić odkryć w sobie dziecko – zatopić się w pragnieniu wolności, uczciwości i prostocie...
    Ostatni obrazek przedstawia trójkę dzieci, które siedząc na stole, zajadają coś z drewnianych misek. Widać łany zbóż i ze sceny tej bije ciepło i spokój. Jak często zapominamy o zwykłych przyjemnościach. O drobnostkach, które sprawiają tyle radości. Dorastamy, zatracając w sobie tą dziecięcą, nieskomplikowaną prostotę. Gubimy, tę budującą, siłę pozytywnego myślenia i łatwość wybierania tego, co daje prawdziwe szczęście. 

    Pora zatrzymać się na chwilę, by odkryć głębię i prawdę.
W środku tego krzyża odnaleźć dostęp do własnego wnętrza, gdzie pojawiają się nowe możliwości, a znoszone są przeciwności i ograniczenia.
Zatrzymać się, stać się dojrzałym, by dotrzeć do właściwego miejsca, by podziękować za dar życia i zatopić się w Bożej miłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz