piątek, 29 marca 2013

Moje pierwsze Święto Przaśników

    Wczoraj przeżyłem coś niesamowitego. Po raz pierwszy w życiu wziąłem udział w Święcie Paschy według starego żydowskiego zwyczaju.
    Przaśniki, bo tak nazywa się to święto, dochodzone są na pamiątkę wyzwolenia Izraelitów z niewoli egipskiej. 


 
Pan powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: Dziesiątego dnia tego miesiąca niech się każdy postara o baranka dla rodziny, o baranka dla domu. Jeśliby zaś rodzina była za mała do spożycia baranka, to niech się postara o niego razem ze swym sąsiadem, który mieszka najbliżej jego domu, aby była odpowiednia liczba osób. Liczyć je zaś będziecie dla spożycia baranka według tego, co każdy może spożyć.  Baranek będzie bez skazy, samiec, jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. Będziecie go strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka, i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać. I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, spożyją je z chlebem niekwaszonym i gorzkimi ziołami. Nie będziecie spożywać z niego nic surowego ani ugotowanego w wodzie, lecz upieczone na ogniu, z głową, nogami i wnętrznościami. Nie może nic pozostać z niego na dzień następny. Cokolwiek zostanie z niego na następny dzień, w ogniu spalicie. Tak zaś spożywać go będziecie: Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana. Tej nocy przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej od człowieka aż do bydła i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu- Ja, Pan. Krew będzie wam służyła do oznaczenia domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską. Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia - na zawsze w tym dniu świętować będziecie. (Wj 12, 1-14)


    Zostałem zaproszony przez znajomych i w niesamowitym napięciu oczekiwałem wieczornej uroczystości. Zebraliśmy się po mszy świętej wieczornej. Na początku, zanim weszliśmy do głównego pomieszczenia, stojąc w kręgu wysłuchaliśmy historii powstania święta paschy oraz kilka wskazówek, co do przebiegu i formy uroczystości. Było to przede wszystkim dla mnie ważne, ponieważ, jako jedyny brałem w niej udział po raz pierwszy.
    Później nastąpiło uroczyste mycie rąk. Podchodziliśmy po kolei do stołu, na którym stała ogromna misa i dzbany z wodą. Dopiero po tym mogliśmy wejść do pomieszczenia, gdzie miała się odbyć wieczerza. W sali było dość ciemno. Stoły zostały ustawione w kształcie kwadratu, a wzdłuż każdego boku usiąść miały cztery osoby. Grupa składała się z 16 osób. W środku stała menora - ogromny siedmioramienny świecznik, który dawał jedyna światło w pomieszczeniu. 


    Całą uroczystość prowadziły dwie osoby nazwane gospodynią i gospodarzem. Wybraliśmy sobie miejsca ale nie zasiedliśmy do stołu. Gospodarze zapalili małe świeczki od głównej świecy stojącej przed nimi na stole i podali światełko dalej, tak by każdy dookoła zapalił swoją małą świeczkę. Później nastąpiła modlitwa rozpoczynająca Święto Paschy, po której zajęliśmy miejsca.
     Na stołach, oprócz talerzy, lampek do wina i sztućców, stał talerzyk z ugotowanymi na twardo jajkami, miseczka z ziołami (w naszym wypadku była to zielona pietruszka), miska z sałatą zieloną, miseczka z czymś, co przypominało musztardę (jak się później dowiedziałem było to między innymi starte jabłko, cynamon i kilka innych dodatków) oraz miseczka z osoloną wodą. 

    Całą wieczerzę mógłbym podzielić na kilka etapów. Nie jestem w stanie opisać dokładnie przebiegu, ponieważ wiele czynności powtarzało się kilka razy. Poza tym całość odbywała się w języku niemieckim, dlatego nie zawsze potrafiłem wyłapać wszystkie szczegóły. Spróbuję więc opisać ogólnie wygląd całego obrzędu.
    Po zajęciu miejsc, każdy nalał sobie po raz pierwszy wino do kieliszków ale bez kosztowania. Należało tylko zwrócić uwagę na to, żeby nalać sobie taką ilość, jaką byliśmy w stanie wypić na raz. Po kolejnych modlitwach, także dziękczynnych, mogliśmy w końcu wypić wino. Cała procedura z winem powtarzała się podczas wieczerzy cztery razy.
    Między spożywaniem kolejnych rzeczy słuchaliśmy modlitw, czytanych przez gospodarzy. W następnej kolejności spożyliśmy zioła maczane w osolonej wodzie, liście sałaty z dodatkiem wyglądającej, jak musztarda „papki”,gotowane jajka, także maczane w wodzie. W pewnym momencie przyszła kolej na modlitwę, która miała charakter pytań, a musiała być odczytana przez najmłodszą osobę i wypadło na mnie, bo faktycznie byłem najmłodszy. 

    Tak wyglądała pierwsza część.
Następnie przyszedł czas na macę – jest to chleb przaśny, stąd nazwa święta, przyrządzany z mąki bez zakwasu. Jest to związane z historią. Bez zakwasu, ponieważ Żydzi musieli szybko przygotować i spożyć wieczerzę i nie mieli czasu na wypieczenie chleba na zakwasie. 


    Gospodarze odmawiali modlitwy w czasie których gospodarz raz zakrywał mace serwetą, a raz je odkrywał. Mace były trzy w naszym przypadku były to okrągłe, płaskie chleby. Po tych modlitwach gospodarz wziął środkowa macę, przepołowił ją i podał dalej, by każdy ułamał sobie kawałek, który zjedliśmy.
    W trakcie tej części wysłuchaliśmy także fragmentu z Księgi Wyjścia, który zamieściłem wyżej. 



    No i nadszedł czas na właściwą ucztę. Na stoły zostało wniesione mięso baranków, a my dzieliliśmy się kolejnymi kawałkami macy. Można było jeść do sytości, mięso i wszystko to, co stało na stołach. To był także moment na rozmowy i dyskusje.
    Ostatnia część polegała głównie na czytaniu psalmów. Przy czym tym razem każdy z nas brał czynny udział. Psalmy czytane były zdaniami, wersami przez wszystkich zgromadzony po kolei dookoła, zgodnie ze wskazówkami zegara.
    Po tym odmówiliśmy modlitwę kończącą i … było po wszystkim.

    Całość trwała około dwóch godzin. To było bardzo ciekawe przeżycie. Mimo lekkiego zdenerwowania udało mi się wczuć w atmosferę tego wydarzenia. Niesamowicie było wyobrazić sobie, że biorę udział w Przaśnikach, święcie, które przez wieki odprawiane było i jest przez Żydów na chwałę Pana. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się jeszcze raz wziąć w tym udział, ponieważ wiem, że za drugim razem pewnie wychwycę więcej szczegółów i symboli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz