środa, 24 kwietnia 2013

„ Przypadkowo” z woli Pana Boga - cz. 1

    Dziś byłem u mojego ukochanego Patrona ale on jakoś smutnie na mnie patrzył i wtedy uświadomiłem sobie, że chyba wiem dlaczego. Obiecałem mu ostatnio, że Ci o nim opowiem ale zapomniałem. 



    Dlatego siadam teraz do pisania. Mam szczęście, bo pogoda za oknem jest piękna i udało mi się zrobić parę zdjęć, które dołączę do posta. Nie pamiętam, kiedy się poznaliśmy ale stało się to wtedy, gdy potrzebowałem wsparcia mojego patrona. Dziś chce Ci opowiedzieć o św. Judzie Tadeuszu, moim opiekunie, który prowadził mnie w trudnych chwilach, wiele rzeczy wyjaśnił i pokazał, że Bóg wysłuchuje naszych próśb i rozwiązuje nasze problemy ale często nie w taki sposób, jak my to sobie obmyśliliśmy albo wyobraziliśmy.
    Kapliczka św. Judy  jest tak mocno zarośnięta mchem i bukszpanem, że trudno ją zauważyć. 


    Odkryłem ją oczywiście przypadkowo, choć z drugiej strony, kiedy teraz  o tym myślę, to przecież już od dłuższego czasu nie wierzę w przypadki. Odkąd odnalazłem w moim życiu Pana Boga, a może dokładnie Bóg zechciał, abym Go w końcu zauważył, On nie raz wysłał mi Habakuka, po to, by mnie przytulić. 
    Tak więc ową kapliczkę odnalazłem „ przypadkowo” z woli Pana Boga. Przechodząc obok poczułem zapach palonego knota i wosku, a później ujrzałem wyłaniającą się z zarośli zgarbioną kobiecinę. Poszedłem jej śladem i oczom moim ukazała się niewielka kapliczka, bardzo skromnie urządzona z jedną metrową figurką świętego Judy, który smutnym wzrokiem wita swoich gości. W jednej ręce trzyma maczugę, a w drugiej zamkniętą księgę. Kiedy go po raz pierwszy ujrzałem, zdumiała mnie ta maczuga i szczerze do tej pory nie rozumiem jej znaczenia.


    Święty Juda Tomasz jest między innymi patronem spraw beznadziejnych i to sprawia, że często tu przychodzę, aby choć przez chwile pomodlić się w skupieniu, mimo poszczekiwań psa, gwaru przejeżdżających obok aut i wlepionego we mnie wzroku przechodzących niedaleko ludzi. Czasami słyszę za plecami głosy młodzieży wracającej ze szkoły. Śmieją się. Ale w takich momentach cieszę się, ponieważ mogę choć przez ułamek sekundy poczuć się, jak Pan Jezus, kiedy Go odrzucili, śmiali się z niego i szydzili. 
    Jutro opowiem Ci o dwóch niesamowitych sytuacjach, które zdarzyły mi się w trakcie spotkań ze św. Judą. Dwa wydarzenia, przez które mówił do mnie Bóg i pokazywał swoją niewyczerpaną miłość i nieskończoną mądrość. 

Jedną świeczkę zapaliłem dla Ciebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz