- poprzez codzienne dziękczynienie za rzeczy i łaski, które sie wydarzyły,
- czytając Pismo Święte przez pryzmat ojcowskiej miłości,
- ofiarowując Jezusowi każdą czynność
- zapraszając do problemów i trudnych sytuacji
- siadając do modlitwy z postanowieniem i zawsze podejmując decyzję
..."Wyjdę stąd, by skończyć z tą powolną agonią. Ilekroć słyszę krzyk z zewnątrz, cierpię ponad siły, wyobrażając sobie, jak to będzie, gdy wybije moja godzina. Umarłem już stokroć, odkąd tu tkwię zamknięty, a mogłem umrzeć tylko raz. Skoro mam zostać zgładzony, niech się to stanie, jak najszybciej"...
Myślałem nad tymi słowami i stwierdziłem, że wielokrotnie w życiu nastawiałem się negatywnie do mających się wydarzyć sytuacji, cierpiąc i męcząc się bardziej, niż trzeba było. Powracają tu także słowa, by mieć spokój wewnętrzny potrzebny do przyjmowania rzeczy, które nie mogę zmienić. I kiedy to wszystko przemyślałem i zrozumiałem, postarałem się od razu wykorzystać i faktycznie udało się i przyniosło skutki. Przyjmować i akceptować wszystko to, co daje nam Pan Bóg. Nawet te trudne chwile, po co umierać stokrotnie, kiedy można tylko raz. Oczywiście to tylko przenośnia.
Poniżej zdjęcia z Kościoła, który dziś odkryłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz