Dziś będzie filmowo.
Jesienne
wieczory mają to do siebie, że lubię zaparzyć sobie herbatkę i
obejrzeć coś ciekawego. Prace w ogrodzie zakończone, dni są szare
i w ogóle coraz krótsze, dlatego mam więcej czasu na
leniuchowanie. Oszukuję się, mówiąc, że nie oglądam telewizji,
ponieważ nie mam telewizora, za to włączam filmy na laptopie ale w
tym jest jeden zasadniczy plus, mogę wybrać to, co wydaje mi się
interesujące.
I wczoraj odkryłem kolejną niebagatelną historię
niewidomego nauczyciela, który trafia do ośrodka dla dzieci tak
samo, jak on pozbawionych zmysłu wzroku.
Film nosi tytuł „Imagine”,
a reżyserem jest Andrzej Jakimowski, jest to produkcja
polsko-francusko, brytyjsko – portugalska.
Nie chcę opowiadać całego filmu.
Powiem tylko, że jest bardzo ciepły i trochę tajemniczy. Zabawne,
ponieważ choć naprawdę głęboko, to jakże delikatnie pokazuje
kwestię zaufania, poddania się, miłości i przyjaźni. To film
opowiadający o marzeniach, granicach i dążeniu do celu.
Ale
zostawiam ocenę tym, którzy zdecydują się go obejrzeć.
Ja natomiast opowiem tylko jedną
niesamowitą scenę, kiedy owy nauczyciel Ian wraz ze swoim
podopiecznym wyruszają na poszukiwanie pobliskiego portu, gdzie
według nauczyciela powinien stać ogromny statek.
Muszę tutaj dodać, że dzieci w
ośrodku od samego początku nie potrafią wyzbyć się podejrzenia,
że Ian oszukuje, iż nie widzi. Następujące po sobie wydarzenia
niejako potęgują ich nieufność.
W końcu dwójka głównych bohaterów
trafia do portu, gdzie rzekomo stają przed olbrzymim statkiem.
Uczeń
nadal sceptyczny i niewierzący. Poddaje pod wątpliwość istnienie
tego morskiego kolosa. Żąda dowodów.
Na co nauczyciel mówi:
- co słyszysz?
- nic – odpowiada chłopiec
Wtedy mężczyzna proponuje:
- najpierw go sobie wyobraź, a wtedy
on przemówi i usłyszysz go.
W tym momencie uświadomiłem sobie, że
tak samo jest z Bogiem. Staramy się Go poznać, zrozumieć,
zobaczyć, poczuć, doświadczyć. Jak często stoimy, jak ten
chłopiec w porcie? Nie dowierzając. Z góry wątpiąc. I może tak
bardzo pragnąc, że te pragnienia zasłaniają nam prawdę i obraz
Boga? Szukamy różnych sposobów.
A może wystarczy po prostu
przystanąć? Wyobrazić sobie Boga. Wyobrazić sobie, że stoję
przed Nim. Uwierzyć w Jego istnienie.
A wtedy może On przemówi?
I usłyszę Go.
Zachęciłeś mnie do obejrzenia filmu. Skojarzyła mi się myśl z filmu, który oglądałam w piątek. Film był o bł. Chiarze Badano. Zmarła jak miała 19 lat. Chiara powiedziała takie zdanie, że wiele razy Bóg przechodzi obok, nie potrafimy Go jednak zobaczyć. Coś w tym jest. Dzięki za wiadomość pw. Póki co, jestem jak zwykle zajęta i jak zwykle z zaległościami. A o sensie życia napiszę na blogu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńczy ja się kiedykolwiek doczekam na Twoje myśli...
OdpowiedzUsuńtrochę to brzmi, jak wymówka
pozdrawiam :-)