wtorek, 16 lipca 2013

Globalna adoracja - ks.Tomasz Jaklewicz - cz. 5 ostatnia

                                                      NIE UMIEMY SIĘ MODLIĆ

  Wzniosłe rozważania o adoracji mogą wydawać się czymś jakby ponad naszymi głowami. Prawda jest taka, że nie potrafimy się modlić. Jeszcze jako tako wychodzi nam modlitwa prośby, wstawiania się za innych. Ratują nas Różaniec, Koronka do Bożego Miłosierdzia. Ale najtrudniej jest adorować. Klęczymy i nic. Pustka, zagubienie. Pokonuje nas zmęczenie, tysiące myśli gnających w przeróżnych kierunkach. Nie wiemy, co ze sobą zrobić. Mnie osobiście pomaga w takich sytuacjach ewangeliczny obraz sparaliżowanego, którego czterech spuściło przez dach przed samego Jezusa. Tak się właśnie czuję, jakby ktoś mnie zaniósł do kościoła czy kaplicy i położył jak kłodę przed Bogiem. Nie potrafię nic powiedzieć, nie wiem, co ja tu robię, siedzę bez życia, zimny prawie jak trup. "Jezu, nie potrafię nic dla Ciebie zrobić, ale jestem. Ty coś zrób ze mną!".


  My, księża, przyznajmy, nie jesteśmy mistrzami modlitwy. Owszem, są wyjątki, a powinno być odwrotnie. Brzmią mi w głowie słowa bp. Dajczaka kierowane do księży: "Mamy Go tak blisko, na ołtarzu, kilka metrów przed sobą i wiecznie Mu coś czytamy z książek. Dlaczego nie potrafimy powiedzieć kilku słów jak do Kogoś żywego, obecnego, jak do Przyjaciela". Myślę, że to jest problem. Wpadamy w naszych kościołach w dwie skrajności. Albo czas adoracji wypełniamy co do sekundy jakąś "twórczością", nieraz wątpliwej jakości, która innym raczej przeszkadza, niż pomaga się modlić. Albo ograniczamy się do wystawienia Pana Jezusa i pobłogosławienia na koniec.


  Wierni mają prawo wiedzieć, kiedy jest czas adoracji w ciszy, a kiedy modlitwa prowadzona przez kogoś. Nie należy tych form przeciwstawiać, ale rozróżniać. Najbardziej katolicka jest litera "i".  Potrzebna jest i adoracja w ciszy, i wspólna modlitwa uwielbienia, która nie będzie tylko recytowaniem jakiejś litanii czy rozważań. Tradycyjne modlitwy są ważne i piękne, ale nie mogą zamienić się w "czytankę dla Jezusa", w zimną lub niedbałą recytację. A przyznajmy, że tak bywa w naszych kościołach.


   Uroczystość Bożego Ciała w Roku Wiary i godzina światowej adoracji - to zaproszenie, aby uwierzyć z nową świeżością w Jezusa żyjącego w swoim kościele. On czeka, ukryty w Hostii, aby stać się jedno z nami. U Jego stóp odnajdziemy Boga i siebie, odnajdziemy wspólnotę z Kościołem. Bo jak pisze apostoł: "MY, liczni, tworzymy jedno Ciało! Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba" (1Kor 10,17). Klęcząc przed Panem, jesteśmy także misjonarzami, bo "każdy człowiek, który modli się do Zbawiciela, pociąga za sobą cały świat i wywyższa go ku Bogu" (Jan Paweł II). Nie prześpijmy więc "godzimy A"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz