Bądźmy świadectwem dla innych
na chwałę Pana Boga.
Gdzieś w pewnym malowniczym
miejscu. Być może całkiem niedaleko Ciebie, stał sobie klasztor.
A w nim żyli zakonnicy ale byli to już starsi ojcowie, bowiem od
długiego czasu nie było nowych powołań. Żaden młody człowiek
nie zdecydował się wstąpić w szeregi zakonników. W klasztorze
panowała raczej przygnębiająca atmosfera. Coraz rzadziej
rozmawiano ze sobą. W ciszy jedzono, w ciszy pracowano w ciszy
modlono się. Wyglądało to tak, jakby każdy z nich po prostu
czekał na kres swej drogi.
Wtedy przeor zakonu, który nagle
uświadomił sobie ten stan, począł się zastanawiać, gdzie tkwi
przyczyna i jak sprawić, by wróciła radość, nadzieja i jak
tchnąć we współbraci światło nowej wiary. Udał się po radę
do pewnego pustelnika, który znany był z Bożej mądrości.
Ów pustelnik powiedział mu tak:
- dzieje się tak, ponieważ
zapomnieliście, że wśród Was jest Mesjasz.
Przeor podziękował, zdziwił się
i wrócił do klasztoru. Po drodze zastanawiał się, który ze
współbraci jest tym Mesjaszem. Może brat furtian? Nie. Może brat
zajmujący się ogrodem? Też nie. Może brat kucharz? Nie, on też
nie. Żaden z nich nie mógł być Mesjaszem, ponieważ każdy z nich
miał, jakieś słabości i niedoskonałości.
Kiedy przybył na miejsce
opowiedział o tej rozmowie innym braciom. Każdy z nich równie
mocno się zdziwił. To wydawało się mało prawdopodobne. Ale
zdarzyła się rzecz przedziwna. Otóż każdy z zakonników zaczął
zupełnie inaczej zwracać się do współbraci, bo przecież nigdy
nie wiadomo z kim się rozmawia.
Wróciła uprzejmość, szacunek,
dobre uczynki, wrażliwość na potrzeby drugiej osoby. Pojawiły się
rozmowy, śmiech, radość, Boża atmosfera i miłość.
A ta miłość, światło i pozytywne
emocje, jak promienie słońca rozchodziły się po okolicznych
terenach i spływały na żyjących w sąsiedztwie ludzi. Wkrótce
też zaczęli zjawiać się młodzi ludzie chcący wstąpić do
klasztoru i pojawiły się nowe powołania.
Klasztor tętnił życiem i
modlitwą.
Wiem, że wiara potrzebuje także
intymności i momentów samotnych spotkań z Panem Bogiem. Jednak nie
zatrzymujmy jej tylko dla siebie. Dzielmy się radością i małymi
cudami, które się w naszym życiu zdarzają. Cieszmy się
obecnością Boga i relacją z Nim, byśmy byli świadectwem i
przykładem dla tych, którzy jeszcze Go nie znają albo mają
wątpliwości.
Mówmy z radością o spotkaniach
z Panem o wolności, którą daje kroczenie Jego ścieżkami, o
szczęściu, które daje poszukiwanie Chrystusa i spokoju, jaki daje
opieka Matki Bożej.
Pokażmy, że jesteśmy
szczęśliwymi i wesołymi dziećmi Bożymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz